Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogusław Mec: "Miejmy odrobinę czasu dla siebie"

Redakcja
Okładka płyty pt. "Mec - duety"
Okładka płyty pt. "Mec - duety" x
5 kwietnia odbył się koncert charytatywny dla Weroniki - dziewczynki chorej na dziecięce porażenie mózgowe. Jednym z wykonawców był Bogusław Mec. Miałem okazję przeprowadzić wywiad z artystą. Zapraszam do przeczytania.

Adam Sęczkowski, serwis Wiadomości24.pl. Dobry wieczór.
- Witam serdecznie.

Jesteśmy tuż po Pańskim znakomitym występie podczas dzisiejszego koncertu charytatywnego dla malutkiej Weroniki. Jak Pan się czuje występując podczas koncertów charytatywnych, dając cząstkę siebie, swój talent dla innej osoby?
- Ja również jakiś czas temu, kiedy byłem w potrzebie, zostałem obdarowany takimi gestami. Często nie jestem w stanie odmówić udziału w tego typu koncertach. Gdy zobaczyłem tą małą Weronikę, to był to dla mnie nieopisany widok i pomyślałem sobie: "jak można nie pomóc takiemu małemu dziecięciu?" Koncerty charytatywne są niezmiernie wzruszające. Ja wspominam koncerty charytatywne np. kolegów z branży, jak Oni do mnie przyjeżdżali. Mnie się udało.

Dlaczego o tym wspominam? Bo niektórych już nie ma np. Jacka Lecha. Nasza branża się bardzo popiera. Nam ludzie tego zazdroszczą. Nas jest niewielu, my nie możemy strajkować, o coś walczyć, ale chociaż w ten sam sposób sobie pomagamy. Najpiękniej uwidocznił to i przez tyle lat udowadnia Jerzy Owsiak. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to jest genialna sprawa, której zazdrości Polsce cały świat. Tego dnia obserwujemy tak przepiękne odruchy, taką „solidarność serc”.

Ja dziś wychodząc zaśpiewać trzy utwory, specjalnie na ewentualny bis przygotowałem sobie i zaśpiewałem piosenkę pt. „Nie biegnij”. Ten utwór to swoiste przesłanie, aby zdrowy człowiek tak nie pędził za pieniędzmi, bo wiadomo, jaki jest teraz straszny kapitalizm, pęd za konsumpcją, to powinniśmy też znajdować trochę czasu na zastanowienie się; nad sobą, nad naszymi bliskimi. Ja, oczywiście, jeżdżę na płatne recitale, bo taki jest mój zawód, ale uwielbiam występować charytatywnie i bardzo doceniam tych, którzy przychodzą na tego rodzaju koncerty i bezinteresownie pomagają.

Dziś jest piękna pogoda i widzę salę zapełnioną osobami z pięknymi sercami, którzy przyszli, aby pomóc Weronice. To ogromnie dla mnie wzruszające. To dobro się czuje, unosi się w powietrzu i emanuje na artystów. Przy wspomnianym ostatnim utworze, którego słowa brzmią: „Nie biegnij tak, gdzie tak bez wytchnienia? Na końcu jest tylko ziemia. Dzień stoczy się, mija dzień za dniem, a Ty wciąż pod wiatr” ja sam się wzruszyłem. To jest przesłanie dla Nas wszystkich. Koncerty charytatywne są piękne; mają wiadomy cel, wiadome przesłanie i Jasię z sercem do tego podchodzi to sercem będzie oddane. To jest najpiękniejsze.

Jest Pan osobą niezwykle sentymentalną i romantyczną. Czy takie osoby mają trudniej w życiu w dzisiejszych czasach?
- Ja zawsze śpiewam to, co chcę śpiewać, nigdy nie kieruję się żadnym stylem muzyki. Byłem znany w środowisku z tego, że ja tylko wtedy utwór włączam do swego repertuaru, gdy mi leży, teraz to się mówi „kręci mnie” [śmiech]. Na recitalach śpiewam też muzykę country, czy „Speedy Gonzalesa” z lat 60., bo ten klimat czuję, ale nie boję się też żadnego dobrego rock’n’rolla, ale nie będę na siłę udawał jakiegoś młodzieńca. Mam swoją godność, mam swoje lata, a poza tym jako student zaczynałem w tych romantycznych balladach, a recitale są bardziej ożywione, bo tam nawet bawię się z ludźmi śpiewając muzykę biesiadną, co zaliczyłem ze Zbigniewem Górnym, z Rysiem Rynkowskim i Marylą Rodowicz, jak jeździliśmy po całej Polsce i uczyliśmy ludzi śpiewać.

Pamiętamy te biesiady.
- Tak. To było niesamowite. Był to niezwykle profesjonalnie przygotowany sarmacki musical. Nikt się nie krępował takich śpiewających przy stole ballad, ale w takim wykonaniu i z całą orkiestrą Górnego. Chcieliśmy wszystkim udowodnić, że można bawić się całymi rodzinami. Czesi śpiewają całą noc, Niemcy śpiewają do rana piosenki, a Polacy: „Szła dzieweczka” - jedna zwrotka, „Góralu czy Ci nie żal” i padają na stoły. Tak, więc była to edukacja muzyczna, bo wiemy, jaki nasz naród jest. Słychać to najbardziej na boiskach piłkarskich. Pomijając niecenzuralne słownictwo, jest lepiej, ale nie jest dobrze z tą polską muzykalnością.

W Polsce rzeczywiście brakuje imprez całonocnych, gdzie wszyscy się dobrze bawią, wszyscy śpiewają, wszyscy tańczą, tak jak ma to miejsce np. w Bawarii, w Niemczech, gdzie całą noc bawią się wszystkie pokolenia.
- Zgadzam się z Tobą. Co prawda są to ludowe utwory, ale chwała im za to, że Oni to znają, kultywują, śpiewają, bawią się, popijają piwo, a My musimy się od Nich uczyć jak się bawić. My gromadzimy się i rozmawiamy np. o polityce, a nie bawimy się. A nawiązując do piosenkarzy, którzy obecnie śpiewają, widzimy często, że ta kasa ich rozbija. Każdemu się wydaje, że kariera to jest to, chcemy jak najszybciej dorobić się pieniędzy, pieniędzy ja zwracam uwagę w swoim repertuarze, że można w mgnieniu oka stracić te pieniądze przez jedną nieuwagę, przez ten pęd, szaleństwo.
Należy, więc pamiętać, zgodnie z sentencją, że „pieniądze to nie wszystko”.
- Zgadza się. Stąd ten utwór „Nie biegnij”. Usiądź, zastanów się, miej odrobinę czasu dla siebie, dla swojego ducha. Pamiętaj, że konsumpcja nie jest najważniejsza. Może ona nas tylko zjeść, stłamsić, a nawet zabić.

Jakie są Pańskie najbliższe plany zawodowe i prywatne?
- Cieszę się z wiosny, a obecnie moje myśli krążą wokół tego, że niedługo po raz drugi zostanę dziadkiem. Przy pierwszym wnuku zrozumiałem, że życie to cud i to jest dla mnie największa frajda. Będę teraz czekał na narodziny Franka.

Gratulujemy. Co Pan czuje wracając na wielkie sceny festiwalu w Opolu czy w Sopocie?
- Nagrody, wyróżnienia - mam już to wszystko za sobą. Teraz są tylko wspomnienia i przypominam sobie te występy. Fajnie, że jest teraz moda na muzykę lat 60., 70. i publiczność znakomicie to odbiera. Mieszają się pokolenia na scenie, duety starszego i młodszego pokolenia wychodzą na scenę i śpiewają jakiś stary przebój. To jest wspaniale odbierane. Ja z największą przyjemnością wracam do Opola bo tam wszystko się zaczęło.

Widzimy na tych Festiwalach, że ta muzyka łączy pokolenia.
- I oby dalej tak było. I tym serdecznym akcentem mówię Państwu do zobaczenia.

Dziękuję najmocniej za poświęcenie Nam czasu i życzę wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto