Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Afganistan. Bezzałogowe samoloty będą strzec bezpieczeństwa Polaków

Zbigniew Jelinek
Zbigniew Jelinek
Trwa przerzut żołnierzy „Czarnej Dywizji” do Afganistanu w ramach VIII zmiany. Sztabowcy wojskowi uważają, że to będzie najlepszy z dotychczasowych kontyngentów. W ślad za nimi trafiają bezzałogowe izraelskie samoloty.

Wyruszają z 10. Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa (Lubuskie) na wrocławskie lotnisko, a stamtąd do Afganistanu. W sumie 1,6 tys. żołnierzy. - Zabieram ze sobą połowę brygady, w tym 40 kobiet – powiedział dowódca VIII zmiany, generał brygady Andrzej Reudowicz, będący jednocześnie szefem 10. BKP.

Cała operacja przerzutu potrwa do połowy listopada

Dowódca Wojsk Lądowych generał Zbigniew Głowienka jest pod wrażeniem umiejętności, jakie reprezentują żołnierze ze Świętoszowa. - Jest to jedna z najlepszych brygad, dotychczas takiej nie było – wyjawił na antenie zielonogórskiego Radia Zachód. - Ponadto ich dowódca, który jedzie na zmianę kontyngentu ma bogate doświadczenie zarówno w pełnieniu służby poza granicami kraju, a także u nas. Przeszedł różne stanowiska dowódczo-sztabowe. Uważam, że będzie to najlepszy kontyngent, jaki był do tej pory.

W Afganistanie spędzą pół roku

Część żołnierzy wejdzie w skład plutonu ochrony PRT – Zespołu Odbudowy Prowincji Ghazni. Głównym zadaniem amerykańsko-polskiego zespołu Provincial Reconstruction Team jest „podnoszenie poziomu i jakości życia, a przede wszystkim umożliwienie dalszego rozwoju politycznego, społecznego i gospodarczego regionu po zakończeniu misji Sił Koalicyjnych” (cytat za Biuletynem Obrony Narodowej).

Czesław Piątas, sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej zdradza, że pierwsze dni Lubuszan w Afganistanie upłyną na aklimatyzacji i przejmowaniu obowiązków od kolegów z VII zmiany. - Wszystko jest w określonym czasie – mówi w Radiu Zachód. - Zostaną dokładnie poinstruowani, co, gdzie, kiedy i w jaki sposób dotychczas się to robiło. A następnie zluzują kolegów ze miany i przystąpią do wykonywania swoich obowiązków.

Na dniach do polskich żołnierzy dotrą pierwsze dwa bezzałogowe samoloty izraelskie wraz ze stacjami obsługi. Mają poprawić przede wszystkim bezpieczeństwo „misjonarzy”, jak popularnie określa się tu Polaków.

Jak dowiedziały się Wiadomości 24 pl od wiceministra obrony narodowej, Marcina Idzika, za dwa zestawy izraelskiego sprzętu składającego się docelowo z czterech bezzałogowych maszyn i czterech stacji obsługi – MON zapłaci 76 milionów złotych.

Samoloty z bardzo wysoka będą śledziły wszelkie ruchy na określonym terenie. - Jeśli te samoloty będą pracowały permanentnie, to ich zdolność spostrzegania pewnych podejrzanych rzeczy będzie ogromna – uzupełnia Idzik.

Dotychczas nasi żołnierze prowadzili operacje rozpoznawania terenu przy pomocy balonów, mini orbiterów oraz zakupionych przez Amerykanów bezzałogowych małych Scaneagle'ów.

Misja w strefie w Ghazni, uważana jest za misję szczególnie niebezpieczną. - Moim zdaniem tylko chory człowiek się nie boi. Naszym plusem jest to, że jesteśmy z jednej brygady, wszyscy się znamy i zdążyliśmy się przed wyjazdem zgrać – podkreśla kapral Sebastian Dudek, strzelec-sanitariusz.

Przypomnijmy, że kilkanaście dni temu zginął tutaj 21 letni sierżant Kazimierz Kasprzak z 15. Gołdapskiego Pułku Przeciwlotniczego.

- Od dawna przygotowujemy rodziny żołnierzy na wszelkie zdarzenia, także te tragiczne – powiedział w Świętoszowie sekretarz stanu Piątas. - Jest ustawa, która przewiduje renty, zapomogi i mieszkania dla rodzin zmarłych, także stypendia dla uczącej się młodzieży.

Jak można przeczytać na internetowych stronach MON, odszkodowanie dla rodziny po śmierci
zawodowego żołnierza wynosi 200 tys. zł, natomiast za uszkodzenie ciała w wyniku nieszczęśliwego wypadku to 1 tys. zł za każdy procent stałego lub długotrwałego uszczerbku.
Będzie ciężko. Przypomina o tym chorąży Andrzej Lozia, dowódca plutonu PRT ze VI zmiany: - Największą różnicą między ćwiczeniami w kraju, a rzeczywistością afgańską, są ich miasta – wspomina. - W Polsce nie ma poligonu, który mógłby odzwierciedlać afgańskie miasto, gęsto zaludnione z mnóstwem budynków. Na wąskich ulicach dużo ludzi, szczególnie dzieci. Kiedy tylko zatrzymywaliśmy się na chwilę – kontynuuje chorąży – pojawiała się nagle setka, albo więcej dzieci. Ciągle o coś prosiły. Akurat był to dla nas dobry sygnał. Jeżeli w danym miejscu jest dużo dzieci, to jest wielkie prawdopodobieństwo, że to bezpieczne miejsce. Gorzej jest, gdy pojawiamy się w miejscu, gdzie zawsze dużo się działo, a tu nagle nie ma nikogo. To jasny sygnał, żeby się lepiej stamtąd zabierać – tłumaczy wojskowy. - W wielu miejscach znano nas po imieniu. To sympatyczni ludzie. Dla dzieciaków zawsze mieliśmy drobne upominki, zeszyty, książki. Dla nich nawet zwykły długopis to coś wspaniałego.

- Bądźcie spokojni. Naprawdę jesteśmy świetnie przygotowani. Wiemy, po co tam jedziemy, wiemy, jak chcemy to robić i wiemy, jak działać bezpiecznie. Na pewno powrócimy wszyscy – powiedział generał Reudowicz zwracając się do rodzin żegnających swoich bliskich z VIII zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego.

W sierpniu br. szef polskiego MSZ, Radosław Sikorski oznajmił, że polskie wojska opuszczą Afganistan między końcem 2012 a 2014 roku. Potwierdził to także po spotkaniu z gubernatorem afgańskiej prowincji Ghazni, Musą Khanem w Warszawie. Maksymalny horyzont polskiej obecności w Islamskiej Republice to 2014 rok. Ale kilka dni potem, po powrocie z oficjalnej wizyty w USA, minister MON Bogdan Klich nie udzielił z kolei odpowiedzi na pytanie, czy rozmawiał z sekretarzem stanu USA Robertem Gatesem o dacie wycofania Polaków.
Wspomnijmy też, że prezydent Bronisław Komorowski, jeszcze jako marszałek Sejmu zwrócił się do rządu o przygotowanie strategii wyjścia polskich żołnierzy z Afganistanu. Komorowski mówił wówczas, że Polska powinna być aktywna i nie czekać na to, co inni zadecydują, tylko sama powinna zaproponować strategię misji w tym kraju. Wyraził ponadto opinię, że w 2011 roku powinno się ograniczyć zaangażowanie Polaków, zaś w 2012 - stamtąd się wycofać.

Obecnie w Afganistanie znajduje się 2,6 tys. polskich wojskowych.

Afgański prezydent Hamid Karzaj potwierdził, że prowadzi rozmowy pokojowe z talibami. Wielu obserwatorów sceny politycznej sądzi, że negocjacje z rebeliantami wydają się być jednym realnym sposobem na zakończenie trwającej już dziewiąty rok tutejszej wojny.

Prezydent Karzaj pragnie przekonać talibów, aby zamiast walki zasiedli do stołu rozmów. Wiadomo też, że już wcześniej oferował rebeliantom pieniądze i stanowiska w rządzie w zamian za pokój.

Tymczasem 55 kilogramów zabawek i szkolnych artykułów przekazali kilkanaście dni temu, uczniowie Liceum Ogólnokształcącego w Nowej Soli w ramach swojej akcji pomocy dla Afganistanu. - Uzbieraliśmy ponadto 870 zł, ale w większości uczniowie przynosili zabawki, głównie misie, kredki, zeszyty – mówi Barbara Korowacka, opiekunka samorządu szkolnego. - To bardzo potrzebna akcja. Dużo jest tam dzieci w bardzo ciężkim położeniu.

- Myślę, że najlepiej im pomożemy, kiedy wycofamy stamtąd nasze wojska. To suwerenny naród i nie potrzebuje obcej ingerencji – stwierdza w rozmowie z W24, licealista Karol Szewczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto