
Maria Olecha-Lisiecka
szefowa NewsroomuDziennik ZachodniZabrze
Jestem dziennikarką i szefową Newsroomu Dziennika Zachodniego. Piszę o Śląsku, a szczególnie o Gliwicach i Zabrzu, ale także o Kościele, inwestycjach, drogach i... książkach. Robię też zdjęcia. Książki to moja wielka pasja od lat, dlatego w DZ mam program wideo o książkach Prolog i prowadzę na Facebooku fanpage Czytam mimo wszystko. Lubię rozmawiać i słuchać ludzi, więc przeprowadzam wywiady, m.in. z pisarzami i pisarkami, a także z przedstawicielami Kościoła w Polsce. Jestem laureatką II nagrody w konkursie Silesia Press 2020, zostałam też wybrana Dziennikarką Roku 2017 DZ i Dziennikarką Multimedialną Roku 2010 DZ. Kocham góry i lato, słucham Iron Maiden. Uważam, że kobieca strona piłki, czyli futbol od kuchni, jest często ciekawsza od tego, co dzieje się na boisku. Relaksuję się czytając i gotując.

Szczepienia a aborcja. Dr Tomasz Rożek: Szczepionki nie powstają z abortowanych dzieci. To fałsz
Po oświadczeniu zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych z bp. Józefem Wróblem na czele, pojawiły się pytania o to, w jaki sposób powstają szczepionki przeciw COVID-19. Bp Wróbel mówił: „W produkcji szczepionek AstraZeneca i Johnson&Johnson korzysta się z linii komórkowych stworzonych na materiale biologicznym pobranym od abortowanych płodów. To budzi sprzeciw moralny”. O tym, jak powstają szczepionki i co mają wspólnego i czy cokolwiek z aborcją, a także dlaczego katolicy powinni się szczepić mówi dr Tomasz Rożek, dziennikarz naukowy „Gościa Niedzielnego”, fizyk i popularyzator nauki, w rozmowie z Marią Olechą-Lisiecką.

Katowicka dzielnica Załęże - gdzie czas się zatrzymał. Zobacz niezwykły fotoreportaż Marzeny Bugały
KATOWICE - ZAŁĘŻE. Przybrudzone i odrapane. Na pierwszy rzut oka, z daleka, odpychają. Dojmujące wrażenie potęgują mroczne zaułki, wszechobecne nierówności i pogórniczy klimat. Ale im bliżej, tym więcej detali zdradzających historię ludzi i miejsca, nadających wartość. Więcej też kolorów. Gdzieniegdzie pomalowane ramy w oknach familoków, a elewację tego na Janasa ktoś wyłożył kafelkami. Już wiecie, gdzie jesteśmy? Tak, tym razem Marzena Bugała, fotoreporterka „Dziennika Zachodniego” zabiera nas do Załęża, jednej z najstarszych dzielnic Katowic.

Przydomowe ogródki, podwórka i place w Rudzie Śląskiej. "To poza centrum toczy się prawdziwe życie"
RUDA ŚLĄSKA. Dzień jak co dzień. Młody chłopak próbuje zamalować bazgroły na ścianie familoka, jego sąsiadka wiesza na podwórku pranie, chłopcy grają w fusbal, z oddali szczeka pies. W Rudzie, dzielnicy Rudy Śląskiej, życie toczy się swoim rytmem. Arkadiusz Gola, fotoreporter „Dziennika Zachodniego”, zatrzymuje je w kadrze. Znów zagląda do świata na uboczu, zakurzonego, skrytego w cieniu. I jak zawsze pokazuje reporterską prawdę. Zobaczcie rudzkie podwórka w obiektywie Arka Goli, wielokrotnie nagradzanego i utytułowanego fotoreportera DZ.

Co widać z okien wieżowców w Zabrzu? Taki widok mają lokatorzy mieszkań na Zaborzu, Koperniku i Curie-Skłodowskiej, z ostatnich pięter
Mało przestrzeni i niewiele zieleni, gęsta zabudowa i nieciekawy widok z okien? Nic bardziej mylnego! Będzie zaskoczeni, jakie świetne panoramy są z okien mieszkań na ostatnich piętrach wieżowców. Mieszkańcy Zabrza mogą oglądać malownicze wschody i zachody słońca nie tylko z przemysłowym krajobrazem w tle. Centrum Zabrza widzą jak na dłoni i mają świetny widok na konkretne dzielnice, np. Pawłów, Biskupice albo Mikulczyce. Wystarczy spojrzeć na miasto z wysokości kilkudziesięciu metrów, aby przekonać się, że Zabrze może się podobać. Zobaczcie naszą galerię zdjęć.

Sprawdź co widać z okien wieżowców w Rudzie Śląskiej. Taki widok mają lokatorzy mieszkań na Wirku i w Bielszowicach, na ostatnich piętrach
Sąsiedni blok albo podwórko, całe osiedle, a czasem panorama miasta swojego i sąsiedniego. Do tego malownicze wschody i zachody słońca oraz bezkresny błękit nieba. Takie widoki mają mieszkańcy wieżowców w Rudzie Śląskiej, w dzielnicach Bielszowice i Wirek. I wcale nie jest tak, że widok z okien mieszkań na ostatnich piętrach bloków nie robi wrażenia. Wystarczy spojrzeć na miasto z perspektywy kilkudziesięciu metrów nad ziemią, aby przekonać się, że Ruda Śląska też może się podobać. Kliknij w "zobacz galerię".

Fotografia Marzeny Bugały z DZ na Tychy Press Photo 2021. "Nigdy wcześniej nie robiłam zdjęć pokazujących grozę miejsca"
W Tychach trwa dwudniowy festiwal fotografii dokumentalnej Tychy Press Photo 2021. W sobotę, 13 marca jurorzy ogłosili listę laureatów konkursu. Odbył się również wernisaż wystawy najlepszych zdjęć nadesłanych na Tychy Press Photo 2021. Wśród fotografii, które można oglądać w Miejskiej Galerii Sztuki „Obok” (w Pasażu Kultury Andromeda) w Tychach, jest zdjęcie Marzeny Bugały, fotoreporterki DZ, które zrobiła na Paprocanach w grudniu 2020 roku.

Tychy Press Photo 2021. Konkurs i wystawa w pasażu Andromeda. Gościem festiwalu będzie fotoreporterka DZ Marzena Bugała
Festiwal fotografii dokumentalnej Tychy Press Photo 2021 odbędzie się 13 i 14 marca w Tychach. W najbliższy weekend poznamy laureatów konkursu, odbędzie się też wernisaż wystawy najlepszych zdjęć. W sumie w konkursie Tychy Press Photo 2021 wzięło udział 40 osób, które zgłosiły 406 fotografii. Na wystawę pokonkursową w tyskiej Miejskiej Galerii Sztuki „Obok” (pasaż Andromeda) trafi 89 zdjęć wykonanych przez 23 autorów. Na wystawie zobaczymy zdjęcia Marzeny Bugały, fotoreporterki DZ. Marzena jest również wśród gości specjalnych festiwalu Tychy Press Photo 2021.

Tak żyliśmy na początku marca 2020, zanim zmienił się świat. Były mecze, koncerty, wystawy i Śląska Manifa. Cisza przed burzą
4 marca 2020 roku potwierdzono w Polsce pierwszy przypadek zachorowania na koronawirusa. Chyba nikt się wówczas nie spodziewał, że już tydzień później nasz kraj zostanie zamknięty. Że świat tak bardzo, nieodwracalnie się zmieni. Na pewno nie myśleliśmy o tym w woj. śląskim. Pacjent zero w Zielonej Górze był przecież tylko jednym przypadkiem, dość odległym. Pomiędzy 4 a 11 marca (wtedy zaczął się stopniowy lockdown kraju), żyliśmy normalnie. Spokojnie. Ciszę przed burzą wypełniały koncerty, studniówki, biegi, wystawy, mecze. Słowem: to wszystko, czego kilka dni później zostaliśmy pozbawieni na kilka długich miesięcy. I z czego nadal w pełni nie możemy korzystać.

Co widać z okien katowickich wieżowców? Gwiazdy, Tauzen, Manhattan i Paderewskiego - tak mieszka się na ostatnim piętrze
Brak przestrzeni, mało zieleni, gęsta zabudowa i widok z okna na inne bloki - to najczęstsze argumenty mieszczuchów, którzy mając dość życia w wielkiej płycie, wybierają osiedla na przedmieściach i wyprowadzają się tam, gdzie z okien kuchni widzą las, a poranny i popołudniowy spokój panujący w okolicy koi ich nerwy. Ale przecież mieszkanie w bloku w dużym mieście też ma zalety. I wcale nie jest tak, że widok z okien wieżowców, np. w Katowicach, nie robi wrażenia. Wystarczy spojrzeć na miasto z ostatnich pięter bloków, aby przekonać się, że Katowice mają swój klimat.

Bytom w obiektywie Arkadiusza Goli. Od frontu kamienic czysto i ładnie, od podwórka widok jest przygnębiający
Mogło być ładnie, czysto, kolorowo, ze smakiem. Śląskie miasta przecież pełne są podwórek, na których latem można posłuchać sąsiedzkich pogawędek, wiosną nacieszyć oczy feerią barw, a jesienią dostrzec inne odbicia światła. A zimą? A zimą jest biało, albo szaroburo. Śnieg stopniał i chłodne, lutowe słońce brutalnie obnażyło to, co przez ostatnie miesiące pozostawało ukryte. Zobaczcie podwórka w Bytomiu bez retuszu, w obiektywie Arkadiusza Goli, fotoreportera "Dziennika Zachodniego".
Najpopularniejsze