Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Biskupi muszą się zmienić, jeżeli będą chcieli pieniędzy"

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
AdrianSte/własność publiczna
Zaczęło się zmieniać myślenie i widzenie problemów na linii państwo – Kościół katolicki. Rząd chce ucywilizować prawo i sposób zachowania biskupów wobec państwa polskiego. Wysunął propozycję likwidacji Funduszu Kościelnego w zamian za dobrowolny podatek obywateli na rzecz kościołów i związków wyznaniowych.

Ostatnie dni w polskiej polityce pokazały, jak wielkie idą zmiany w kraju. Światli ministrowie tłumaczą do kamer sens tych zmian a ciemna opozycja śmieje się w kułak. Drogi jak się budują – każdy widzi. W sporcie czy raczej w łonie działaczy sportowych na szczeblu centralnym ciągłe prace remontowe. Minister cyfryzacji zaczął prostować wykrzywione za komuny problemy finansowania Kościoła katolickiego. Ginie w oczach Fundusz Kościelny a wraz z nim może zginąć religia w szkołach. Gdyby zginął Fundusz, Kościół miałby się finansowo lepiej niż dotąd. Choć to tylko gdybanie to faktycznie dzieje się wiele w tych sprawach. A wszystkie wielkie i małe sprawy przebija jedna największa - czy ktoś tego nie chce, czy chce: Trybunał Stanu dla byłych rządzących IV RP.

Koniec z Funduszem Kościelnym. Niech Kościół utrzymuje się sam. Dość dojenia skarbu państwa przez Kościół. Czas ucywilizować hierarchów. Tak od kilku dni brzmią niektóre tytuły gazet. Ktoś odważny napisał: "Będą musieli być milsi, jeżeli będą chcieli pieniędzy". To opinia, pod adresem zbyt odważnych i nazbyt śmiałych w krytyce rządu oraz w żądaniach wobec rządzących, hierarchów.

Minister cyfryzacji, Michał Boni wyszedł z propozycją koalicji, żeby każdy obywatel w Polsce miał prawo wyboru i mógł przekazać raz w roku na kościoły i związki wyznaniowe 0,3 proc. swojego podatku. Taka decyzja oznaczałaby likwidację Funduszu Kościelnego. Doktor teologii, Tadeusz Bartoś, uważa: "To nowe otwarcie dla Kościoła". I ostrożnie komentuje, że "może jednak jest to sposób na ucywilizowanie Kościoła?"

Pomysł rządowy zgłoszony przez Michała Boniego, stanął oficjalnie podczas obrad Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. Skrótowo brzmi: rząd proponuje likwidację Funduszu Kościelnego a duchowni mają płacić za siebie składki. Chodzi o składki na ubezpieczenie społeczne a co za tym idzie – zabezpieczanie się na przyszłą emeryturę. Dotąd robi to za ich budżet państwa, czyli wszyscy podatnicy. Co dałaby w praktyce likwidacja Funduszu Kościelnego? Według teologa, dr. Tadeusza Bartosia - "Kościół najpewniej będzie się starał przeprowadzać akcje reklamowe, żeby zachęcać ludzi do płacenia". Dodajmy – na różne jego cele (przyp. autora).

W założeniach ekipy koalicyjnej, prawo przekazywania przez podatników części podatku na kościoły i związki wyznaniowe, zaczęłoby obowiązywać od 1 stycznia 2013 roku. Z szacunkowych wyliczeń wynika, że suma środków finansowych przekazywanych przez obywateli, wynosiłaby rocznie 100 milionów złotych. Byłoby to nieznacznie więcej niż obecna kwota Funduszu Kościelnego, która wynosi rocznie 89 mln zł. Pomysł krytykuje opozycja. Twierdzi, że to skrajne krętactwo ekipy rządzącej. Likwidujemy Fundusz, a w zamian dajemy jeszcze więcej. Konserwatyści natomiast, głównie z PiS i Solidarnej Polski, podnoszą wrzawę, że likwidacja Funduszu Kościelnego, oznacza zamach na Kościół kat.

Krytycy pomysłu rządowego widzą jedynie nieuczciwość i skrytość idei innego, nowego sposobu finansowania Kościoła kat. z budżetu państwa, czyli z kieszeni podatników. Wprowadzenie dobrowolnych wpłat z podatku obywateli na Kościół, oznacza tym samym zmniejszenie wpływów tych właśnie pieniędzy, do kasy państwa. Na to nie będzie zgody w Sejmie – zapowiadają przedstawiciele lewicy.

Tymczasem teolog Tadeusz Bartoś w rozmowie zTOK FM wyraża opinię, że nawet gdyby ta propozycja została przyjęta, to i tak Kościół zorganizuje na tyle skuteczną akcję informacyjną we wszystkich swoich parafiach, "na tyle będą skuteczne instrukcje w parafiach, że to zadziała i otrzyma pieniądze". Przypomina w TOK FM, co oznacza Kościół katolicki w Polsce. Jego zdaniem - "to instytucja, która ma najwięcej, jeśli tak można powiedzieć, "punktów obsługi klienta", więc jej siła dotarcia do konkretnego człowieka jest ogromna".

Podobnie jak mówią politycy lewicy, dr Tadeusz Bartoś wyraża przekonanie, iż Kościół katolicki nie będzie na tej zmianie stratny. Jeżeli otrzyma rocznie te szacunkowe 100 mln zł, to będzie miał podobną mniej więcej kwotę, jak dostaje teraz. Jedyna różnica powstanie na tym, że nie będzie to stała kwota gwarantowana. W związku z tym hierarchowie i księża wszystkich parafii "będą musieli być milsi, jeżeli będą chcieli dostać pieniądze od ludzi" – uważa dr Tadeusz Bartoś.

Portal Tokfm.pl cytuje także spekulacje psychologiczne z pogranicza politycznego, ewentualnych zachowań i postaw biskupów i księży, w nowej sytuacji. Przytacza słowa dra Tadeusza Bartosia, który widzi po wprowadzeniu zmian w związku z likwidacją Funduszu Kościelnego "nowe otwarcie dla Kościoła". Jego zdaniem będzie musiał się zmienić zarówno klimat, jak i sposób pracy duchownych. Bo do tej pory ludzie Kościoła nie byli "nastawieni na przychód". Teraz będą musieli zmodyfikować sposób pracy tak, "żeby nie zniechęcać całych populacji, bo zniechęceni wypowiedziami biskupów ludzie, nie będą chcieli płacić. To rzeczywiście będzie wyzwanie i może się zdarzyć, że hierarchowie nie będą umieli mu sprostać - po prostu się nie zmienią".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto