Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z bogatej Francji do stalinowskiego raju

Grażyna Wosińska
Grażyna Wosińska
Rodzina Olejniczaków przed swoim domem w Potigny. Józef Olejniczak trzyma piłkę. Zdjęcie wykonane w latach trzydziestych XX wieku
Rodzina Olejniczaków przed swoim domem w Potigny. Józef Olejniczak trzyma piłkę. Zdjęcie wykonane w latach trzydziestych XX wieku
Józef Olejniczak, elblążanin kocha Francję. Gdy miał prawie dwa lata razem z rodzicami, przed ponad siedemdziesięciu laty wyjechał do Francji. Powodem emigracji z Polski była bieda.

W latach dwudziestych ubiegłego wieku tysiące Polaków emigrowało do Francji za chlebem. Taką decyzję podjął też w czerwcu 1929 roku ojciec Józefa Olejniczaka.

- Miałem wtedy około 1,5 roku - mówi. - Tata wyjeżdżając do Francji ryzykował więcej niż dzisiejsi emigranci. Nie znał języka oraz panujących w obcym kraju zwyczajów i prawa. Nie było internetu, telewizji, a gazety były drogie. Tak jak i teraz zdarzali się pośrednicy, którzy chcieli nieuczciwie zarobić na zdesperowanych ludziach szukających pracy.

Pilniejsi od Francuzów

Ojciec Józefa Olejniczaka znalazł pracę w kopalni rudy żelaza w miejscowości Potigny w departamencie Calvados w Normandii. Decyzja okazała się słuszna. - Miałem szczęśliwe dzieciństwo - wspomina. - Nie pracowałem jak dzieci na wsi Polsce. Po lekcjach grałem w piłkę. W domu nie brakowało mi niczego. W 1933 roku poszedł Józef Olejniczak do francuskiej szkoły. - Polskie dzieci były pilniejszymi uczniami niż ich francuscy koledzy - opowiada. - Nauczyciele nas chwalili, bierzecie przykład z Polaków. Zwykle to oni byli prymusami. Nie potrafię powiedzieć jaki był powód tego naszego sukcesu.

W domu tylko po polsku

Emigranci poznawali język francuski, cieszyli się z tego, że mieli wreszcie godne życie. Nie zapominali o swojej ojczyźnie. - Organizacje polonijne działały wtedy prężnie - wspomina. - Dzięki temu dwa razy w tygodniu po lekcjach z innymi polskimi dziećmi poznawałem zawiłości ojczystego języka, historii i literatury. Działały polskie kluby, zespoły taneczne i śpiewacze. Do jednego z nich należeli rodzice pana Józefa. - Przechowuję do dziś polonijną gazetę z dwoma zbiorowymi zdjęciami, wykonanymi po jednym z występów. Ja też jestem na takiej fotografii - mówi z dumą. W domu mówiło się tylko po polsku. - Nie miałem wątpliwości, że jestem Polakiem. Moja wiedza o ojczystym kraju, nie była zbyt duża – przyznaje Józef Olejniczak. - Zajęć w polskiej szkole było stanowczo za mało. Rodzice nie mieli wykształcenia, by mnie uczyć w domu. Jednak dzięki nim wiem, że moją prawdziwą ojczyzną jest Polska, chociaż to Francja dała mi szczęśliwe dzieciństwo – dodaje.

Wojna i koniec dzieciństwa

Ważnym wydarzeniem, była pierwsza komunia święta. - Pamiętam, że przygotowania do sakramentu jak i lekcje religii odbywały się zawsze w czwartek. Był to dzień wolny od szkoły - wspomina pan Józef.- Uczestniczyliśmy tylko katechezach i zajęciach rekreacyjno-sportowych. Do komunii przygotował nas polski ksiądz i zakonnice. Mszę św. jednak odprawiał francuski kapłan. Komunia była okazją do integracji rodaków. Po nabożeństwie wszystkie polskie rodziny z dziećmi spotkały się na wspólnym obiedzie. Ponad rok później dzieciństwo przerwał wybuch wojny. - Gdy Niemcy wkroczyli do Polski we wrześniu 1939 roku w domu, na ulicy mówiło się tylko o tym co dzieje się w kraju – wspomina pan Józef. - Wojna dotarła także do Potigny, gdzie mieszkaliśmy. Właśnie w 1940 roku miałem iść do szkoły średniej. Nie było to możliwe, gdyż nie było naboru. Lata wojny nie były łatwe dla naszej rodziny. Jest mi trudno o tym opowiadać – dodaje.

Wielkie święto

W 1943 roku niemiecka propaganda ujawniła sprawę Katynia. - Byłem trzy razy na filmie, przedstawiającym zbrodnię sowiecką na tysiącach polskich oficerów. Chciałem wiedzieć o tym jak najwięcej. Dotyczyło to przecież moich rodaków - mówi Józef Olejniczak. Wtedy jeszcze nie wiedział, że po wojnie sam będzie ofiarą prześladowań władzy komunistycznej w Polsce. To na razie to jednak przyszłość i już całkiem inna opowieść. Teraźniejszość 1944 roku to inwazja aliantów.Wyzwolenie z koszmaru wojny było wielkim świętem. Gościliśmy w domu żołnierzy najczęściej polskiego pochodzenia – wspomina pan Józef. - Żołnierze, rozdawali nam żywność i byli bardzo życzliwi.

W armii Pattona

Józef Olejniczak miał wtedy 17 lat. - Też chciałem nosić mundur, wyzwalać Francję i Europę – wspomina. -Przyjęli mnie na ochotnika do armii generała Georga Smitha Pattona. Udało mi się oszukać, że mam osiemnaście lat. Na wojnie nie było romantycznie.- Śmierć była blisko w każdej chwili - wspomina. - Szczególnie ciężkie chwile przeżyłem w Ardenach, gdzie Amerykanie napotkali na bardzo silny opór Niemców. Wtedy wycofano mnie do Brukseli. Wydało się, że nie miałem 18 lat, gdy się zaciągałem. Podczas wojaczki zdołał pan Józef poznać smak zwycięstwa. - W pewnej belgijskiej miejscowości, którą wyzwoliliśmy uczestniczyliśmy w uroczystym nabożeństwie – wspomina. - Ksiądz podczas kazania wskazał na mnie i powiedział, że tak młodzi ludzie walczą o wolność. Byłem taki dumny.

Przymusowy repatriant

Po wojnie Józef Olejniczak nie mógł znaleźć pracy. - Tata załatwił mi zajęcie w polskiej ambasadzie w Paryżu - wspomina pan Józef. - Pracowałem w dziale handlowym. Głównym zadaniem było przekazywanie pomocy z UNRy do Polski. Wszystko dobrze się układało do 1949 roku. - Wyjechałem do Polski służbowo, byłem przekonany, że wrócę – opowiada. - Stało się inaczej. Funkcjonariusz UB wezwał mnie i powiedział, że do Francji nie wrócę. Zostałem przymusowym repatriantem.
Po wielu perypetiach Józef Olejniczak osiedlił się na swoje nieszczęście w Elblągu. Tam wybuchł pożar w lipcu 1949 roku w jednej hali Zamechu. UB oskarżyło go o podpalenie. Przybył przecież z imperialistycznego kraju. To wystarczyło, by skazać na 11 lat więzienia. Poznał na własnej skórze jak wygląda stalinowski raj. Wyszedł po sześciu latach w 1956 roku. Wrócił do Elbląga i nadal tam mieszka.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto