Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Barcelona i Real - niekończąca się opowieść

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
W ciągu 18 dni, od 16 kwietnia do 3 maja, aż cztery razy na trzech frontach dojdzie do konfrontacji Barcelony z Realem.

Gdy dokładnie miesiąc temu zespół Guardioli stracił punkty w wyjazdowym meczu z Sevillą, w Madrycie odzyskano wiarę w pozytywny finał morderczego pościgu, którego kulminacyjnym punktem miały być kwietniowe "Gran Derbi". Gorączkowe oczekiwanie na starcie gigantów straciło jednak swój urok po sensacyjnej porażce wicemistrzów Hiszpanii ze Sportingiem Gijon, która przerwała niebywałą serię Mourinho 150 meczów bez porażki w roli gospodarza. - Pora skupić się na Lidze Mistrzów - zgodnie stwierdzili po tym spotkaniu Iker Casillas i Alvaro Arbeloa.

Wypowiedzi piłkarzy Realu należy traktować jako grę pozorów, bo ciężar gatunkowy pojedynku z "Dumą Katalonii" będzie najwyższy z możliwych, niezależnie od tego, że różnica w położeniu obu klubów jest dość wyraźna (8 punktów). Jakie płyną z tego wnioski? Real musi, Barcelona może, a jej ewentualna porażka nie przynosi jeszcze żadnych poważnych konsekwencji. W pozostałych sześciu meczach lider Primera Division co najmniej dwukrotnie musiałby stracić punkty. Jakie są szanse na taki scenariusz pokazują dotychczasowe wyniki - w 31 spotkaniach tylko cztery razy schodził z boiska bez kompletu punktów.

Na korzyść gości pierwszego z czterech szlagierów przemawia również ligowy terminarz. Katalończycy mają na rozkładzie wszystkie drużyny z miejsc 3-8 z wyjątkiem Espanyolu. Przed Ronaldo i spółką ciężkie wyjazdy do Valencii, Villarealu i Sewilli.

Trudno być optymistą w stolicy Hiszpanii, skoro sam Mourinho wydaje się pogodzony z faktem, że kwestia tytułu jest już praktycznie rozstrzygnięta. Najlepiej opłacany trener na świecie prawdopodobnie nie poprawi wyniku swojego poprzednika Manuela Pellegriniego, który w ubiegłym sezonie zgromadził 96 punktów (na razie po 31 kolejkach Real uzbierał 76 punkty). Na rewanż na Barcelonie będzie jeszcze okazja.

Drugą odsłoną serialu pt. "El Clásico" będzie finał Pucharu Króla w Walencji. Pełne ręce pracy przed tym spotkaniem ma sztab medyczny Katalończyków, który przywraca do pełni zdrowia Carlesa Puyola po kontuzji kolana. W Madrycie z kolei na życzenie Mourinho przedsięwzięte zostaną nadzwyczajne środki - jego piłkarze będą całkowicie odcięci od świata zewnętrznego (również od rodzin), by w ciszy i spokoju koncentrować się wyłącznie na budowaniu odpowiedniego nastawienia przed piłkarskim maratonem. Portugalski szkoleniowiec starannie zaplanował każdą godzinę mini-zgrupowania i wziął na siebie wszelkie zobowiązania wobec mediów.

Po zmaganiach na szczeblu krajowym przyjdzie pora na półfinał Ligi Mistrzów. Barcelona osiągnęła tę fazę rozgrywek po raz czwarty z rzędu, Real po raz pierwszy od sezonu 2002/2003.

- Świadomość grania o cały sezon w tak krótkim przedziale czasowym nieuchronnie wprowadzi nas na inne częstotliwości - nie ukrywa stoper "Blaugrany" Gerald Pique. Przy takiej intensywności meczów nie bez znaczenia jest stan fizyczny zawodników, z których większość przekroczyła już liczbę 45 meczów w sezonie. Może się okazać, że pierwszoplanowymi postaciami nie będą ani Leo Messi, któremu lekarze zalecają dłuższy odpoczynek od futbolu, ani Cristiano Ronaldo, który dopiero wyleczył kontuzjowane udo.

W Barcelonie, o której mówi się, że jak nie wygrywa różnicą trzech bramek to znaczy, że jest w kryzysie, liczą na przebudzenie Davida Villi i Pedro. Wiele zastrzeżeń wzbudza grająca w eksperymentalnym zestawieniu defensywa, gdzie obok wspomnianego Pique wystąpi tymczasowo przekwalifikowany Sergio Busquets. Jako klucz do sukcesu Josep Guardiola wskazuje mentalność zawodników i ich nieustanne pragnienie zwycięstwa.

Na Santiago Bernabeu po raz pierwszy od początku sezonu do dyspozycji są wszyscy kluczowi zawodnicy. Przed Mourinho rozwinął się nowy wachlarz możliwości. Będących nieco w słabszej formie Mesutha Özila i Angela Di Marię mogą zastąpić powracający po kontuzjach Kaka i Gonzalo Higuain. Na miejsce w wyjściowym składzie raczej nie może liczyć Emmanuel Adebayor, którego jedyną jasną stroną pobytu w stolicy Hiszpanii pozostaje ... odrodzenie się Karima Benzemy, pozbawionego wcześniej konkurencji w linii ataku.

Rywalizacja Barcelony i Realu wykracza daleko poza wymiar piłki nożnej. W jej historii, jak w soczewce, skupiają się złożone losy Hiszpanii w XX wieku - upadek i restauracja monarchii, wojna domowa, dyktatura generała Franco, kwestia autonomii regionów. Jedna rzecz pozostaje niezmienna - Barcelona bez Realu ani Real bez Barcelony z pewnością nie byłyby tymi samymi drużynami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto