Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Birma. Dlaczego nikogo nie obchodzi?

Piotr Drabik
Piotr Drabik
http://www.flickr.com/photos/racoles/1437358565/
http://www.flickr.com/photos/racoles/1437358565/
Od 1962 r. ten dalekowschodni kraj jest rządzony twardą ręką przez wojskową juntę. Szafranowa rewolucja trzy lata temu nie zainteresowała zatwardziałych generałów w Naypyidawiu. Czy jest szansa na demokratyczny wiatr zmian w Birmie?

Wrzesień 2007 r. W Birmie miała miejsce Szafranowa rewolucja - wystąpienie społeczne mające na celu zaprowadzenie demokracji, poszanowanie wolności religijnej oraz zaprzestanie łamania praw człowieka przez władze. Organizatorami manifestacji byli mnisi buddyjscy i birmańska inteligencja, która znalazła najlepszą okazję do obalenia krwawych rządów trzymających Birmę w garści od ponad 40 lat. Niestety, wielotysięczne protesty i modlitwy nie pomogły i poprzez wprowadzenie represji i godziny policyjnej szybko stłumiono rodzące się nadzieje na wolność w tym południowo-azjatyckim państwie.

W 1962 r., 14 lat po otrzymaniu od Wielkiej Brytanii niepodległości Birma straciła szansę na stworzenie demokratycznego państwa. W tym właśnie roku miał miejsce wojskowy zamach stanu przeprowadzony pod wodza generała Ne Win. Utworzono wówczas jedyne legalnie działające ugrupowanie polityczne, Birmańską Partię Socjalistyczną. Jej celem było stopniowe wprowadzanie w Birmie komunistycznego ładu. Krytykowanie decyzji władz wiązało się nie tylko z pozbawianiem wolności. Dopiero dymisja w 1981 r. Ne Wina ze stanowiska głowy państwa pozwoliła choć troszeczkę Birmie otworzyć się na świat zewnętrzny i zakończyć 16-letni okres całkowitej izolacji. Jego miejsce zajął gen. San Yu.

Pod koniec lat 80. ubiegłego stulecia większość państw socjalistycznych przeżywała kryzysy gospodarcze, co również nie ominęło państwa ze stolicą w Rangunie. Doprowadziło to do masowych protestów mieszkańców Birmy w 1988 r., bardzo krwawo stłumionych przez juntę wojskową. Po tych wydarzeniach Ne Win wycofał się z życia politycznego, w czasie gdy był szefem rządzącej krajem partii. Również w tym samym roku doszło do kolejnego wojskowego przewrotu, który raz na zawsze przekreślił szansę na wprowadzenie demokracji na Birmie. Generalicja postanowiła zmienić nazwę państwa na Myanmar i stolicę przenieść do Yangon. W 1990 r. doszło do pierwszych od wielu dziesięcioleci wolnych wyborów parlamentarnych, w których aż 82 proc. poparcia zdobyła opozycja, dlatego wyniki zostały anulowane i nie uznane przez juntę. Dwa lata później władzę w państwie objął gen. Than Shwe, każąc się tytułować "Przewodniczący Państwowej Rady Pokoju i Rozwoju Państwa".

W tym kraju opozycja praktycznie nie istnieje w życiu publicznym ani w totalnie kontrolowanych przez dyktaturę mediach poza internetem, który i tak podlega tutaj niezwykle surowym restrykcjom (zablokowany serwisy takie jak google czy yahoo!). Co ciekawe, filtry internetowe wykorzystywane na Birmie są dostarczane przez amerykańską firmę informatyczną Fortinet. Wielu opozycjonistów zostaje wtrąconych do więzień czy zamkniętych w aresztach domowych na wiele lat a zdarza się, że nawet na dożywocie. Według AI 1500 osób jest "więźniami sumienia".Najsłynniejszym więźniem politycznym Myanmaru jest laureatka pokojowej nagrody Nobla, przebywająca w areszcie domowym nieprzerwanie od 2003 r. Aung San Suu Kyi. M.in jej interwencja nie pozwoliła władzom Myanmaru objęcie w 2006 r. przewodnictwa w organizacji ASEAN skupiającej pastwa Azji południowo-wschodniej.

Wielu ludzi nie godzi się na takie traktowanie i postanawia rozpocząć nowe życie uchodźców np. w Tajlandii czy Indii. Ok. miliona Birmańczyków ukrywa się przed reżimem w zwrotnikowych dżunglach, których w Myanmarze nie brakuje. Ci, którzy walczą o jak najlepsze życie pod władzą junty wojskowej nie mają ułatwionego zadania. System edukacji jest w rozkładzie, a poza tym wiele dzieci rzuca naukę w szkole aby rozpocząć pracy by nierzadko utrzymywać całą rodzinę. Obecnie Myanmar jest największym światowym producentem narkotyków, głównie heroiny. W rezultacie liczba chorych na AIDS jest tam bardzo wysoka - jeden na 50 dorosłych jest osobą zarażoną (zgodnie ze statystykami International Crisis Group i WHO z 2002 r.) System opieki zdrowotnej jest również w bardzo złym stanie - brak podstawowych środków i wykształconej kadry często prowadzi zgonów na choroby, które na zachodzie są sukcesywnie leczone.

A co na to wszystko Zachód ? Oto przykład - TOTAL Oil, francuskie przedsiębiorstwo jest czwartym co do wielkości na świecie i jednym z największych zagranicznych inwestorów w Birmie. Działa w Birmie na zasadzie joint venture z dyktaturą birmańską w projekcie gazowym Yadana w Południowej Birmie. Projekt ten przynosi reżimowi setki milionów dolarów każdego roku. Ta inwestycja pomogła reżimowi powiększyć o ponad połowę liczebność wojska. Armia jest odpowiedzialna za wstrząsające łamanie praw człowieka wzdłuż linii ropociągu TOTAL Oil, w tym przymusową pracę. Co więcej, wzmocnienie sankcji przeciwko Birmie zostało w Unii Europejskiej zablokowane przez rząd francuski, ponieważ chce on ochraniać interesy TOTAL Oil w Birmie.

Jak widać poza bardzo rzadko pojawiającymi się lakonicznymi oświadczeniami władz państw Europy Zachodniej czy USA krytykującymi działania junty wojskowej, nie można zaobserwować prawie żadnego większego zainteresowania sytuacją na Birmie. Jak długo to potrwa - nie wiadomo, ale skoro szafranowa rewolucja nie złamała reżimu, to co tego dokona ?

Źródła:
Solidarność Polsko-Birmańska
Wikipedia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto