Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

199 lat temu Polacy zdobyli Samosierrę

Marek Bonarski
Marek Bonarski
Bitwa pod Samosierrą autorstwa Januarego Suchodolskiego
Bitwa pod Samosierrą autorstwa Januarego Suchodolskiego Wikimedia.org
Szarża trwała około 10 minut (źródła mówią 7 do 12), w ataku brało udział 125 polskich szwoleżerów i grupa ochotników. Podczas najazdu zginęła prawie połowa atakujących, ale równocześnie narodziła się legenda, która trwa do dziś.

Cóż za magiczna siła tkwi w legendzie, że na wspomnienie tej szarży do dziś drży z dumy serce Polaka! Samosierrę wymienia się jednym tchem razem z Westerplatte czy Monte Cassino. My Polacy, kochamy się w takich legendach sławiących nadludzką wprost odwagę i brawurę polskiego żołnierza. Nie bez powodu np. Westerplatte nazywa się polskimi Termopilami.

Wróćmy jednak do legendy Samosierry. Przyjęło się, że Polacy zdobyli wąwóz Samosierra. Tymczasem historycy twierdzą (np. jeden z największych w Polsce znawców tej epoki Waldemar Łysiak), że to nieprawda! Otóż wedle Łysiaka Hiszpanie obsadzili krętą drogę biegnącą przez łąkę (!) o szerokości 2 km (konkretnie,
mówimy o około 2500 metrów jakie musieli pokonać szwoleżerzy przy różnicy wysokości wynoszącej 300 metrów), zaś jedyny wąwóz w Samosierze pozostał nieobsadzony! Oto siła legendy! Gdy myślimy Samosierra w wyobraźni widzimy krętą drogę wśród nagich skał, pośród których paszcze armat strzelają w pędzących żywym ogniem. Malarze przedstawiają tę scenę pełną góry wysokich jak Tatry. Tymczasem Hiszpanie obsadzili 4 baterie dział, po cztery sztuki każda, na czterech zakrętach drogi, która co prawda była bardzo ważna w militarnych planach Napoleona, ale wiodła pod górę przez łąkę...

Do końca nie wiadomo, czy Napoleon Bonaparte wysyłając w tym dniu szwoleżerów chciał walką tylko rozpoznać sytuację, czy od razu był zdecydowany na frontalny atak. Już wtedy mgiełka przyszłej legendy krążyła w okolicy. Po wydaniu tego rozkazu przez Napoleona gen. Montbrun, doświadczony kawalerzysta, zameldował Cesarzowi, że szarża wprost na armaty jest według niego niemożliwa. Wtedy Napoleon powiedział: - Zostawcie to Polakom! (Laissez faire aux Polonais!). Zostawcie to Polakom, czyż po takich słowach nasi przodkowie mogli odmówić uwielbianemu cesarzowi? Za takie słowa każdy Polak w którym drzemie dusza romantycznego rycerza dałby się posiekać. I ruszyli...

Oficjalnie szarżą dowodził Jan Leon Hipolit Kozietulski, który zastępował właściwego dowódcę polskiego szwadronu Ignacego Stokowskiego, który jednak nie zdążył jeszcze dotrzeć z Francji (w ten sposób ominęła go szansa wejścia do legendy). Tak też zapamiętała to legenda, szarżą pod Samosierrą dowodził Kozietulski... Tymczasem zdążył on jedynie wydać rozkaz: ""Naprzód! Niech żyje cesarz!", rozpędzić konia, gdy tuż przed pierwszą baterią jego koń został pechowo trafiony i Kozietulski dosłownie fiknął kozła. "Królestwo za konia!" Pewnie biegł kulejąc (był potłuczony) z wyciągniętą szablą za szarżującymi kawalerzystami i przeklinał swojego pecha. Widzę tę scenę oczyma wyobraźni, zrozpaczony Kozietulski obserwuje swoich żołnierzy oddalających się coraz bardziej, a z ust wyrywa mu się soczyste przekleństwo...

Kto więc poprowadził szarżę do zwycięstwa? Otóż był to (potraktowany przez legendę po macoszemu) kapitan Jan Nepomucen Dziewanowski. On to poprowadził straceńczy atak na drugą i trzecią baterię, gdzie został ciężko ranny (kula armatnia urwała mu nogę). Szarżę na ostatnią baterię poprowadził Andrzej Niegolewski. On również został ranny i myśląc, że to jego ostatnie chwile powiedział do pochylającego się nad nim marszałka Bessieresa: "Umieram, oto armaty, które zdobyłem. Powiedz o tym cesarzowi!" Cóż za wspaniałe słowa w obliczu śmierci, jakże pasują do legendy... a może legenda je stworzyła? Podobno padły naprawdę.

Niegolewski szczęśliwie przeżył, mniej szczęścia miał Dziewanowski, który mimo że z polecenia Napoleona był operowany przez najlepszego armijnego chirurga, zmarł w początkach grudnia. Bonaparte będąc pod wrażeniem skuteczności polskiego ataku jeszcze na polu bitwy odznaczył rannego Dziewanowskiego Legią Honorową. Tę scenę również świetnie widzę w mojej wyobraźni. Ciężko ranny, ale przytomny bohater i pochylający się nad nim Cesarz. Nie wiadomo, czy Legię odpiął z własnej piersi, jak to miał w zwyczaju, czy wręczył jakąś inną... Ale przecież mówimy o legendzie, która zawładnęła wtedy tą krainą, na pewno więc "Bóg Wojny" obdarował go własną. Już po bitwie Legię otrzymał również Niegolewski.

Ostatni akord tej historii oraz legendy, którą stworzyła odbył się podczas parady na polu bitwy, którą Napoleon kazał zrobić dla Polaków. Na komendę "baczność", Napoleon zdjął kapelusz i powiedział: "Cześć najdzielniejszym z dzielnych!” (Honneur aux braves des braves!), czyż Cesarz nie był czarodziejem dusz?

Francji zdobycie Samosierry umożliwiło podbój Hiszpanii. Była to „przy okazji” jedna z najtańszych bitew w historii, zginęło "zaledwie" kilkudziesięciu ludzi, a kluczowe przejście na Madryt zostało otwarte. Polakom oprócz sławy i legendy nie przyniosło to zwycięstwo zbyt wiele. Cesarstwo w końcu upadło, a my ("Najwierniejsi z wiernych" - jeszcze raz magia słów Napoleona) poszliśmy na dno razem z nim. Nam, potomnym pozostała na zawsze legenda o dzielnych Polakach, którzy nie szczędząc krwi zdobyli to co miało być nie do zdobycia...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto