Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akapulko, czyli praca dla naiwnych

Andrzej Maraszkiewicz
Andrzej Maraszkiewicz
Warunki bytowe dla Polaków, jakie przygotowali czescy pracodawcy.
Warunki bytowe dla Polaków, jakie przygotowali czescy pracodawcy. Andrzej Maraszkiewicz
Wielu rodaków poszukując pracy w internecie natrafia na ogłoszenie agencji Akapulko z Elbląga, która oferuje legalną pracę w czeskim Pilznie, w renomowanej firmie Panasonic. Wielu zgłosiło chęć wyjazdu i wielu potem żałowało.

Akapulko - do tej pory ta nazwa kojarzyła się z czymś przyjemnym, egzotycznym niczym morska bryza ciepłych mórz. Jest jednak agencja pośrednictwa pracy o tej nazwie, która wielu poszukującym pracy w Czechach, będzie spędzać sen z powiek. Ja też dałem się skusić ofercie tej agencji i wybrałem się do Czech w celu podjęcia pracy w zakładach Panasonic,
znajdujących się w pięknym i słynącym z browarów Pilznie. Moja wędrówka do lepszego jutra zaczęła się na dworcu PKS we Wrocławiu. O godzinie 15 podstawiono wiekowy autokar głównego czeskiego pracodawcy jakim dysponowała agencja pracy Presente. Czterdzieści osób, nie mając innego wyboru, odjechało z dworca z ponad godzinnym opóźnieniem.

Do celu dotarliśmy grubo po północy. Tym celem okazał się barak z dykty (coś podobnego spłonęło w Kamieniu Pomorskim) w środku jakiegoś lasu. Gdy weszliśmy do wnętrza owego budynku, zostaliśmy zaatakowani "bronią gazową". Smród wydobywający się z toalet oraz zawilgoconych pomieszczeń był nieznośny. Na moje szczęście, ostatni przekroczyłem progi owej "stajni Augiasza" i dla mnie, jak i dla dziewięciu innych osób nie wystarczyło miejsca. Naprędce zwołana narada kierownictwa czeskiej agencji pracy zadecydowała, że naszą dziesiątkę ulokują w lepszych warunkach. Współczułem tym, którzy mieli zostać, ale też widziałem, jak bardzo są zmęczeni, wszystko było im jedno gdzie się prześpią.

Po odstaniu na deszczu, powieziono nas do innego lasu, do chaty murowanej, ale także zawilgoconej, z cuchnącymi szambami pod oknami. W pokoju mieliśmy łóżka piętrowe, wyciągnięte z jakiś wojskowych składów, w których sprężyny były bardzo sprężyste dla naszych tylnych części ciała. Zaraz też jedno z łóżek piętrowych rozdzieliło się na dwa samodzielne elementy, co zmusiło lokatorów do niemal całkowitego zablokowania dojścia do szafy, która także wykazywała tendencje do rozsypania się na czynniki pierwsze. Mimo wszystko zasnęliśmy snem kamiennym, czego nie mogliśmy uczynić nocy następnej, gdyż po korytarzu ganiały się koty, sprawdzając dokładnie zawartość każdego kosza i polując na myszy, których szczątki podrzucały nam pod drzwi.

Z miejsca zakwaterowania do sklepu mieliśmy ponad cztery kilometry, a że autobus jeździł bardzo nieregularnie, więc często musieliśmy robić piesze wycieczki w strugach deszczu po podstawowe produkty żywnościowe. W "hotelu" pracowniczym nie było pralki do ogólnego użytku. Jedyna pralka była w posiadaniu gospodarza obiektu, a on z kolei mieszkał z żoną i czwórką małych dzieci. Byli to rodowici Romowie, jedynie podświadomie wciąż uważaliśmy, aby nie zostawiać na widocznym miejscu cennych przedmiotów. W łazience były prysznice, ale ciepła woda płynęła w nich jedynie nad ranem.

Dwa dni po przyjeździe, agencja Pesente zrobiła nam testy na inteligencję w postaci matematycznych zadań. Dwóch, którzy trochę wypili ich nie zdało i nie mieli prawa przystąpić do testów, które miały się odbyć w Panasonicu. Było jeszcze takich dwóch, którzy w ogóle do wewnętrznych testów nie przystąpili w ramach oprotestowania złych warunków socjalno-bytowych. Zatem czworo niedoszłych pracowników jeden z koordynatorów w piątek wywiózł do Pragi i pozostawił swojemu losowi, gdyż nie mieli oni wystarczających środków na powrót do kraju.

Powieziono nas kilka razy na ćwiczenia z obsługi śrubowarka elektrycznego do sławnych zakładów Skody, abyśmy nabrali wprawy w zakręcaniu i odkręcaniu śrub. W poniedziałek nastał dzień prawdy. Po godzinie 18 rozpoczęto szkolenie w Panasonicu. Szkoląca nas Słowaczka mówiła jedynie po słowacku, co większość polskiego pospólstwa wprawiło w osłupienie, albowiem jedynie w połowie zdołali zrozumieć co do nich ona mówiła. Jeszcze bardziej się zdziwiliśmy, gdy trzeba było rozwiązać sprawdziany pisane po czesku, a odpowiedzi także należało udzielać w tym języku! Tłumacza polskiego nie było, a w głowach kołatały się zapewnienia agencji polskiej, że znajomość języka nie była potrzebna.

Po tych zmaganiach, w okolicach pierwszej nad ranem, zaczęły się testy, od których zależało czy zostaniemy pracownikami Panasonica, czyli śrubowanie na czas. Dwadzieścia maleńkich śrubek w pięćdziesiąt sekund. Z czeskim dałem sobie radę, ale śrubki mnie pokonały, byłem tak zmęczony, że w rękawicach nie mogłem ich nazbierać, a ze zmęczenia nie bardzo widziałem, gdzie znajdują się te maleńkie dziurki, w które trzeba było śrubować. Suma summarum na trzydzieści osób zdało jedynie pięć.

Następnego dnia, prawie pełny autobus wracał do ojczyzny. Z tego co się dowiedziałem tak jest każdego tygodnia. Kto na tym zarabia? Akapulko w Polsce na dostarczaniu ochotników dla czeskich agentur i czeskie agentury na dostarczaniu jeleni z Polski do Panasonica. Kilka osób, na jednym z portali dotyczących poszukiwania pracy, zamieściło swoje przeżycia z pobytu w Pilznie. Opis jest podobny do tego jaki przedstawiłem w powyższym tekście.

Wysłałem do agencji pośrednictwa pracy Akalulko kilka pytań dotyczących ich stosunku do karygodnej postawy ich czeskich odpowiedników. Od trzech dni czekam na odpowiedź. Na moją skrzynkę niedoszli pracownicy Panasonica przesyłają mi swoje zdjęcia z czeskich "hoteli" pracowniczych. Rozczarowanie, gorycz i złość z powodu utraconej perspektywy pracy i bezpowrotnie straconych pieniędzy, które z trudem ludzie wyskrobali ze swych nędznych "kuroniówek" - o tym najczęściej piszą ludzie powracający z Czech w swoich opiniach.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto