MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

"A Most Violent Year" - dobre otwarcie filmowego sezonu

Natalia Skoczylas
Natalia Skoczylas
Rok 2015 zaczyna się seansem nowego filmu J. C. Chandora w paryskim kinie - wciągającej historii młodego przedsiębiorcy w burzliwym 1981 roku dla Nowego Jorku.

"A Most Violent Year" wchodzący do Polskich kin pod koniec lutego to znakomity przykład wyważonego, ambitnego kina gangsterskiego. Spektakularne kadry z Manhattanem w tle, modernistyczne wille gdzieś w podmiejskich lasach, doskonałe dekoracje i przepyszne stroje głównych bohaterów otulają świetnie rozpisaną historię małżeństwa, które wspięło się dość wysoko w ramach klasy średniej dzięki prężnie rozwijającemu się handlowi benzyny w mieście. Dostajemy wszystko to, czego nie może zabraknąć w filmie tego rodzaju: dwulicowych przyjaciół, bezwzględną konkurencję, brutalne porachunki, konflikty z prawem, korupcję urzędników i kreatywną księgowość.

Abel, główny bohater o latynoamerykańskich/hiszpańskich korzeniach, świeżo włączony do klasy średniej, najpewniej dzięki ciężkiej pracy (jak to określa jego urocza małżonka Anna, "jesteś cholernym uosobieniem amerykańskiego snu") i częściowo dzięki małżeństwu z białą kobietą (choć ta wyraźnie ma domieszkę gangsterskiej krwi) - walczy o honor i za wszelką chroni swoją uczciwość. O tym, że jest to trudne (choć być może nie jest niemożliwe), przekonujemy się w miarę rozwoju historii. Tak naprawdę z resztą do końca nie wiadomo, czy rodzina Morales jest tak czysta, jak chciałby tego bohater (dwuznaczne wypowiedzi jego i jego partnera to jeszcze nic w porównaniu z ukrytymi 600 tysiącami dolarów, które kradła systematycznie jego żona, ciułając na ciężkie czasy), i na ile w ogóle jest możliwe zachowanie honoru i uczciwości w czasach, kiedy jedyne układy biznesowe opatrzone są skandalicznymi warunkami, przemoc kwitnie na ulicach, znajomi z branży skłonni są zrobić wszystko, by wygryźć konkurentów, a miejska administracja odpowiedzialna za branżę sama przychodzi z ofertami korupcji do biznesmenów.

"A Most Violent Year" to raczej niespieszne kino gangsterskie, które nie nudzi mimo to ani przez minutę - jedyny spektakularny pościg trwa dwie minuty i rozgrywa się w pustym tunelu metra, jeden przypadek użycia broni kończy się śmiercią, a porachunki udaje rozwiązać się kilkoma dobrymi argumentami. Mimo to szaleństwo, o którym w pewnym sensie mówi ten film - roku 1981 w Nowym Jorku, najbardziej niebezpiecznym w historii miasta - jest mimowolnie częścią tej narracji, ujawnia się w korupcji polityków i urzędników, w strachu bohaterów, we wszechobecnych (choć zakazanych) pistoletach i nieodłącznym wrażeniu uczestnictwa w bezwzględnej walce o zysk. Pytanie, czy heroiczny bohater zdoła ocalić rozsądek w tej narastającej degrengoladzie, pozostaje otwarte.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto