Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

A słowo kłamstwem się stało

Włodzimierz Dajcz
Włodzimierz Dajcz
Sala obrad plenarnych Sejmu
Sala obrad plenarnych Sejmu Nieznany
Apogeum panoszenia się kłamstwa przypada zawsze podczas kampanii wyborczej, a szczególnie w jej końcowej fazie.

Szukajcie prawdy, prawda was wyzwoli – to słowa według ewangelii, wypowiedziane przez samego Jezusa, dwa tysiące lat temu. Sądząc po tym, boskim wezwaniu prawda musiała być już w tamtych czasach towarem mocno deficytowym i tak niestety pozostało do dziś. Święta księga głosi, że na początku było słowo. Skoro tak to jakieś ciemne siły musiały sprawić, że to słowo stojące u genezy świata, niepostrzeżenie zamieniło się w kłamstwo strojące się w uniformy zrabowane prawdzie, bo ta rzekomo jest szlachetna, a kłamstwo plugawe. Jeśli tak jest to dlaczego w oceanach kłamstwa pływają zaledwie okruchy prawdy? Ano może po części dlatego, że kłamstwo stara się być przyjemne, dla ucha miłe, a prawda nie tylko zadaje, ale także nieustannie rozdrapuje rany. Wśród ludzkich spraw składających się na dżunglę współczesnego świata kłamstwo i oszustwo najbujniej się krzewią. Opanowały bez reszty wszystkie dziedziny życia, a jednym z najuważniejszych mateczników tej patologii są regiony występowania władzy i polityki.

Jesień tego toku obfituje w medialne wydarzenia demaskujące, głęboko skrywane, niezbyt budujące oblicze klasy sprawującej w władzę w naszym kraju. Jeszcze nie ucichły echa zawstydzającej afery taśmowej, niszczącej wizerunek tuzów Platformy Obywatelskiej a już wypływają niczym plamy oliwy z dziurawego, podwodnego okrętu następne, kompromitujące polityków fakty. Okazało się, że marszałek Sejmu, druga osoba w państwowej hierarchii kłamie jak z nut, zmieniając swoje wypowiedzi niemal z godziny na godzinę. Przez gadulstwo i samochwalstwo Radosława Sikorskiego światowa opinia publiczna dowiaduje się o rzekomej ofercie rozbioru Ukrainy, złożonej przez Władimira Putina premierowi Donaldowi Tuskowi. Może tak było, a może nie. Jakby nie patrzeć ten przeciek wystawia władzom Polski złą opinię na arenie międzynarodowej i podważa ich wiarygodność wśród sojuszników. Co by o tym nie myśleć czołowy polski polityk na pewno kłamał, albo podczas udzielania wywiadu amerykańskiemu portalowi, albo wtedy kiedy wstydliwie dementował swoje rewelacje zasłaniając się zawodną pamięcią.

Władza i opozycja na jednym fałszywym koniu jadą. Okazało się, że Prawo i Sprawiedliwość to taka polityczna formacja, która cynicznie łamie prawo, a niesprawiedliwość uprawia w sposób bezczelny. Mówią, że pycha poprzedza upadek. Wydało się szachrajstwo kiedy podpite żony, towarzyszące posłom powracającym z wycieki do Madrytu zaczęły raczyć się na pokładzie samolotu wniesionym tam alkoholem i poszturchiwać interweniującą stewardesę. Suma sumarum okazało się, że czołowi harcownicy PiS-u, Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński i ich nieco mniej znany kolega, gromiący na co dzień przeciwników politycznych za brak patriotyzmu i moralności, oszukiwali i okradali państwo polskie, wyłudzając niemałe pieniądze z sejmowej kasy, na rzekome, służbowe przejazdy własnymi samochodami. Pozującemu na „prawdziwego Polaka” i przywódcę lepszej części społeczeństwa Jarosławowi Kaczyńskiemu nie pozostało nic innego jak wyrzucić z partii zachłannych nieudaczników, lecz nie za draństwo tylko za zdołowanie notowań jego partii przed wyborami. Niejaki pan Masztalerek, następca pechowego Hofmana zamiast kajać się i przepraszać Polaków za kłamstwa i oszustwa pisowskich dygnitarzy, począł chwalić się przed kamerami wysokimi standardami moralnymi obowiązującymi rzekomo w jego partii. Tak wygląda leczenie kłamstwa kłamstwem.

Ta paskudna patologia na szczytach władzy nie byłaby możliwa, gdyby nie było na nią społecznego przyzwolenia. W Polsce nie tylko elity, ale również biznes, administracja samorządowa oraz klasa średnia przeżarte są nepotyzmem i korupcją. Przerażenie budzą doniesienia o łamaniu prawa przez sędziów i prokuratorów, czyli tych urzędników, który w założeniu mają stać na straży prawa i czuwać nad jego przestrzeganiem. Setki ujawnionych przypadków unikania odpowiedzialności za łamanie przepisów drogowych, pod ochronnym płaszczykiem immunitetu wydają się być wierzchołkiem patologicznej góry lodowej bezprawia w szeregach gnuśnie i ociężale wykonujących swoje obowiązki, obsypanych przywilejami urzędników wymiaru sprawiedliwości. Kłamstwo wszechobecne w szeregach prawniczych elit sprawia, że dysponujący finansowymi zasobami groźni przestępcy cieszą się wolnością, a w więzieniach siedzą niepełnosprawni skazani za kradzież batonika.

Nie lepiej dzieje się wśród innych zawodów, wynoszących się na piedestał, jako profesje zaufania publicznego. Prym wiodą tu lekarze, którzy powodowani chciwością okłamują i oszukują Narodowy Fundusz Zdrowia, wyłudzając pieniądze za usługi medyczne opłacone już przez pacjentów, odwiedzających ich prywatne gabinety. Płacą tam drogo za zabiegi, które mogliby uzyskać nieodpłatnie w publicznych szpitalach i przychodniach. Zdesperowani ludzie nie mogą bowiem miesiącami i latami czekać w kolejkach na usługi lecznicze w obliczu narastających dolegliwości i postępującej utraty zdrowia. Znaczący wpływ na tą zawstydzającą odległość terminów realizacji usług medycznych, wykonywanych w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego ma uszczuplenie środków finansowych Funduszu, wyłudzonych przez nieuczciwych medyków. Okłamywanie cierpiących ludzi jest dziś nagminnie stosowanym sposobem na zaspokojenie rozbuchanej chciwości.

Apogeum panoszenia się kłamstwa przypada zawsze podczas kampanii wyborczej, a szczególnie w jej końcowej fazie. Politycy wszystkich szczebli, ubiegający się o prestiżowe i dobrze opłacane stanowiska, a także o dostęp do guzików uruchamiających złotodajne mechanizmy korupcyjne nie przebierają w obietnicach. Aby do władzy! Nieważne czy składane obietnice są realne do spełnienia, przecież i tak nikt nie zamierza się z nich wywiązywać. Kłamstwo i pomówienie są najbardziej skutecznymi środkami na pozyskanie głosów płynnej części elektoratu. Wyborców mobilnych nie trzeba przekonywać. Oni już dawno zostali pozyskani udziałem w powyborczych zdobyczach przypadających zorganizowanym sitwom. Machina propagandowa obwiesza miasta i wioski dziesiątkami tysięcy plakatów, obrzuca milionami ulotek. Wydrukowano w nich miliony kłamliwych obietnic. Kłamie każdy ktokolwiek ma interes, żeby wprowadzić do organów władzy ludzi, którzy będą tam dbać i pilnować jego interesów. Nawet Kościół nie jest wolny od tej przypadłości. Wprawdzie oficjalnie kler nie wskazuje na kogo wierni mają głosować, ale zaradni proboszczowie potrafią zadbać, żeby parafianie głosowali na osoby najbardziej przyjazne Kościołowi. Słowo stało się kłamstwem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto