Kocham kochać ludzi - takimi słowami w swoim profilu w Wiadomościach24 określił się nasz kolega Bogusław Sielecki. Nie wszyscy z nas tym słowom uwierzyli, ale ci którzy zaufali, przekonali się o szczerości wyznania.
Schorowany, borykający się z realiami życia codziennego, zawsze znajdował czas dla drugiego człowieka. Piękny umysł, mądrość życiową i wielką życzliwość mogli dostrzec ci, którzy bliżej go poznali. Dzielących się troskami, nie pozostawiał osamotnionych, zawsze starał się wesprzeć dobrym słowem, radą.
Kierując się w życiu wartościami cechującymi prawego człowieka i Polaka, boleśnie przeżywał odrzucenie przez część naszej społeczności. Przekonany o ludzkiej skłonności do powierzchownych opinii o bliźnich, czy polityce, swoimi artykułami z serii "dalit" wskazywał ułomności systemu i ludzkich charakterów.
Nie mógł pozbyć się myśli, że jego spostrzeżenia trafiają w próżnię, że ludzie zamknięci są na przyjmowanie prawdy obiektywnej, że zamiast sprawiedliwego osądu naszej najnowszej historii, w obiegu publicznym istnieje "prawda jedynie słuszna", zafałszowana politycznymi interesami.
O sobie i ludziach "niesłusznego" okresu tak do mnie pisał: "W przeszłości zrobiono mnie kierownikiem poważnej grupy operacyjnej, o co wcale nie zabiegałem. Strasznie mi to ciążyło: zbyt szanuję ludzi, żeby narzucać im bezwzględnie swoją wolę. Od swoich podwładnych wymagałem głównie kultury osobistej, ludzkich odruchów i własnego, indywidualnego myślenia bez ideologicznych ograniczeń i uprzedzeń. Udało mi się zaszczepić w nich przekonanie, że będąc funkcjonariuszami publicznymi pełnią służebną rolę wobec tych wszystkich ludzi, którzy swoją codzienną pracą zapewniają im godziwe pensje i bezpieczny byt ich rodzinom.
Udało mi się wychować grupę naprawdę porządnych, wartościowych ludzi. Potem przyszło mi z zażenowaniem patrzeć, jak jakaś niby to senacka komisja "wycinała" ich tendencyjnie, spychając na margines życia. Było to dla mnie bardzo traumatyczne przeżycie, bo ci ludzie niczym nie zasłużyli sobie na takie potraktowanie. Ale było, minęło...".
W końcu ubiegłego roku, atmosfera w naszym serwisie zagęściła się. Doszło do nieporozumień między użytkownikami, użytkownikami i redakcją, a w końcu i jego spotkały pewne nieprzyjemności. Postanowił współpracę zerwać. Namawiany do powrotu napisał mi:
Do W24 na pewno nie powrócę, choćbym miał nawet zupełnie przestać pisać. Nie mam już siły na walkę, ciągłe utarczki i przepychanki. Piszę, bo lubię, żyję, choć już nie lubię! Mam dość tego ciągłego udręczenia i wcale nie jest mi tak wesoło, jakby można było sądzić po lekturze moich "Dalitów".
Wczoraj wieczorem poszedłem do mojej Mamy.*) Rozmawiałem z nią do późna w nocy i prosiłem, żeby tak jak kiedyś, przygarnęła mnie do siebie. Na razie nie udało mi się Jej przekonać do tego pomysłu, niestety... muszę jeszcze trochę pomęczyć się. Mam wszystkiego dość.
W jednym z ostatnich do mnie maili wyznał:
"Czuję się paskudnie i nie wiem co dalej robić, zdrówka mi brakuje jeszcze bardziej, niż pieniędzy. Tak dalej żyć nie chcę i nie mogę...
„Smutno mi, Boże! - Dla mnie na zachodzie rozlałeś tęczę blasków promienistą; przede mną gasisz w lazurowej wodzie gwiazdę ognistą... Choć mi tak niebo Ty złocisz i morze, smutno mi, Boże! „**)
Jestem totalnie rozbity i rozdarty.
Czy musiał w stanie takiej świadomości odejść!?
Nie zrekompensował tego uroczysty pogrzeb z wartą honorową, ani szczera boleść najbliższych i przyjaciół.
Cześć Jego pamięci!
*) cmentarz w Mikołowie
**) Juliusz Słowacki
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?