MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bezdomny nie znaczy gorszy!

Magdalena Jedyna Taka
Magdalena Jedyna Taka
Franklin D. Roosevelt Presidential Library and Museum: photo by Lewis W. Hine. / domena publiczna
Dlaczego dla większości ludzi, bezdomny to gorszy gatunek człowieka, nie zasługujący na szacunek? Czy żyć bez domu znaczy tyle samo, co żyć bez godności?

Czekam na pętli na linię nocną, żeby wrócić do domu. Autobus podjeżdża, wsiada kilka osób. Jeden z pasażerów staje w drzwiach, żeby uniemożliwić ich zamknięcie i tym samym opóźnić odjazd autobusu. Ludzie zaczynają się denerwować, tym bardziej, że blokującym drzwi jest to jakiś bezdomny pijaczyna, czekający na swojego chodzącego o kulach kumpla. Nie odpowiada na złośliwe słowa ludzi, tylko pospiesza kolegę krzycząc: "Pospiesz się k****, bo odjedzie!". Ludzie są już bardzo wzburzeni, a ja wtedy na przekór uśmiecham się. Bo widzę w jego zachowaniu ludzkie odruchy: przyjaźń, lojalność, przywiązanie. Nie jest dla mnie obrzydliwym i śmierdzącym pijakiem. Jest człowiekiem, któremu się być może nie poszczęściło w życiu.

Większość ludzi odwraca z odrazą twarz w drugą stronę, ilekroć w pobliżu pojawi bezdomny, pospolicie zwany menelem. Grymasy na twarzach są jak z cyrku min: obrzydzenie, politowanie, przerażenie, nigdy współczucie. Nikt nawet nie pomyśli o tym, że ci ludzie nie od zawsze są żulami, którzy śpią i sikają na klatkach schodowych, żebrzą o papierosa czy o złotówkę. Historii większości z nich nigdy nie poznamy, może to i dobrze, bo w niektóre naprawdę ciężko uwierzyć.

Na jednym z osiedli od zawsze w krajobraz wpisany był Ignac. Czy to jego prawdziwe imię? Któż wie? Z Ignaca dzieciaki robiły sobie żarty, kupując najtańsze w sklepie wino, w zamian za krótki wywiad, który następnego dnia pojawiał się na youtube. Był ów menelik osiedlowy wszystkim dobrze znany, a jednak nikt o nim nic nie wiedział. Aż tu nagle, jeden z najstarszych mieszkańców osiedla mówi, że żal mu tego Ignaca, bo to taki dobry chłopak kiedyś był. Na pytanie, co się takiego wydarzyło, odpowiedź jest szybka: "Przez babę!".

Na osiedlu, pośród szarych bloków stoi piękny dom. Jest naprawdę imponujący, tak pod względem wielkości, jak i architektonicznym. Aktualni właściciele nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że chodzą po dawnych włościach bezdomnego, którego przeganiają, gdy rozgrzebuje śmieci z ich kontenera przed domem. Ignac był bowiem kiedyś bogatym i porządnym obywatelem. Miał żonę i córkę. Był współwłaścicielem firmy budowlanej, która przynosiła znaczące zyski. Miał wszystko, oprócz szczęścia. Żona znudzona ciągłą nieobecnością męża, który ciężko pracował na to, żeby rodzina żyła w dostatku, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Kiedy poprosiła małżonka, by ten zapisał jej cały swój majątek, ten nawet nie zastanawiał się zbyt długo. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Po powrocie z zagranicy, gdzie akurat skończył poważny projekt, zastał wymienione zamki w drzwiach i groźbę wykrzyczaną przez okno, że jeśli jeszcze raz się tu pojawi, to odejdzie w asyście policji - co niedługo potem się zresztą stało. Zaczął pić, przestał przyjmować zlecenia, odsprzedał współpracownikowi swoje udziały w firmie, za co znów mógł pić przez kolejnych kilka miesięcy. No i zakończenia tej historii nie trzeba już nawet przytaczać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto