Są w naszym życiu takie książki, takie filmy, po obejrzeniu których mamy sprzeczne uczucia. Z jednej strony: coś jest zabawne i ciekawe, z drugiej szokujące i przerażające. Z jednej strony nie żałujesz, z drugiej strony wiesz, że nie powinieneś tego czytać lub oglądać. Zabawny jest widok papieża, pytającego Jezusa, który gra na Nintendo, o to dlaczego jego piwo tak dziwnie smakuje. Jezus przykuty do ekranu telewizora odpowiada, że przemienił je w wino. Papież żwawo opróżnia swoje usta i pyta: "Dlaczego nie przemieniłeś w wino zwykłej wody?!" Jezus ze spokojem odpowiada: "Nie chciałem brudzić szklanki". Czułem jednak obrzydzenie widząc na okładce jednego z numerów papieża w majtkach, które nie pokrywały szczelnie jego narządów rozrodczych. Albo Jezusa, przybitego do krzyża przez jednego z demonów i mówiącego do śpieszącego mu z ratunkiem papieża: „To się nudzi po chwili. Można się przyzwyczaić”.
Warto podkreślić niesamowitą pomysłowość twórców „Battle Pope”. Głównym bohaterem jest mało religijny, umięśniony i walczący z demonami Oswald Leopold II. Na tronie Piotrowym zastąpił naszego rodaka. W pierwszym numerze autorzy komiksu - Robert Kirkman i Tony Moore, przedstawiają biblijny koniec świata. Ludzie na Ziemi żyją w grzechu. Za karę Bóg postanawia otworzyć bramy piekieł. Diabły i demony zalewają niebieską planetę. W międzyczasie nasz papież zostaje zabity przez jednego z demonów. Trafia do nieba, gdzie Bóg mianuje go obrońcą sprawiedliwych. W nim cała nadzieja ludzkości. Na prośbę papieża, Bóg wyposaża go w ciało osiłka, broń i cygaro, które od teraz będzie mu nierozłącznie towarzyszyć. Do pomocy przydziela mu pogodnego hipisa, zwanego Jezusem. Jak się później okaże, niewiele będzie miał z niego pożytku. Pierwszą misją otrzymaną od Boga jest uwolnienie dowódcy armii niebios - Archanioła Michała. W przypadku sukcesu, obiecaną nagrodą jest wieczny pobyt w raju. Propozycja nie od odrzucenia!
Główny bohater powraca w nowym ciele na ziemię. Nie zmienia jednak swoich upodobań. Nagminnie nie przestrzega celibatu. Uprawia seks ze wszystkim co się porusza. Nie istotne czy to człowiek, czy kobieta-demon. Wraz z Jezusem pokonuje po drodze do piekła kolejnych przeciwników. Nie straszni mu nawet groźni bracia zombie. Z upływem czasu fabuła zaczyna być monotonna. Być może nawet jej brak? Absurdalny pomysł, który na początku wydawał się genialny, nie został maksymalnie wykorzystany. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że sam pomysł zapowiadał jeden z najciekawszych rozrywkowych komiksów, jakie kiedykolwiek powstały. Do tego ceniony scenarzysta i genialny rysownik, znany choćby ze świetnej serii The Exterminators. Choć Kirkman słynie z dobrych scenariuszy, tym razem było go stać na więcej.
Komiks jako tako nie podważa chrześcijańskich prawd wiary. W zdecydowany, lecz nie szyderczy sposób dostało się zarówno Jezusowi, Bogu, jak i przygłupawym istotom rodem z piekła. Dialogi nie stoją na najwyższym poziomie. Rozciągają się pomiędzy łóżkiem, a kiblem. Na pewno nie są też złe. Są takie sobie. Niekiedy potrafią zaskoczyć, rozbawić, ale czasami nużą i są przewidywalne. Rysunki wykonane są za to w sposób mistrzowski. Nie są to arcydzieła rodem z Thorgala. Są proste, przejrzyste i naprawdę przyjemne dla oka. Komiks "Battle Pope" składa się z 14 zeszytów i stanowi zamkniętą opowieść. W Stanach ukazał się już kilka lat temu, do tej pory nie został jednak wydany w Polsce. Kilka pierwszych części dostępnych jest bez ograniczeń na portalu netkomiksy.pl. Podejrzewam, że protesty kościoła i konserwatywnej części społeczeństwa doprowadziłyby do usnięcia go z kioskowych witryn. A szkoda, bo to przynajmniej zabawniejsze od karykatur Mahometa.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?