Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czym jest dla Ciebie Poznań? Agnieszka Ziółkowska: W Poznaniu się robi rzeczy

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Agnieszka Ziółkowska, poznańska aktywistka
Agnieszka Ziółkowska, poznańska aktywistka Agnieszka Ziółkowska
O tym czym Poznań i poznaniacy różnią się od innych, co w tym mieście jest wyjątkowego, co można poprawić, co już się zmieniło - z Agnieszką Ziółkowską, poznańską aktywistką, "matką chrzestną" konkursu "Czym jest dla Ciebie Poznań" (właśnie ukazało się jego książkowe podsumowanie), czwartego takiego w historii miasta, rozmawia Leszek Waligóra. Czy wiecie, że Poznań to jedyne miasto, które może się poszczycić takimi badaniami, które prowadzone są od 100 lat?

Czym jest dla ciebie Poznań?
Poznań to mój dom...

I musisz się zmieścić w krótkiej wypowiedzi…
Poznań to też taka trudna miłość, która od jakiegoś czasu staje się coraz łatwiejsza. Bo zaczęłam zajmować się Poznaniem za „świętej pamięci” prezydentury prezydenta Grobelnego.

I byłaś lekko wkurzona na Poznań…
Tak, byłam wkurzona na to, że puszkuje się mieszkańców kontenerach zamiast budować mieszkania komunalne i socjalne. Byłam wkurzona za to, że jest to miasto dla samochodów a nie pieszych, czy innych uczestników ruchu drogowego. Byłam wkurzona na to, że jest to miasto dla deweloperów, a nie dla mieszkańców. Byłam wkurzona, że kulturę traktuje się tu z buta. Na wiele rzeczy byłam wkurzona.

A już nie jesteś?
Byłam też wkurzona na prezydenta Jaśkowiaka, któremu w 2010 roku robiłam kampanię jako kandydatowi „My poznaniaków” na prezydenta i na to, że nie czerpie z zasobów wiedzy i osób, z których mógłby czerpać, że nie słucha nikogo, że nie dobiera dobrych doradców… Ale myślę, że już powoli może się w tej drugiej kadencji pan prezydent uczy. A przede wszystkim dobiera sobie takich współpracowników, którzy rozumieją miasto, jak na przykład Mariusz Wiśniewski, który nas przy początkach pracy nad książką „Czym jest dla ciebie miasto Poznań” (czyli czwartych już badaniach socjologicznych poświęconych odbiorowi miasta przez mieszkańców) bardzo wsparł.

A ja wciąż nie wiem, czym jest dla ciebie Poznań…
A już ci odpowiedziałam.

To już to wszystko? To tam ludzie się rozpisują po 9 stron, bo to była średnia liczba stron, które nadsyłali, a ty mi tutaj jednym zdaniem o wkurzeniu? To teraz jedno pytanie o to wkurzenie. Czy przeszło, dlatego że – przepraszam, kobiecie się w wieku nie wygaduje, ale jesteś starsza niż byłaś kiedy się wkurzałaś - czy po prostu ten Poznań się stał fajniejszy?
Otworzyła się pewnego rodzaju przestrzeń do współpracy, której w ogóle nie było. Nie trzeba już, że tak powiem tylko „napieprzać” i protestować, można porozmawiać. Uświadomiłam sobie to, kiedy wiceprezydentem ds. przestrzennych był Maciek Wudarski (z którym przecież byłam w zarządzie „My poznaniaków), a kiedy jako mieszkańcy protestowaliśmy przed umieszczeniem na działce, która została przez miasto praktycznie „podarowana” Uniwersytetowi Medycznemu czwartego największego klinicznego centrum w Polsce. Mówimy o sercu starego Grunwaldu, to naprawdę ścisłe gardło i nie ma po prostu miejsca na gigantycznego molocha. Początkowo miasto wspierało UM, ale jednak wzięło na siebie rolę moderatora, wsłuchało się w argumenty i nam udało się - oczywiście wychodząc od protestu - doprowadzić do zmniejszenia skali inwestycji. Ale oczywiście jako społecznicy musieliśmy być milion razy bardziej przygotowani niż urzędnicy, wykazać każdą nieścisłość, każde przekłamanie, każdy brak konsekwencji, ale dialog powstał, doszliśmy do jakiegoś porozumienia. Mi to pokazało, że nie tylko jedyną drogą jest protest, ale można po prostu usiąść do stołu i porozmawiać. Duży wpływ na tę zmianę ma też nowe pokolenie urzędników i urzędniczek, które pracują teraz w Urzędzie Miasta, a mają można powiedzieć takie spojrzenie jak mieszkańcy, którzy są otwarci, którym zależy.

Czyli wcześniej były urzędasy, które też mieszkały w Poznaniu?
Był niedasizm.

No dobrze, ale niektórzy mówią, że ci którzy przyszli do urzędu razem z Jackiem Jaśkowiakiem, zresztą z nim na czele, już sami wpadają w ten niedasizm.
Nie chcę mówić o panu prezydencie. W bardzo wielu kwestiach się z nim nie zgadzam. Pan prezydent był również uprzejmy nazwać mnie lemingiem, kiedy razem z Jankiem Śpiewakiem protestowaliśmy, żeby może jednak w trakcie COVIDu od najbardziej potrzebujących i narażonych w związku z pandemią, a nie artystów, zaczynać. Ale jak widzisz nie przeszkadza to, żeby z Urzędem Miasta jako takim rozmawiać.

Można się w Polsce pięknie różnić?
Nie wiem. Ale można, przynajmniej w Poznaniu, współpracować.

Porozmawiajmy trochę o książce, której największą wadą jest to, że jest nieatrakcyjna wizualnie. Przecież tam są fantastyczne historie o Poznaniu! Mówimy o książce, która jest wyjątkowa, bo co pokolenie poznaniaków wychodzi taka właśnie książka. Tytuł jest zbieżny. Pierwsza książka, opracowanie z poglądów poznaniaków na miejsce, w którym żyją, wyszła w roku…
1928. Jej autorem był profesor Florian Znaniecki, ojciec polskiej socjologii miast.

Który nie był poznaniakiem, ale przybył tu, bo dostał katedrę socjologii. Przybył i od razu zaczął Poznań badać. I zadał poznaniakom pytanie: Czym jest dla nich Poznań. Parę lat potrwało i wydał książkę. A potem parę lat potrwało i ten sam Znaniecki, z dziadkiem tu obecnej Agnieszki Ziółkowskiej… Który to był rok?
1964. Badania były w 64, a książka weszła dopiero w latach 70. Trochę czasu zajęło zanim udało się ją wydać. Następne badanie i następną książkę wydali w 1994 profesorowie Podemski i Cichocki.

I teraz mamy 2023…
Badania były przeprowadzane w 2021. To był środek pandemii i taki moment, w którym myśleliśmy, że jest trochę więcej czasu na refleksję. Byli oczywiście profesor Podemski i mój stryj Marek Ziółkowski, ale jest przede wszystkim doktor Jacek Kubera i doktor Maciej Frąckowiak, którzy byli głosem nowego pokolenia, i którzy po kolejnych 25 latach przyjęli pałeczkę.

A rozmawiam z tobą, bo jesteś matką chrzestną tego wydania…
Takie sformułowanie ukuł profesor Podemski, ale jeśli spojrzymy na książkę, jest tam jedno zdanie które tłumaczy dlaczego ze mną rozmawiasz. Cytuję ze strony 27: „z pomysłem rozpisania 4. konkursu wystąpiła społeczna aktywistka Agnieszka Ziółkowska”.
W 2020 roku był pilotażowy program Szkoły Liderów miasta Poznania, w którym połączono aktywistów takich jak ja, z osobami pracującymi w urzędzie miasta, czy przedstawicielami biznesu, którzy chcieli działać społecznie. No i pracujemy sobie w takich różnorodnych grupach i zwracam się do osób z urzędu: słuchajcie, od kiedy działam w Poznaniu, zawsze chciałam, żeby powtórzyć te badania, czy dla was by to było interesujące? No i wtedy Ania Wawdysz i Cezary Tyliński mówią: nam tego rodzaju feedback, pewnego rodzaju wiedza o mieszkańcach, zarówno jeśli chodzi o promocję miasta - tutaj Cezary - czy o współpracę z młodymi - tu Anna- i w ogóle o rozmowę o tym co dalej, bardzo by się to przydała.
To właśnie pokazuje, że to miasto jednak się zmienia. Aczkolwiek czytając tę książkę możemy mieć wrażenie, że niektóre tematy, jak na przykład, że jest brudno, pozostają takie same.

Jeżeli przeciętnemu poznaniakowi powiesz, że wyszła książka „badania socjologiczne” to ten przeciętny poznaniak może ziewnąć sobie.
Ale to nie są badania!

Właśnie do tego zmierzam. Od początku tak to wyglądało, te poprzednie edycje też, że ekipa naukowców poprosiła poznaniaków, żeby sobie napisali: Czym jest dla nich Poznań…
Zawsze w tych konkursach ważnym elementem była odezwa konkursowa tłumacząca czym jest całe przedsięwzięcie. Pamiętajmy, że jest to konkurs, w swoich wypowiedziach uczestnicy odpowiadają na szereg bardziej szczegółowych pytań, niektóre w ciągu tych poszczególnych edycji pozostałe niezmienne, albo lekko tylko przeformułowane, niektóre wraz z rozwojem historii były inne. Nas w tej ostatniej edycji bardziej interesował rzut oka w przyszłość, w marzenia, trochę spotkanie się z miastem idealnym. W każdym z tych konkursów były nagrody finansowe. A co ciekawe, w ostatniej edycji po raz pierwszy była możliwość składania odpowiedzi również w innych językach niż polski. Był ukraiński, białoruski. Każda wypowiedź była anonimowa, opatrzona pseudonimem, organizatorzy i kapituła konkursu czytali je po polsku. Była np. pani z RPA, która nie jest poznanianką, ale przyjeżdża do babci co jakiś czas i obserwuje zmiany. W tej edycji konkursu była również możliwość składania wypowiedzi głosowych, czyli to grono osób które mogły w swobodny sposób podzielić się swoją refleksją o Poznaniu było o wiele szersze.

W pierwszej edycji poznaniacy rozpisywali się o swoim mieście. Wtedy średnia liczba stron wynosiła 37, a później ta liczba spadała. W następnej edycji już było tylko 15 stron, ale za to 133 uczestników, w kolejnej ubyło uczestników, ale stron jeszcze bardziej bo tylko 9 i 43 uczestników. Aż tu nagle nadchodzi 2021 rok i 127 uczestników, ale też piszą tylko po 9 stron.
Co w dobie mediów społecznościowych, ludzi którzy komunikują się tweetami, to całkiem sporo. Myśmy się obawiali, że to będą same jedno-dwu stronnicowe wypowiedzi.

Czy to nie jest trochę wyidealizowany albo zbyt wybiórczy obraz Poznania? Patrząc na uczestników, zdecydowana większość ma wyższe wykształcenie. To nie jest przegląd społeczeństwa.
To jest specyfika konkursu. Biorą w nim udział ludzie chętni, ci których interesuje dany temat, którzy chcą i mogą się wypowiedzieć. W pierwszym w pierwszym badaniu nie mamy danych o wykształceniu, te dane w zgłoszeniach były zbierane dopiero od 64 roku. Mamy wzrost udziału osób z wyższym wykształceniem, z poziomu 42 procent w roku 64., 60 procent w 94. i 72 procent w 2021. Natomiast równolegle można powiedzieć, że spada procent osób z wykształceniem średnim. Ale co mnie jako feministkę cieszy najbardziej to, że rośnie udział kobiet. 65 procent w ostatniej edycji.

To bardziej interesują się Poznaniem poznanianki?
Wydaje mi się, że tak. I obserwuje to również jako aktywistka.

Są bardziej zaangażowane?
Tak.

Rany, panowie, to źle o nas świadczy.
Wyłączając chłopaków z Rozbratu!

Czyli za jakiś czas będziemy mieli prezydentkę Poznania?
Głęboko w to wierzę.

Wracamy do badań. Co wyjątkowego się w nich pojawiło?
Ta książka to prawie 250 stron opowieści poznaniaków o Poznaniu i one zostały na potrzeby tej publikacji w bardzo sensowny sposób uporządkowane. Poznań jest jedynym miastem na świecie, które jest w ten sposób przebadane. Mamy w tym momencie prawie wiek, prawie 100 lat historii badań socjologicznych i zebranych wypowiedzi mieszkańców Poznania, o tym czym jest dla nich miasto.

Ta książka ma jakby trzy spojrzenia. Nam chodziło o to, żeby w publikacji pokazać całe spektrum tych wypowiedzi. Mamy trzy spojrzenia na miasto. Z jednej strony: ja w mieście. Czyli wychodzi od mojego doświadczenia, mojej tożsamości, mojego bycia w Poznaniu. Drugie spojrzenie, które zaprezentowali uczestnicy i uczestniczki konkursu, to Poznań z lotu ptaka. Czyli wspomniane refleksje poznanianki z RPA, Poznań oczami młodej mamy, luźne myśli o życiu w stolicy Wielkopolski. Wreszcie dla mnie najbardziej interesujące spojrzenie to spojrzenie na Poznań jako przestrzeń możliwej zmiany i tego jak my wpływamy na miasto. Czyli spojrzenie na miasto jakiego bym chciała, ale też miasto, które de facto się zmienia. Może zacytuję mój ukochany fragment: „Jednak największą siłą takich wróżek jest współpraca. Jakich wróżek? W bajki nie wierzę, ale w dobre wróżki owszem. Może być nią każdy z nas. Największą siłą takich wróżek jest współpraca, wychodzenie z inicjatywą i chęć do działania. Bez tego miasta nie mogłoby się rozwijać, a zmiany w Poznaniu widzę na co dzień, co tylko świadczy o tym, że moje życzenia mogą niebawem się spełnić.”

Piękne, prawda?

No i mówimy o badaniach naukowych. Trzeba było dać tytuł: Wróżki Poznańskie. Poznań mój widzę ogromny?
Mój widzimy lokalny. I coraz większą mamy świadomość tego, jak piękne są Szachty, jak i niesamowitą przestrzenią stał się Szeląg. Jak dobrze się mieszka na Jeżycach, oprócz hummusu raczej się już w mordę nie dostanie…

To co, w Poznaniu nie będzie nigdy City, szklanych domów?
Mam nadzieję, że nie będzie. To trochę wizja prezydenta Grobelnego, która, mam nadzieję, nigdy się nie ziści.

Kieszonkowe miasto?
Kieszonkowe miasto, w którym blisko mamy do introligatora, szewca i krawcowej, gdzie możemy wyjść na piwo albo kawę i nie musimy jechać do rozkopanego wiecznie centrum.

Jeszcze koguty mogłyby piać.
Przestrzeń na dzikie miasto, może się jeszcze znajdzie.

Ale tak serio. Gdzieś w książce znalazłem cytat o sąsiedztwie, którego rzekomo nie ma w Poznaniu.
To cytat z Optimissimy, którą jak się okazało była pani Joanna Żołądkowska, czyli zwyciężczyni konkursu. Może przeczytam państwu ten cytat i powiem, dlaczego on jest taki zabawny. „O relacjach z sąsiadami mogę powiedzieć jedno: nie istnieją”. Ja to czytam i mówię: no jak nie istnieją, o co chodzi? Dla mnie, osoby mieszkającej na Grunwaldzie od dziecka, mającej dobre relacje z sąsiadami, wydawało się to dziwne. Zwyciężczyni konkursu pisze tak: „Jeśli miałabym jakąś jedną sytuację chwilowej wspólnoty to ostatnio przed Wielkanocą, kiedy przez siedem godzin nie było prądu, a wszyscy mieli już duże zapasy w lodówkach. Wtedy zaczęło się chodzenie po klatce i wypytywanie jak z tym prądem? Ponieważ miała miejsce grubsza awaria, skończyło się na sprowadzeniu koparki na podwórze i wykopaniu przepalonego kabla. Wszyscy wtedy tkwili w oknach i patrzyli na postęp prac, bo i tak w sumie niewielki mieli wybór bez prądu. Kiedy zaświeciło się na klatce schodowej, wszyscy bili brawo panom, którzy parali się z awarią”.

A ja w trakcie spotkania promocyjnego książki pytam: Ale jak to? Przed Wielkanocą temperatura już w miarę okej, dlaczego nikt nie wpadł na to, żeby wystawić parę stolików na zewnątrz, żeby to jedzenie nie gniło w lodówce. Dlaczego w ramach tej relacji z sąsiadami nic tylko patrzyliście z okien? Ale wyjaśniło się, bo pani Joanna mieszka jakieś 50 m od urzędu miasta Poznania. I tam, w tych okolicach, centrum, Chwaliszewo jest bardzo duża rotacja mieszkańców, związku z czym taka nawet ulotna chwila wspólnoty, gdzie ludzie się zainteresowali wspólnym problemem, była zauważalna. Ale głęboko jestem przekonana, co zresztą też widać w innych wypowiedziach uczestników i uczestniczek konkursu, że ta wspólnota jest.

Mówi się, że od najważniejszej postaci świata czy najważniejszych ludzi świata dzielą nas zazwyczaj trzy uściski dłoni. W Poznaniu chyba każdego od każdego dzielą maksymalnie dwa.
Można powiedzieć, że Poznań tymi fyrtlami stoi. W zeszłym roku miasto razem z radami osiedli wydało przewodnik po różnego rodzaju fyrtlach. Myślę, że to skłoniło mieszkańców do odkrywania nie tylko własnego fyrtla, ale też innych. Może kolejny cytat? Pisze Alpi: „Poznań to miasto do odkrywania. Mamy swoje koziołki, domki budnicze, Wartostrade i katedrę na Ostrowie Tumskim, a jednak Poznań to nie lista miejsc, które warto odhaczyć i jechać dalej. Odkrywanie Poznania to nie zjedzenie pyry z gzikiem i fotka ze Starym Marychem. Nieraz słyszałem, że Wrocław to miasto na weekend, Kraków na tydzień, ale to w Poznaniu najlepiej byłoby mieszkać.”

Mi się podoba.

A my mamy ciągle jakieś kompleksy, że Poznań jest taki…
To co przebijało się we wszystkich czterech edycjach, co się nie zmienia: cały czas malkontentujemy. Narzekamy na to, że w Poznaniu jest brudno. W badaniach 94 roku wyszedł problem psich kup, trochę ich jednak przez te 30 lat poznikało, a jednak teraz znów wyszło.

Kolejny cytat: Poznań jawi się jako wyspa tolerancji.
Poznań stał się pod tym względem wyjątkowym miastem. Pamiętam jeszcze jak byliśmy rozpędzani przez policję przy pierwszych marszach równości.

A dziś to jest marsz rodzinny, piknik.
Teraz jest wsparcie miasta dla różnorodności, tego nie można prezydentowi odmówić. Mówimy o społeczności LGBTQ+, mówimy również o takich inicjatywach jak Migrant Infopoint, czy w ogóle otwarcie na osoby z różnych miejsc świata, które wybrały sobie ten Poznań za dom. Ostatnio zakolegowałam się z dwoma osobami. Jedna jest z Białorusi, będę jej pomagać w procesie repatriacji, a drugi kolega jest z Argentyny. Chłopak z Buenos Aires wybiera sobie, że on tu przyjedzie, do Polski, do Poznania i on tu będzie mieszkać? Bardzo mi się to podoba.

Jak mówimy o tolerancji to myślimy: geje, lesbijki, czarnoskórzy i tak dalej, a tu się pojawia coś takiego jak tolerancja dla starszych ludzi, dla ludzi w różnym wieku.
Jest jedna taka niesamowita wypowiedź, może nie osoby starszej, ale niepełnosprawnej, która odpowiada na pytanie: Czy pani kiedyś poczuła, że to miasto panią krzywdzi? I odpowiedź padła: Nie, ja czuję, że to miasto mi pomaga.

Czyli z książki „Czym jest dla ciebie Poznań” wynika bardziej optymistyczny obraz?
Że jesteśmy miastem różnorodnym, że jesteśmy miastem otwartym, że jesteśmy miastem, które się uczy, a przede wszystkim, że jesteśmy miastem, które daje przestrzeń do dialogu.

Przynajmniej we własnym postrzeganiu.
W postrzeganiu różnych osób, które poświęciły swój czas, żeby wziąć udział w tym konkursie. Tu mam cytat z Alpiego: „Poznań może być domem dla każdego, kto zechce by nim był. Jest otwarty na każdego i nikomu nie pozwoli czuć się wykluczonym. A tym, którzy zaoferują mu siebie zrewanżuje się zaskakująco nieprzytłaczającą wielkomiejskością - to ładne sformułowanie, prawda? - i milionami historii do odkrycia. Poznań jest zagadką odkrywaną codziennie na nowo, miastem historii życia i przyszłości.”
Kurczę, aż mam ciary.

Wreszcie ktoś zdefiniował to, dlaczego ja Poznań lubię.
Pisze Libelula: „Podoba mi się, że Poznań jest miejscem otwartym na dyskusję. Czuję, że jest to miasto, w którym kultura stanowi istotną część codzienności i to szalenie mi się podoba. Wspaniałe jest to, że wiele wyjątkowych zdarzeń jest za darmo lub za niewielką opłatą. Mam nadzieję, że to się nie zmieni ponieważ każdy zasługuje na to, by uczestniczyć w życiu kulturalnym.”
Dla mnie to brzmi jak najlepsza promocja miasta. Te cytaty powinny być na materiałach promocyjnych, na t-shirtach, na plakatach.

Dosyć tego optymizmu. Co się nie podoba ludziom w Poznaniu?
Jest w pierwszej części dużo takich głosów, ale może zrobimy taki suspens, żeby zachęcić do sięgnięcia po książkę. Ja z lektury tej książki, tak samo jak z lektury zgłoszeń konkursowych, wyszłam naprawdę bardzo zbudowana. Jeśli mamy miasto, w którym ludzie chcą mieszkać, w którym ludzie czują, że mają wpływ, że ich głos może być słyszalny. To jest najlepsza droga do tego, żeby faktycznie Poznań był miastem naszych marzeń. I trochę naszą, jako inicjatorów tego projektu, ideą było, co nie do końca wybrzmiało w tej książce, żeby ludzie troszkę puścili wodze fantazji. Ludzie woleli się skupić na tym co tu i teraz, jednak z tych odpowiedzi, już wniosek z tych badań daje na pewno jakąś nadzieję czytelnikom.

Prawie zawsze to badania wypadały w jakieś bardzo ważnym dla Polski okresie. Pierwsze były 10 lat po zakończeniu pierwszej wojny światowej, drugie po drugiej wojnie. Mam wrażenie, że mimo wszystko poznaniacy też optymistycznie patrzyli w przyszłości.
Myślę, że poznaniaków cechuje pewnego rodzaju optymistyczny pragmatyzm. Wierzą w to, że są w stanie wspólnie, razem coś zrobić. Dzwonią na przykład po straż pożarną, że wybiła woda albo coś innego się, stało, ale mówią: Jeśli uda nam się poradzić z tym nam samym zaraz zadzwonimy, żeby odwołać, bo może ta pomoc będzie bardziej potrzebna komuś innemu.
Może ja przeczytam jaki były pytania konkursowe, może państwo chcieliby o tym pomyśleć?
1. Z czym kojarzy Ci się Poznań? Co jest dla Ciebie symbolem tego miasta, co jest najbardziej „poznańskie”? Czy czujesz się poznanianką/poznaniakiem?
2. Jak Ci się mieszka w Poznaniu lub w jego okolicach? Opisz swoje miejsce zamieszkania. Co Ci się w nim podoba, a co nie? Jakie wyglądają Twoje relacje z sąsiadami?
3. Które części Poznania podobają Ci się najbardziej, a które najmniej, i dlaczego?
4. Gdzie Twoim zdaniem znajduje się centrum Poznania? Jak z niego korzystasz? Co sądzisz o tym centrum? Jakie są jego mocne, a jakie słabe strony?
5. Czy w Poznaniu masz możliwość zaspokojenia wszystkich swoich potrzeb? Czy i jakie korzyści zawdzięczasz miastu? Co skłania Cię do pobytu w Poznaniu?
6. Co w tym mieście Ci się nie podoba? Czy doznałaś/eś jakichś krzywd od miasta? Jakich? Co zniechęca Cię do pobytu w Poznaniu?
7. Czy zrobiłaś/eś coś na rzecz miasta lub swojego najbliższego otoczenia? Dlaczego angażowałaś/eś się w te działania? Czy zrobiłaś/eś coś, co nie służy miastu lub pogarsza jakość życia w nim? Z czego to wynikało?
8. Jakie zmiany w Poznaniu po 2000 r. uznajesz za najważniejsze? Co zmieniło się na korzyść, a co na niekorzyść miasta? Które z tych zmian uważasz za najlepsze na przyszłość?
9. Jak oceniasz Poznań na tle innych znanych Ci miast? Czym Poznań różni się od tych miast?
10. Jaki powinien być Poznań Twoich marzeń za 10-15 lat? W jakim mieście chciał/abyś żyć Ty lub chciał/abyś aby żyły Twoje dzieci czy wnuki? Czym powinno się ono różnić od Poznania obecnego?

Piąta edycja za 25 lat. Wyobraźmy sobie że na takie same pytania będzie odpowiadać Poznań.
Myślę, że kolejne pokolenie znajdzie jeszcze inne palące kwestie.

Czy ty, jako człowiek osoba, która sobie pojeździła trochę po świecie, rzeczywiście możesz powiedzieć, oddzielając swoją miłość do Poznania, obiektywnie, czy coś Poznań wyróżnia?
Dowiedziałam, że jestem z Poznania kiedy pojechałam do Warszawy, zaczęłam tam mieszkać, kiedy zaczęłam współpracować z ludźmi z Krakowa. Czym jest moja poznańskość? Siedzimy teraz tutaj przy stole, mówimy sobie: a, machniemy jakieś takie małe wydawnictwo. To za tydzień się zbieramy, idziemy na kawę, siadamy, ustawiamy kalendarz, robimy wywiady, redagujemy, ktoś z nas dzwoni do wydawnictwa i… jedziemy z tym koksem. Rzeczy ustalone się robi, a nie dyskutuje, gada do niemożliwości i często do upadku pomysłu. W Poznaniu się robi rzeczy.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czym jest dla Ciebie Poznań? Agnieszka Ziółkowska: W Poznaniu się robi rzeczy - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto