MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bo Niebo jest dla tych, którzy znaleźli je już tutaj

Izabela Kostun
Izabela Kostun
Czy emocje i znaki, które pozostawia po sobie zmarła osoba mogą stanowić potwierdzenie tezy, że Niebo jest dla tych, którzy znaleźli je już tutaj?

Niedawno na pewien czas musiałam się z kimś pożegnać. Nie było to łatwe i chyba nigdy nie jest. Kiedy odeszła w każdym, kto ją znał lub miał szczęście, dopiero poznawać coś pękło. Zawsze promieniała wewnętrznym ciepłem, była pełna życiowej energii i mądrości.

Miała kochającego męża, którego za nic w świecie by nie zamieniła. Jadąc na uczelnię obudził ją dzwonek telefonu. Zadzwoniła do niej i radosnym głosem oznajmiła, że spodziewa się dziecka. Była bardzo szczęśliwa. Z jednej strony obie stały się uczestniczkami ogromnego szczęścia i radości, a z drugiej świadkami spektaklu pod ściśle określonym tytułem. Napawającym obawami, ale jednocześnie porywającym i opowiadającym o tym, jak kobieta przemienia się w pięknego łabędzia. Bo dla każdej przyszłej mamy to chyba najważniejszy moment w życiu, wszystko zaczyna podlegać diametralnym zmianom, a najbardziej zmienia się ona sama. Jej świadomość posiadania w ciele żywej cząstki siebie, pierwsze ruchy dziecka, czy słuchanie bicia maleńkiego serca powodują, że inne wydawałoby się priorytetowe sprawy stają się bez większego znaczenia, a to, co udało nam się w życiu osiągnąć jeszcze bardziej zyskuje na wartości.

Każda kobieta wykorzystując zdobyte doświadczenia chce, bowiem być najlepszą mamą na świecie, a każdy mężczyzna najlepszym ojcem i przykładem dla swojego dziecka. Teraz pisanie o tym nie jest dla niej jeszcze łatwe, nie tylko dlatego, że pożegnała bliską osobę, ale również dlatego, że niedawno, choć zawsze dla niej pojęcie czasu było czymś abstrakcyjnym, rozstała się z kimś z kim wiązała swoją przyszłość. Jednak w życiu nigdy niczego nie da się zaplanować wg naszego scenariusza, a wszystko, co spotykamy na naszej drodze ma nas nauczyć bardziej kochać. Każdy zakręt otwiera nowy rozdział bogatszy i treściwszy aniżeli poprzedni. Czasami bywa też tak, że jeszcze piękniejszy.

Jak w kalejdoskopie przypomina jej się wszystko co razem przeżyły, w głowie wiruje tysiąc myśli, które nieustannie krążąc zbierają wspomnienia przykryte lekkim puchem zapomnienia. Przypomina jej się historia pierwszego spotkania z Jej przyszłym mężem. To była prawie bajka, widząc Jej uśmiechniętą twarz, błyszczące oczy, i to jak o Nim opowiada oraz ile serca wkładała w każde wypowiedziane słowo, jest pewna, że ma rację i nikt jej nie przekona, że było inaczej. „Stali się dla siebie zwierciadłem, w którym ze wszystkimi szczegółami dostrzegali odbicie własnych dusz, a także tajemnicze dotychczas wnętrza swojej istoty, jak między lustrami własny szkielet. Byli dla siebie otwartą księgą myśli, czynów i upodobań”. A potem było już tylko piękniej. I tak będzie zawsze. Bo życie jest zmienne w swej treści, nie w formie, a miłość ich była silniejsza niż śmierć. Dziewięć lat różnicy powodowało, że miała wszystko, czego może potrzebować kobieta, a On wszystko, o czym może marzyć mężczyzna.

Poczucie bezpieczeństwa, wzajemny szacunek i zrozumienie. Ona zawsze była piękną, dojrzałą osobą, która pod maską pewnego siebie człowieka, kryła dziecięcy obraz spostrzegania siebie, ludzi i świata. Miło było na nich patrzeć. Zawsze potrafili ze sobą rozmawiać, śmiać się i żartować. Miały kiedyś gdzieś razem wyjechać powiedziała, że nie jedzie, bo nie wytrzyma bez Niego tak długo i nie pojechała. Pracowała w szkole specjalnej, taka praca jest nie tylko przyjemnością i tylko ci, co próbowali swoich sił wiedzą, że nie każdy jest do niej powołany. Ona świetnie dawała sobie radę, zawsze lubiła angażować się w akcje charytatywne i nie odmawiała pomocy.

Było Boże Narodzenie. Zadzwonił telefon z wiadomością, że odeszła.

Spotkali się po mszy w Jej intencji. Wyglądał podobnie, jak w dniu ślubu. Blada twarz, ściśnięte gardło i trzęsące dłonie, teraz jednak miało to zupełnie inny charakter. Wtedy emanował szczęściem i wszystkim tym, co jest związane z tym pojęciem. Wspólne życie, dom, rodzina, marzenia i plany, cieszenie się obecnością i bliskością drugiej osoby, odnajdywanie w niej siebie i kochanie Jej za wszystko, co Ją od nas odróżnia. Trzeba być w czymś podobnym, żeby się rozumieć i czymś różnić, żeby się kochać, ciągle odkrywając niezbadane dotąd wyspy naszego małego świata zwanego trywialnie wnętrzem. Gdzie jednak szukać ratunku, kiedy w jednym momencie to wszystko staje się mydlaną bańką, która w ułamku sekundy znika, a jej kolorowe lśnienie pozostawia jedynie kroplę? Nie wiadomo, co wydarzyło się dokładnie. Cicho brzmiącym głosem oznajmił tylko, że wniosek znajdzie się w prokuraturze i, że w XXI wieku takie historie nie powinny mieć miejsca. W jednym momencie stracił cudowną kobietę, żonę, matkę, a także dziecko. To był jedenasty tydzień ciąży. Dokładnie jedenaście lat temu były razem na oazie. Wtedy połączyły je podobne emocje, teraz było tak samo.

Ostatnie święta zapamięta do końca życia. Doświadczyła czegoś, co chyba nawet jej było trudno wyrazić słowami. Podobno pisanie to najbardziej samotne zajęcie na świecie, a łódź zwana słowem, którym ona potrafi posługiwać się w sposób niebywale atrakcyjny musiała prowadzić ją poprzez nie odkryte wyspy uczuć tych, co zostali. Ale jak wczuć się w sytuację najbliższej rodziny, męża, małego osieroconego dziecka, kiedy pierwszy raz w życiu człowiek staje się świadkiem nieżycia? Bijąc się z myślami nie wie na ile ufać zdrowemu rozsądkowi i temu, że jak jest źle, to zazwyczaj szuka się ucieczki we wszystkim, co teoretycznie może przynieść ukojenie, a na ile to było zdarzenie prawdziwe, na pograniczu jawy i snu, ale wydarzyło się naprawdę. Bo czy to jest codzienność, że człowiek słyszy głosy tych, co odeszli, widzi obrazy i czuje obecność Boga w bardzo dosłownym tego słowa znaczeniu?

Był dwudziesty piąty grudnia, po ostatnich doświadczeniach, które zostawiły trwały ślad w jej duszy, paradoksalnie niezwykle ciężko było pogodzić jej się z tym, z czym musiała sobie poradzić. Ktoś całkiem niedawno zdążył jej powiedzieć, że w momentach ciężkich, zawsze trzeba mieć nadzieję i wierzyć. Mało tego miała to jeszcze przekazać nie tylko swym wiernym czytelnikom, ale także wszystkim, którzy zechcieli słuchać. Dwa razy myślała, aby wybrać dla siebie jakieś zgromadzenie zakonne, jakaś niewidzialna siła przyciągała ją i wabiła w bardzo delikatny i subtelny sposób, którego jednak nie można było nie potraktować, choć przez chwilę poważnie. Kiedy przeżywała ciężki okres i leżała w łóżku, ponieważ nie miała siły, żeby zająć się prozaicznymi czynnościami poczuła jakieś niesamowite ciepło, które promieniowało z obrazu i brało ją na ręce, a także usłyszała słowa „Ja też mówiłem tak”.

Potem jeszcze Jej głos i cała postać delikatna i pachnąca. Po jedenastu latach nieoczekiwanie powróciła dawno niewidziana osoba. Prawdę mówiąc nie przypuszczała, że jeszcze kiedyś stanie na jej drodze i będzie dane im się spotkać. To było bardzo miłe zaskoczenie. Wtedy poszli na spacer, zaczął padać deszcz. Prawie pokłócili się o to, kto ma iść w kurtce, a deszcz padał może całe trzy minuty. I tak już potem zostało. Dziś On jest księdzem. Wtedy na zakończenie rekolekcyjnych spotkań dostały od Niego drewniany obrazek przedstawiający postać Jezusa. Z tyłu był napis ONŻ 1 stopnia. Pierwszy był nieporównywalny z drugim. Kiedy to pisała był środek nocy, a za oknem znowu zaczął padać deszcz. Krótko.

Na oazach zazwyczaj na zakończenie dnia organizowany jest wieczór pogodny lub poważny. Zdarzyło, że tańczyli menueta. Wypchnęła ją, bo też chciała z Nim zatańczyć, pozwoliła Jej, bo innego wyboru prawdę mówiąc nie miała. Zawsze, kiedy Ona zaczyna opowiadać coś z przejęciem ta druga nikła gdzieś we mgle stając się świadkiem, słuchaczem i bacznym obserwatorem. Kiedy zadzwonił telefon i dowiedziała się, co się wydarzyło, pomyślała, że to po prostu niemożliwe. Od kilku dni była obecna w jej myślach. Podobno, jak się o kimś myśli, to można tę osobę myślami przyciągnąć. Wierzyła, że tak było. Kiedyś były, jak baletnice, które tańcząc obok siebie nie potrafiły złapać się za ręce nieustannie krążąc obok siebie. W ostatnim czasie czuły się bardzo blisko, nie musiały wiele mówić, ale to, co było najważniejsze zdążyło zostać powiedziane. Teraz jak płomień tli się z każdym dniem coraz bardziej, rozjaśniając wokół całość układającą się z puzzli.

To nie jest normalne, że dwa życia spotykają się, żeby za chwilę się minąć. Ostatnie ich spotkania stały się drogowskazem. Nauczyła ją, żeby zawsze dawać innym to, co w nas jest najcenniejsze. Ona zdążyła powiedzieć, że jest z Niej dumna. Wszystko zaczęło układać się w całość, to były emocje duchowe. Czasami, gdy odchodzi człowiek mamy wyrzuty sumienia, że czegoś mu nie powiedzieliśmy, że nie zdążyliśmy się pożegnać. Nigdy jednak na nic nie jest za późno. Ostatnie ich spotkania. Był wiatr, był zegarek symbol czasu i przypomnienie historii poprzedniego porodu, podczas którego również nie obyło się bez napięć. Były jeszcze inne rzeczy, które wiązały się z określoną historią. Oczywiście z emocjami jest tak, że nie wszystko można od razu weryfikować jako cud, czy asumpt do niego, ale warto o tym rozmawiać i podjąć taką polemikę. Bo to nie Bóg gubi się człowiekowi, człowiek to urodzony dezerter Pana Boga - jak pisał doktor świętej ornitologii.

Będąc na oazie Jej grupa poszła w góry i wróciła jako ostatnia. Bała się o Nią. Gdy wrócili z radości wskoczyła Jej na kolana, powiedziała tylko - zejdź, bo mi ciężko. Na szczęście wtedy nic się nie stało. Teraz też wybrała się w podróż, ale sama. Jednak to nie jest powód do tego, że nie możemy pójść za Nią. Ks. Jan Twardowski doktor świętej ornitologii wiele razy mówił o Bogu powołując się na zwierzęta. „Boga się nie udowadnia Boga się poznaje po tym, że serce pęka i świat nie ustaje”. Odeszła w Boże Narodzenie. Potem było jeszcze okno, nasz znak mówiący o odwadze. Każdy z nas został powołany do świętości. Ks. Twardowski pisał, że być świętą to znaczy taką w sam raz. Nie za cichą i nie za głośną. Kiedy w nocy siedziała nad kartką i zastanawiała się jakie słowa mogłyby wyrazić, to czego nie potrafi nawet uchwycić usłyszała za oknem świergot ptaków. W zimie, w środku nocy.

Bóg uczynił człowieka jako swojego partnera dialogu, co ma pomagać ludziom w dochodzeniu do dojrzałej wiary. Wszystkie ślady, które zostawiają po sobie święci świadczą o tym, że chce ten dialog ciągle odnawiać, bo Bóg chce być bliski. Jedenaście lat temu podpisywali krucjaty za osoby, którym szczególnie chce się powierzyć modlitwę lub inną formę, wyrzeczenia w ich intencji. Ona też to zrobiła za osobę, która była w bardzo ciężkiej sytuacji rodzinnej, po pewnym czasie ta osoba oznajmiła, że wstępuje do zakonu. Zrobiła to w kościele, w którym była niedawno na mszy, dusiła w sobie wiele emocji. Podczas komunii św. wszystko nabrało nowego znaczenia. To nie było pierwsze takie przeistoczenie w jej życiu, kiedy potwierdziły się słowa, że wiary uczy milczenie.
Miłość jej wszystko wyjaśniła, smutna miłość tak jak „smutny Jezus z gołymi plecami”.

Bo to jest właśnie ta „smutna strona piękna”, że wszystkiego nie można zrozumieć do końca. Ostatnie Jej słowa brzmiały – tylko mnie nie zostawiaj. Jeden z brazylijskich pisarzy pisał o pewnym starym analfabecie, który modlił się, co noc tak żarliwie, że bogaty właściciel postanowił wezwać go do siebie i zapytał- jak możesz modlić się z taką wiarą? Starzec wyprowadził go przed namiot i wskazał niebo. Panie ani to, co tam w górze, ani pustynia tu na dole- nic z tych rzeczy nie mogło być napisane ludzką ręką.” „Naszą modlitwą powinny być płonące słowa, buchające z paleniska serc, wypełnionych miłością. Matka Teresa dodawała również, aby w modlitwie zwracać się do Boga z poważaniem i ufnością. Nie starajmy się również kontrolować Bożego działania. Nie wolno nam liczyć przerw w podróży, które każe nam zrobić”. Ona nigdy nie przestanie istnieć, zawsze będzie żyła w naszych wspomnieniach i pamięci, bo powtarzając za ks. Twardowskim „nie ma umarłych tylko ci, co odeszli”. Będzie otaczała swoim ciepłem i miłością, którą odczuwa się podczas modlitwy w Jej intencji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto