Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Associated Press usuwa termin homofobia

Maria Czerw
Maria Czerw
Posługiwanie się słowem homofobia przez dziennikarzy stygmatyzuje i etykietuje ludzi, o których nie wiemy, czy są zaburzeni lękowo. Redakcja Associated Press wydała nowe wytyczne w swoim "Stylebooku".

Jedna z największych agencji prasowych w świecie Associated Press nie chce się posługiwać słowem, którego znaczenie jest "nietrafione". - Homofobia to lęk, a nie nastawienie przeciwko gejom - tłumaczy się w tzw "Książce Stylu Dziennikarskiego".

- Słowo to nie nadaje się do użytku w kontekstach społecznych i politycznych. Przyrostek "fobia" określa "irracjonalny strach, niekontrolowany, często formę choroby psychicznej", nie powinien być stosowany "w politycznym lub społecznym, kontekście" - napisano w oświadczeniu poprzedzającym wykreślenie "homofobii" z wewnętrznej instrukcji dla dziennikarzy.

Dalej tłumaczono: "Homofobia w szczególności - jest po prostu terminem chybionym, ponieważ przypisuje psychiczne kalectwo komuś, o kim nie mamy pełnej wiedzy. Zamiast homofobii możemy użyć słowa bardziej neutralnego, np. antygejowski".

Odpowiedzialny w AP za standardy etyczne i stylistyczne, Dave Minthorn, tłumaczył, że fobia jest terminem medycznym i etykietującym, zarezerwowanym dla ciężkich zaburzeń psychicznych. "Chcemy być precyzyjni, dokładni i neutralni w naszym frazowania" - podkreślił.

- "Czy każdy warczący pies boi się? Prawdopodobnie tak. Ale tutaj to nie powinno mieć znaczenia" - pyta i odpowiada, George Weinberg, psycholog, który ukuł w 1972 definicję homofobii.

Weinberg nie zgadza się z decyzją agencji: "Słowo to zawiera wszelkie konieczne rozróżnienia zdaniem moich rozmówców, min. z Rad Miejskich. Ono oddaje cały punkt widzenia i pełne uczucie. To było najbardziej trafne słowo, jakie można sobie wyobrazić. Homofobia jest zawsze oparta na strachu? Tak myślałem i wciąż myślę. Może na zazdrości w niektórych przypadkach. Ale to jest dalszy dylemat psychologiczny".

"Nie mamy lepszego słowa, a to już się przyjęło, jest rozpowszechnione i najbardziej adekwatne" - przekonuje Weinberg.

"Mówimy 'wolny strzelec' o pisarzach, którzy nie są związani etatem, a którzy chcą zarabiać na swojej pracy. Fowler pozwala nawet mieszać, to co nazwał martwymi metaforami. Wydaje się dziwne, że słowo to podlega takiej kontroli, podczas gdy terminy takie jak triskaidekaphobia (lęk przed liczbą 13) mają się dobrze i są wciąż w obiegu".

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto