W w sopockim Caritasie, pod wielkim namiotem, odbyło się tradycyjne już śniadanie wielkanocne dla bezdomnych i ubogich. Wśród gości obecny był arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Wkrótce po jego przybyciu, organizatorzy śniadania nakazali zasznurować (zamknąć) namiot i nie wpuszczać do środka dziennikarzy. Rzecz w tym, że redaktorów lokalnych mediów, zaprosiły na śniadanie władze miasta Sopot. Nie przeszkadziło to w bezprzykładnym wyproszeniu ich z namiotu. Spotkanie miało się właśnie odbyć w specjalnie w tym celu postawionym namiocie.
Nagle jeden z organizatorów kazał wyjść
Przedstawiciele lokalnych mediów w Trójmieście – po przyjeździe do Sopotu i wejściu do środka namiotu Caritasu, "nagrali stoły i wchodzących do namiotu ludzi". "W pewnym momencie przyjechał abp Głodź" - relacjonuje reporterka TVN24 - "nagle podszedł do nas jeden z organizatorów i powiedział, że jednak nie możemy nic nagrywać i mamy wyjść" – tłumaczy reporterka.
"Namiot nakazano zasznurować. Organizatorzy tłumaczyli, że arcybiskup wyraził taką wolę, bo nie chciał spotkać się z nikim z mediów" – wyjaśnia reporterka. Ale także po śniadaniu nie udało się porozmawiać z arcybiskupem Leszkiem Głódziem. Po krytycznej publikacji w tygodniku "Wprost", metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź, nie zabrał głosu i odtąd nie wypowiada się dla mediów.
W historii Polski były zaledwie dwa takie fakty, jak bojkot mediów – raz w stanie wojennym i drugie raz w wolnej demokratycznej, po słynnym oświadczeniu Jarosława Kaczyńskiego, że media robią nam złą robotę, bo są na usługach niemieckich. W tym drugim przypadku chodziło jednak o bojkot mediów przez PiS, konkretnie jednej stacji telewizyjnej. To taka drobna dygresja…
"Żaden kapłan nie będzie w 100 proc. idealny"
Po tym, jak tygodnik "Wprost" opisał zachowanie arcybiskupa Głódzia, który po pijackich awanturach kazał sobie nocą przygrywać do tańca na akordeonie, a księży "wyzywał, poniżał i dręczył" – stanął natychmiast w jego obronie ksiądz skazany przez sąd za molestowanie, a następnie księża dziekani, choć episkopat milczał - czytamy w
ksiądz broni arcybiskupa. Sprawa odbiła się głośnym echem w kraju, a po kilku dniach niektórzy hierarchowie ogólnikowo okazywali troskę w obronie kolegi z Gdańska. W Wielki Piątek, metropolita Krakowski, kard. Stanisław Dziwisz powiedział, że Kościół nie boi się krytyki, ale "opartej na prawdzie".
Natomiast prymas Polski, abp Józef Kowalczyk, który w Wielki Czwartek odprawił mszę w Katedrze Gnieźnieńskiej, przekonywał wiernych, że "żaden kapłan nie będzie w 100 proc. idealny". "Należy mu się szacunek, ale gdy odbiega od ideału, powinien usłyszeć uczciwą i pełną prawdy uwagę i upomnienie" - zaznaczył prymas, o czym czytamy w portalu Wprost.pl.
"Ksiądz jest słabym człowiekiem, jak wszyscy inni"
Abp Józef Kowalczyk podkreślił również, iż księża "nigdy w pełni nie dorastają do Eucharystii" i apelował do wszystkich świeckich, aby przy zwracaniu uwagi – jak to określił - "na błędy Kościoła", o tym pamiętali. Zauważył, że nie jest to sytuacja komfortowa "ani dla kapłanów, ani dla osób świeckich, ale muszą się z tym pogodzić" - podkreślił. Zastrzegł przy tym, że nie chce absolutnie usprawiedliwiać duchownych, "ani przymykać oczu na ich błędy", ale chce, aby wierni pamiętali, że "ksiądz jest słabym człowiekiem, jak wszyscy inni".
Jedynie, w odpowiedzi na artykuł "Wprost", oświadczenie oficjalne arcybiskupa odczytał w Wielki Czwartek podczas mszy Krzyżma Świętego, w Archikatedrze Oliwskiej, ks. infułat Stanisław Bogdanowicz. Stało się to w ramach długoletniej tradycji, kiedy to w trakcie czwartkowej mszy wielkanocnej, księża odnawiają swoje przyrzeczenia kapłańskie.
Stanisław Cybruch
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?