Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bitwa o ciastko, czyli spod Wiednia do Paryża

Paulina P.
Paulina P.
Rogalik
Rogalik Paulina Plizga
12 września przypada rocznica bitwy pod Wiedniem. Kto by jednak pomyślał, że pamiętne zwycięstwo Polaków nad Turkami dało początek jednej z najbardziej znanych na świecie francuskiej tradycji cukierniczej... chrupiącemu rogalikowi.

Rogaliki są narodowym przysmakiem śniadaniowym Francuzów. Tym chrupiącym kąskiem raczą się codziennie tysiące smakoszy, popijając aromatyczną kawę. Kto jednak pamięta o otomańskim rodowodzie słynnego francuskiego śniadania?

Gdy 12 września 1683 roku, na wzgórzu Kahlenberg nieopodal Wiednia, wojska tureckie wielkiego wezyra, Kara Mustafy Paszy, zostały pokonane przez wojska austro-niemieckie, dowodzone przez księcia Karola V Lotaryńskiego oraz armię 30 tysięcy żołnierzy polskich, pod wodzą króla Jana III Sobieskiego, nikt nie myślał o pieczeniu ciastek.

A jednak, gdy papież Innocenty XI, dla hucznego uczczenia otomańskiej klęski, inaugurował święto "Wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi", wiedeńscy piekarze, w przypływie spontanicznej radości, po raz pierwszy wypiekali ciastko w kształcie księżyca, dając tym samym podwaliny pod główny specjał francuskich piekarzy - "croissant", czyli rogalik. Po francusku "croissant" oznacza także rosnący, co odnosi się bezpośrednio do natury księżyca, który - jak wiadomo - jest również symbolem imperium otomańskiego.

Królowa Maria Antonina bardzo lubiła ciastka. Przywożąc ze sobą austriackie rogaliki do Francji nie miała pojęcia o rewolucji, która miała się wkrótce rozpocząć. Gdy zgłodniałe hordy rzucały kamieniami w okna jej pałacu w Wersalu, żądając chleba, królowa - z naturalnym jej wdziękiem i elegancją - odrzekła podobno: "Nie ma chleba? Niech jedzą ciastka". Rozwścieczeni Francuzi wystawili jej rachunek za tę "niesforność", skracając ją o głowę. Jak na ironię - rogaliki zagościły jednak na stałe we Francji i awansowały niejako do rangi symbolu narodowego Francuzów. W Paryżu na rogu każdej uliczki stoi piekarnia, a będąc w stolicy Francji nie wypada po prostu nie skosztować prawdziwych "croissants".

Czy jednak rogaliki i ciastka nazywane we Francji "viennoiserie", co oznacza "specjały wiedeńskie", nadal pozostają typowo francuskimi specjałami?
Swoistą rewolucją obyczajową tego kraju jest fakt, że coraz więcej francuskich piekarni zmienia się w piekarnie muzułmańskie. Zamiast wypieków o wdzięcznych i frywolnych nazwach jak "Studnia miłości", "Napoleonka", "Opera", czy chociażby "Wypierdek zakonnicy" (fr.pets de nonne), pojawiają się twarde "Rogi gazeli" albo lepkie, nasączone miodem ciasta z kaszy kuskus. Ciasteczka te, jakkolwiek smaczne, nie mają niestety nic wspólnego z francuską tradycją piekarniczą. Nawet smak zwykłego chleba już nie ten...

Źródła tych zmian można upatrywać w fakcie, iż francuscy piekarze ostatnio masowo emigrują do Japonii. Francuskie wyroby ciastkarskie w kraju kwitnącej wiśni sprzedają się bowiem kilkakrotnie drożej.
Najpospolitsza we Francji bagietka traktowana jest w Tokio jak rarytas... i kosztuje 5 razy więcej niż w Paryżu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto