Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

(Bez)robotni - o urzędach pracy słów kilka

Justyna Drozdecka
Justyna Drozdecka
HuBar, CC2.5
Fatalna struktura rynku pracy oraz wzrastające koszty zatrudnienia powodują, że coraz większe rzesze ludzi, rejestrują się w urzędach pracy jako bezrobotni. Jak na tym wychodzą?

Początek miesiąca, poniedziałek. Do Urzędu Pracy od samego rana zjeżdżają tłumy ludzi, w celu zarejestrowania się jako bezrobotni. Trzeba być jak najwcześniej, urzędnicy mają dzienny limit rejestracji. W wąskim korytarzyku w podziemiach Urzędu, ludzie się przepychają – każdy chce mieć kawałek miejsca, by wypełnić kartę rejestracyjną. Po kolei bezrobotni podchodzą do stanowisk.
- Poproszę dowód osobisty, świadectwa szkolne, świadectwa pracy – jak automaty powtarzają urzędniczki. – Teraz może pan iść po zaświadczenie o ubezpieczeniu i już korzystać z naszych ofert pracy.

Piotr jest absolwentem wyższej uczelni. Już na studiach dorabiał sobie jako konsultant telefoniczny, czy kolporter materiałów reklamowych. Odbył też kilka, bezpłatnych praktyk studenckich w dużych przedsiębiorstwach. Liczył, że to ułatwi mu wejście na rynek pracy, gdy już skończy studia. Od dziecka rodzice wpajali mu, że edukacja jest kluczem do lepszego życia, więc szkołę i studia traktował poważnie. Zawsze był jednym z najlepszych. Na studiach nawet dostawał stypendium za wyniki w nauce. Dzisiaj, pół roku po zdobyciu tytułu magistra, jest sfrustrowanym bezrobotnym, pozostającym na utrzymaniu rodziców. Wysłane przez niego aplikacje do pracodawców, można liczyć w setkach, natomiast rozmowy kwalifikacyjne, które odbył, da się zliczyć na palcach jednej ręki.

Piętro wyżej, na parterze rzeczonego urzędu znajdują się boksy, w których obsługuje się bezrobotnych już zarejestrowanych. W poczekalni, w której unosi się zapach „wczorajszego” alkoholu, pomieszanego z dymem tytoniowym, ciągnie się kolejka do automatu z numerkami. Podobno, urządzenie ma usprawnić i przyspieszyć obsługę interesantów.

Agnieszka, czterdziestolatka z dwoma tytułami magistra jest w kolejce setna. Czeka już godzinę, podczas której z urzędowych tablic spisała symbole ofert, które ją interesują – sekretarka, asystentka prezesa, pracownik biurowy w administracji publicznej. Z wykształcenia jest pedagogiem wczesnoszkolnym i logopedą, posiada blisko piętnastoletnie doświadczenie w zawodzie. W ubiegłym roku przedszkole, w którym pracowała, zostało rozwiązane – ona zaś straciła pracę. Od tej pory, co miesiąc, z nadzieją na podjęcie zatrudnienia, odwiedza Urząd. Poszukuje też etatu na własną rękę, jednak bez efektu.

- Ten pracodawca potrzebuje osoby z doświadczeniem w pracy w biurze, a pani nigdy w biurze nie pracowała, nie mogę pani tam skierować - tłumaczy z zapałem urzędniczka. - W tym miesiącu mamy dla pani przygotowaną ofertę,
proszę – sprzedawca w sklepie ogólnospożywczym – Agnieszka się załamuje. Bierze skierowanie i wychodzi z urzędu. Łzy same napływają jej do oczu.
Dochodzi południe. Parking przed Urzędem jest już przepełniony, trzeba znaleźć miejsce postojowe gdzieś dalej. Do kolorowej poczekalni wchodzi coraz więcej osób. Przeważają skacowani młodzieńcy w dresach, oraz młode, modnie ubrane panie, z fluoroscencyjnymi tipsami idealnie kontrastującymi z mocną opalenizną.

- Się ma stary! – rozlega się nagle donośny, męski głos. Stoję obok i mimowolnie przysłuchuję się, z lekką obawą o swoje uszy, rozmowie dwóch panów w markowych ubraniach: - Co, roboty nie masz? – pyta ten wyższy
- Jak nie? Dalej pracuję na budowie, ale na czarno. Wiesz, ubezpieczenie potrzebuje, a sześć stóweczek z zasiłku piechotą nie chodzi. A do tego za pół ceny dojeżdżam do roboty! – wymienia zalety posiadania statusu bezrobotnego niższy, z wyraźnie zaznaczoną muskulaturą.

W dalszym toku rozmowy dowiedziałam się, że obydwaj panowie pracują, osiągając całkiem niezłe dochody. Ich pracodawcy wiedzą, że są osobami zarejestrowanymi w Urzędzie Pracy, więc na termin wizyty, otrzymują dzień wolny.

Przedsiębiorcy, którzy takie osoby „zatrudniają”, nie muszą się martwić o koszty wynikające z umowy o pracę – składki ZUS, podatki, fundusze pracy i świadczeń gwarantowanych. Jednak Urzędy Pracy, w których zarejestrowane są dziesiątki tysięcy osób, nie mają możliwości sprawdzenia każdego. Odpowiadają dopiero na przekazany im sygnał, kontrolując osobę podejrzaną o wyłudzenie zasiłku i zarejestrowaną jako bezrobotną, podczas, gdy ta pracuje.
Jaka więc jest istota działania Urzędów Pracy?

- Mamy różne programy aktywizacyjne, promujemy i pomagamy w samozatrudnieniu, doszkalamy osoby z niższymi kwalifikacjami – wymienia pani Barbara, jedna z urzędniczek. – Ale musi pani wiedzieć, że my dostajemy coraz mniej pieniędzy, nie możemy zapewnić takiej pomocy wszystkim – dodaje po chwili.

Zastanawiam się, jak to możliwe, że osoby wykwalifikowane nie mogą znaleźć zatrudnienia - Na jedną ofertę przypada czasem kilkadziesiąt skierowań.
My nie możemy pracodawcy nakazać przyjęcia do pracy konkretnej osoby, to on decyduje, kto się najlepiej sprawdzi na obsadzanym stanowisku.

- A nie uważa pani, że mimo programów, które jako Urząd prowadzicie, coraz częściej dochodzi do dyskryminacji ze względu na płeć, wiek, czy nawet wygląd?
- Nie wiem, co powiedzieć na ten temat. Wie pani, jak jest – jak ktoś jest szefem, to jest szefem. To już nie jest nasz obszar działania. My nie przyjmujemy ofert, które noszą jakiekolwiek znamię dyskryminacji.
- A dlaczego oferujecie bezrobotnym stanowiska, które są zdecydowanie poniżej ich kwalifikacji? - Jeśli nie będziemy zmniejszać bezrobocia, to w ogóle nie będziemy finansowani – przekonuje mnie pani Barbara, po czym dodaje, że ich obowiązkiem jest przygotowanie dla każdego ofert i czasami wysoko wykształceni ludzie, otrzymują nieciekawe propozycje pracy, bo nie mają doświadczenia.

Rozpoczął się konkurs Dziennikarz obywatelski 2011 Roku.
Zgłoś swój materiał! Zostań najlepszym dziennikarzem 2011 roku. Wygraj jedną z ośmiu zagranicznych wycieczek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: (Bez)robotni - o urzędach pracy słów kilka - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto