Czekam na pętli na linię nocną, żeby wrócić do domu. Autobus podjeżdża, wsiada kilka osób. Jeden z pasażerów staje w drzwiach, żeby uniemożliwić ich zamknięcie i tym samym opóźnić odjazd autobusu. Ludzie zaczynają się denerwować, tym bardziej, że blokującym drzwi jest to jakiś bezdomny pijaczyna, czekający na swojego chodzącego o kulach kumpla. Nie odpowiada na złośliwe słowa ludzi, tylko pospiesza kolegę krzycząc: "Pospiesz się k****, bo odjedzie!". Ludzie są już bardzo wzburzeni, a ja wtedy na przekór uśmiecham się. Bo widzę w jego zachowaniu ludzkie odruchy: przyjaźń, lojalność, przywiązanie. Nie jest dla mnie obrzydliwym i śmierdzącym pijakiem. Jest człowiekiem, któremu się być może nie poszczęściło w życiu.
Większość ludzi odwraca z odrazą twarz w drugą stronę, ilekroć w pobliżu pojawi bezdomny, pospolicie zwany menelem. Grymasy na twarzach są jak z cyrku min: obrzydzenie, politowanie, przerażenie, nigdy współczucie. Nikt nawet nie pomyśli o tym, że ci ludzie nie od zawsze są żulami, którzy śpią i sikają na klatkach schodowych, żebrzą o papierosa czy o złotówkę. Historii większości z nich nigdy nie poznamy, może to i dobrze, bo w niektóre naprawdę ciężko uwierzyć.
Na jednym z osiedli od zawsze w krajobraz wpisany był Ignac. Czy to jego prawdziwe imię? Któż wie? Z Ignaca dzieciaki robiły sobie żarty, kupując najtańsze w sklepie wino, w zamian za krótki wywiad, który następnego dnia pojawiał się na youtube. Był ów menelik osiedlowy wszystkim dobrze znany, a jednak nikt o nim nic nie wiedział. Aż tu nagle, jeden z najstarszych mieszkańców osiedla mówi, że żal mu tego Ignaca, bo to taki dobry chłopak kiedyś był. Na pytanie, co się takiego wydarzyło, odpowiedź jest szybka: "Przez babę!".
Na osiedlu, pośród szarych bloków stoi piękny dom. Jest naprawdę imponujący, tak pod względem wielkości, jak i architektonicznym. Aktualni właściciele nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że chodzą po dawnych włościach bezdomnego, którego przeganiają, gdy rozgrzebuje śmieci z ich kontenera przed domem. Ignac był bowiem kiedyś bogatym i porządnym obywatelem. Miał żonę i córkę. Był współwłaścicielem firmy budowlanej, która przynosiła znaczące zyski. Miał wszystko, oprócz szczęścia. Żona znudzona ciągłą nieobecnością męża, który ciężko pracował na to, żeby rodzina żyła w dostatku, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Kiedy poprosiła małżonka, by ten zapisał jej cały swój majątek, ten nawet nie zastanawiał się zbyt długo. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Po powrocie z zagranicy, gdzie akurat skończył poważny projekt, zastał wymienione zamki w drzwiach i groźbę wykrzyczaną przez okno, że jeśli jeszcze raz się tu pojawi, to odejdzie w asyście policji - co niedługo potem się zresztą stało. Zaczął pić, przestał przyjmować zlecenia, odsprzedał współpracownikowi swoje udziały w firmie, za co znów mógł pić przez kolejnych kilka miesięcy. No i zakończenia tej historii nie trzeba już nawet przytaczać.
STUDIO EURO 2024 ODC. 6
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?