Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

A duch dworku wciąż czeka...

Redakcja
Gmina Gidle, w województwie łódzkim jest pełna pięknych i tajemniczych miejsc. Mieszkając w Ciężkowicach miałam okazję dokładnie poznać jedno z nich - dworek rodziny Buczyńskich.

Nadchodzi wieczór, złowrogie pohukiwanie sowy słyszą ludzie w całej wsi. Jest to idealny moment, by pospacerować po dawnej posiadłości Buczyńskich i posłuchać niesamowitych historii o czasach doskonałości dworku. Starsi mieszkańcy wciąż pamiętają jednego z najlepszych zarządców - dziedzica Tomasza, który nie tylko przyczynił się do rozwoju wioski, ale także pomagał mieszkańcom.

Budowla powstała w XIX wieku. Otaczał ją wspaniały sad oraz zadbany ogród. Dzisiaj możemy ujrzeć jedynie ich pozostałości. Gdzieniegdzie znajdują się jeszcze ślady brukowanej drogi oraz sztachety z dawnego ogrodzenia. Prawie całkiem zanikł dawny wygląd dworku. Szyby są zabite deskami, dach niekompletny, a wandale traktują go jako idealny obiekt do swoich "wyczynów".

Dzięki Tomaszowi Buczyńskiemu (ur. w 1863 roku, podczas powstania styczniowego) zameczek stał się ośrodkiem kulturalnym mieszkańców Ciężkowic. Dziedzic był człowiekiem oświeconym i wiele podróżował, co pozwalało mu nabywać wiedzę o nowościach technicznych. Wygłaszał dla prostych ludzi pogadanki na temat rolnictwa, historii, zdrowia oraz higieny. Gdy w 1907 roku władze rosyjskie wyraziły sprzeciw jego wykładom, zapłacił naczelnikowi duże pieniądze, by móc kontynuować działalność. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zakupił kinematograf, by uatrakcyjnić pogadanki. Zapraszał do wioski wielu słynnych śpiewaków i artystów.

Do tej chwili mieszkańcy wspominają Buczyńskiego jako człowieka uczciwego i o złotym sercu. Pomagał ludziom w trudnej sytuacji finansowej, przyjmował ich do pracy, czasami potajemnie udzielał darowizn w pieniądzu oraz zbożu. Wspomagał młode talenty oraz pokrywał koszty studiów zdolnych, ale biednych ludzi. Wszyscy mówili również o jego niezwykle grzecznym stosunku do służby.

Niestety, byli też i tacy, którzy potrafili wykorzystać łatwowierność Tomasza. Robili przekręty
sprzedając dziedzicowi filmy na ogromnie wysoko oprocentowanych kredytach. Zadłużenie Buczyńskiego rosło, był zmuszony dokonać parcelacji wsi, zostawił sobie jedynie dworek i ogród. Jakiś czas później i dworek poszedł pod licytację. Pamiętając o dobrym sercu dziedzica, budynek wykupił syn lokaja. Zapewnił Tomaszowi dom i opiekę do końca życia.

Tajemnicą pozostaje śmierć Tomasza Buczyńskiego. Z oficjalnych źródeł wiemy, że chorował na serce. Zasłabł podczas jednego ze swoich spacerów nad kanałem. Szedł wtedy najprawdopodobniej handlować z Rosjanami za swoje oszczędności. Czy to prawda? Może padł ofiarą "nieżyczliwych" ludzi? Nikt tak naprawdę nie wie, co wydarzyło się tego dnia sierpnia 1941 roku.

Od czasu śmierci dziedzica dworek miał jeszcze kilku właścicieli. Niestety żaden nie potrafił w ten sam sposób zarządzać posiadłością, która stopniowo popadała w ruinę. W 1957 roku urządzono w wieży kaplicę, a w jednej z głównych sal przedszkole. Obecnie zameczek jest na sprzedaż. Krążą legendy, że w dworku cały czas mieszka duch dziedzica Buczyńskiego. Być może wciąż czeka na odrestaurowanie jego dawnego domu...

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto