Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

52. KFF. Podróż przez życie "Marleya"

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Kadr z filmu "Marley"
Kadr z filmu "Marley"
Dla milionów fanów jest nieśmiertelną legendą muzyki reggae, a wśród jego najbliższych wciąż budzi skrajne emocje. Taki obraz Boba Marleya wyłania się w biograficznego dokumentu, wyreżyserowanego przez Kevina McDonalda.

Mogłoby się wydawać, że o współtwórcy muzyki reggae powiedziano już wszystko, ale laureat Oscara Kevin McDonald zadał sobie wiele trudu, aby na ekran przelać kulisy życia Marleya. Dokumentalista zabiera widzów w ponad dwugodzinną podróż do źródeł inspiracji legendarnego muzyka, ale zamiast niezłomnego głosiciela ideologii Rastafarian, poznajemy nieśmiałego chłopaka z przedmieść Kingston. Urodzony jako syn czarnoskórej Jamajki i angielskiego wojskowego o wątpliwej reputacji, od najmłodszych lat był traktowany jak "mieszaniec". To jedno z głównych doświadczeń, które naznaczyło go do końca swoich dni - po pierwszym dniu nauki rzuca szkołę i oddaje życie muzyce. Wraz z dwoma kolegami zakłada zespół, który z biegiem lat tworzy nowy styl, dziś znany jako reggae. Najpierw z "The Wailers" zdobył popularność w ojczystej wyspie, potem przebojem zdobyli Wyspy Brytyjskie, aż w końcu szczelnie wypełnili sale koncertowe zza oceanem. Do ostatnich dni życia Marley tworzył muzykę i snuł plany o kolejnych sukcesach.

Bo choć muzyka jest głównym tłem dla dokumentu, to nie brakuje w nim pięknych pejzaży jamajskich lasów czy wspomnień najbliższych muzyka. A ci przed kamerą wcale nie schlebiają legendzie reggae - żona Rita musiała znosić jego romanse z wieloma innymi kobietami (łącznie Bob miał 11 dzieci z siedmiu różnych związków), zaniedbywał wychowanie córek i synów, wybierając tworzenie muzyki oraz bez skrępowania hodował, a także palił marihuanę (przez co narażał się na konflikt z prawem). Ale wszystko to blednie przy jego pozytywnej sile oddziaływania na innych, czego przykładem może być pokojowy koncert w Kingston 22 lipca 1978 r.

Wówczas Jamajka była targana konfliktem politycznym pomiędzy socjalistami z PNP a liberałami z JLP - sam Marley wraz z zespołem zostali ranni podczas nocnej strzelaniny. Mimo to, zagrali dla ponad 80 tys. ludzi, a przywódcy zwaśnionych stron na ich oczach dzięki charyzmie Boba podali sobie ręce.

W dokumencie Kevina McDonalda o życiu legendy muzyki reggae, wypowiadają się producenci, koledzy z grupy "The Wailers" oraz członkowie jego licznej rodziny (reżyser filmu otrzymał dużo wsparcia z jej strony). Wszyscy również wspominają przekonania polityczne i religijne Marleya, które skupiały się wokół Rastafarian. Wiara w cesarza Etiopii, Haile Selasiego jako wcielenia mesjasza i zbawczą moc marihuany zaprowadziła go do popadnięcia na zdrowiu. A jak niełatwemu zadaniu, obiektywnego przedstawienia biografii artysty sprostał Kevin Mcdonald (Martin Scorsese i Jonathan Demme odmówili wyreżyserowania tego dokumentu)? Na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć samemu, oglądając "Marleya" i wbrew obiegowej opinii, nie jest to film tylko dla fanów reggae. Jest to po prostu historia życia człowieka, który ponad wszystko kochał muzykę i nie wstydził się swojego światopoglądu.

Oficjalna strona 52. Krakowskiego Festiwalu Filmowego

Znajdź nas na Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto