Dodaj zdjęcie profilowe

avatarKatarzyna Sawicka

Polska
http://moja-pasieka.blogspot.com

Odcienie znaczeń. "Honor" Elif Shafak

2013-11-28 19:30:27

"Honor" Elif Shafak to zaproszenie do wędrówki przez kraje, kultury i różnorodne ludzkie emocje, które potrafi przytłumić bądź wyolbrzymić kultura, w jakiej się wychowali. Każdy człowiek jest osadzony w jakiejś kulturze, w której przyszło mu się urodzić i wychować. Nawet jeśli kiedyś wyemigruje ze swojego kręgu kulturowego, nawet gdy wpływy innych kultur i postaw znacząco ukształtują zmiany w jego charakterze, pewnych niemalże bezwarunkowych wpisów, nie sposób z serca wymazać. Idą w ślad za człowiekiem, niczym jego skarb, albo piętno, zależy jak na to spojrzeć. Ta różnorodność kulturowa ma takie rozpięcie, taki rozmach, że jedno słowo, choć potencjalnie oznaczające to samo, może mieć tego znaczenia całą masę odcieni. Bo na przykład takie słowo jak "hańba" może dla Anglika znaczyć coś zupełnie innego niż dla tureckiego imigranta, który w Anglii zamieszkał. Tak się rodzą nieporozumienia, tak powstaje mit podłej rasy, tak też interpretacje zachowań osób z innej kultury są zakrzywione. Choć trudno powiedzieć, by to oznaczało, że mniej sprawiedliwe, gdy mowa o tak zwanym honorowym morderstwie. Bo czy jakiekolwiek morderstwo może usprawiedliwiać pochodzenie kulturowe?

Wędrówka przez powieść Elif Shafak rozpoczyna się w Londynie, by płynnie cofnąć się w czasie i przestrzeni do małej, kurdyjskiej wioski nad Eufratem i ten sposób prowadząc czytelnika przez czas i miejsca tak sobie odległe, tak różniące się kulturowo, opowiedzieć historię pewnej rodziny, której początki wcale nie miały związku z miłością i oddaniem. Bowiem Naze gdy rodziła Pembe i Jamilę oczekiwała syna, a nie kolejnych córek. Bowiem Adem pokochał Jamilę, choć za żonę pojął Pembe. Wszystko poszło nie tak, jak tego oczekiwali bohaterowie tej opowieści, trudno się zatem dziwić, że i historia sama w sobie nie tchnie przesadnie wydźwiękiem pozytywnym.

Rodzina Topraków wyemigrowała ze Stambułu, z małego, stęchłego i pełnego wilgoci mieszkania w suterenie do Londynu, jak każdy emigrant, za lepszym życiem. Stara, słuszna zasada mówi o tym, że człowiek może uciec od miejsca i od innych ludzi, ale od siebie samego nie ma jak uciec. Londyn przyprawia Pembe o zwiększoną zabobonność, potęguje nałóg Adema, wpływa na zmianę charakterów dzieci; Iskander, najstarszy syn, coraz częściej interesuje się spotkaniami z kolegami i boksem, córka Esma w zasadzie nosi się jak londyńskie dziewczyny, a najmłodszy Yunus ciągle jest poza domem i ukrywając to przed rodzicami, spędza czas z squattersami, zakochany bez pamięci w jednej z nich - Tobiko. Jednak tak naprawdę to, co zabrali ze sobą jeszcze znad Eufratu, potem trwało przy nich w Stambule, a następnie razem z nimi wyemigrowało do Londynu, to to, że od dawna nie układało się między Pembe a Ademem, który ostatecznie odchodzi od żony i związuje się z tancerką erotyczną.

Mężczyzna grzeszy, kobieta zaś hańbi rodzinę. Na tym w skrócie polega różnica pomiędzy Ademem, który sypia z inną niż jego żona kobietą, a Pembe, która nieśmiało zaczyna się spotykać z Eliasem, zgadzając się jedynie na cotygodniowe seanse kinowe. Ale Adem jedynie zgrzeszył, Pembe zhańbiła cały ród. Niesłychane, jak można zapomnieć o dobrym tonie, wychowaniu i zakląć gorzko w duszy, czytając takie niesprawiedliwe i krzywdzące oceny. A jednak te postawy i oceny, traktowane jako coś niepodważalnego, powodują mnóstwo nieszczęścia. Bo przecież rodzinie trzeba honor przywrócić. Skoro ojciec nie może podołać zadaniu siłą rzeczy spada ono na barki najstarszego syna. Chłopak nie ma wyboru. W przypływie gniewu dokonuje czynu - w jego przekonaniu - honorowego, w odczuciu każdej innej istoty - hańbiącego. Zabija własną matkę.

Wbrew pozorom powyżej oddałam jedynie jeden z odcieni tej powieści. Shafak prowadzi nas swoim zręcznym piórem przez jej różnorodne odnogi, które sięgają głęboko w przeszłość, pokazują trudne ścieżki, jakimi byli zmuszeni podążyć jej bohaterowie, wreszcie, nie poddaje ocenie swoich postaci. Są oni marionetkami w rękach losu, w sidłach silnych emocji, uwięzieni w sztywnych, kulturowych ramach, poza które nie potrafią wyjść nawet gdy chodzi o dobro dziecka, miłość do matki, gdy chodzi o mówienie dziecku pewnych prawd, bądź kłamstw. W Honorze mamy pięknie ukazane, jak bezrefleksyjnie posłuszni kulturowym, odziedziczonym zasadom, ludzie wpadają w ślepe zaułki, jak miotają się w sprzecznych emocjach, które powoduje chęć obejścia, złamania, bądź zapomnienia tych zasad. Niestety, w powieści Elif Shafak okazują się one dla wielu jej bohaterów silniejsze nawet od miłości.

Wspaniale się czyta Honor. Pięknie, z rozmachem i kobieco napisana, saga rodziny Topraków przenosi czytelnika w inne zakątki świata, wywołuje emocje, wzburza, wzrusza, ponosi falą słów. Lubię Elif Shafak, nawet jeśli Honor nie jest tak dobry jak Bękart ze Stambułu to utrzymuje wysoki poziom tej ostatniej i udowadnia, że autorka ma jeszcze wiele do opowiedzenia. A ja chętnie będę sięgać po kolejne jej tytuły.


Honor, Elif Shafak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013

Jesteś na profilu Katarzyna Sawicka - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj