Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Broad Peak. Krzysztof Wielicki o zaginionych: Nie ma już nadziei

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikipedia, Autor: Luca Galuzzi (Lucag)
Jeszcze nie tak dawno, zaledwie kilkadziesiąt godzin temu, Polskę i świat zadziwiła informacja o dokonaniu czynu, jakiego dotąd żaden inny naród nie miał na koncie: Polacy zdobyli szczyt Broad Peak. Dwóch jednak nie wróciło do bazy.

To historyczny wyczyn polskich himalaistów! W dodatku Polacy dotarli na Broad Peak, późnym popołudniem zimą. Trafili w okienko względnie dobrej pogody. Broad Peak – dwunasty pod względem wysokości szczyt świata (8051 m n.p.m.), jest zlokalizowany na granicy Chin i Pakistanu. Cóż z tego sukcesu, skoro dwóch zdobywców szczytu, nie wróciło do bazy? Nie wrócili do tej pory. Giną nadzieje, że kiedykolwiek wrócą.

Zmartwiony kierownik wyprawy, himalaistach Krzysztof Wielicki, mówi o zaginionych Polakach: "Jesteśmy tu dla rodzin, bliskich. Obserwujemy ścianę. Ale z mojego doświadczenia wynika, że nie ma już żadnych szans..." – czytamy w portalu RMF24.pl. Przedwczoraj Tomasz Kowalski i Maciej Berbeka, razem z dwoma innymi kolegami, zdobyli ten bardzo trudny do pokonania ośmiotysięcznik. Niestety – góra została, ale oni nie zdołali zejść z niej.

Wiadomo na pewno tylko jedno: Zaginieni Polacy: Tomasz Kowalski i Maciej Berbeka, schodzili ze szczytu bardzo wolno. Tomasz Kowalski, podczas schodzenia, meldował Wielickiemu przez radio problemy z oddychaniem i ogólne osłabienie. Takie meldunki w himalaizmie nie są czymś nowym. W historii podboju wielkich gór bywało, że ktoś wracał ze szczytu sam, dopiero po 24 godzinach. Wracał, mimo braku jedzenia i tlenu.

Według Krzysztofa Wielickiego - sytuacja obecnie wygląda tak, że "obserwujemy ścianę". "Na wysokość 7000 metrów poszedł jeszcze zespół tragarzy wysokościowych - do bliższej obserwacji, żeby być na miejscu w razie czego." Chociaż – jak zapewnia pan Krzysztof - "my stąd widzimy wszystko idealnie". Niestety, nie ma żadnego śladu człowieka. I wciąż nikt się nie pojawił na obserwowanej wysokości.

Jeśli chodzi o Tomka (Kowalskiego), to on nie mógł się pojawić – podkreśla kierownik wyprawy, bo "nigdy nie zszedł na naszą stronę". Natomiast Maciej Berbeka... zniknął..., albo spadł... - w każdym razie "w ścianie go nie ma". Do bazy wrócili bezpiecznie: Artur Małek i Pakistańczyk Karim Hayyat.

To informacje wczorajsze. Szef wyprawy zapewniał, że obserwacje terenu zbocza będą jeszcze trwały wczoraj cały dzień, całą noc i jeszcze dzisiaj do południa, pod warunkiem, że pozwoli na to pogoda. W nocy miał się zmienić front, miał przyjść silny wiatr i całkowite zachmurzenie, a temperatura miała osiągnąć poniżej minus 50 stopni C. Dzisiaj koledzy mieli pozostać w pogotowiu w bazie, jednak tylko, gdy będzie słonecznie. Wczoraj Krzysztof Wielicki informował dziennikarzy polskich, że opierając się na jego dotychczasowym doświadczeniu, "nie ma żadnych szans. Jest ciężko... Bardzo ciężko..."

Dzisiaj, 7 marca, Polskie Radio podało, że nadal nie ma informacji o losie zaginionych dwóch polskich himalaistów, którzy we wtorek (5 marca) w nocy schodzili ze szczytu Broad Peak. "Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski są uznani za zaginionych" – usłyszeliśmy w informacjach Polskiego Radia.

Wiadomo, że Tomasz Kowalski, podczas schodzenia ze szczytu Broad Peak, upadł i odpiął mu się rak. W trakcie ostatniej łączności radiowej, jaka odbyła się we środę wczesnym rankiem, przekazał o dużych trudnościach z jego zapięciem raka. Jednak od tego czasu nie było już żadnego kontaktu z naszymi himalaistami. Ci, co wrócili mówią, że schodzili bardzo ostrożnie i wolno. Droga powrotna była wyjątkowo trudna, schodzili więc po woli, pokonanie trasy powinno zająć im godzinę, a zajęło osiem godzin.

W ocenie ekspertów, z każdą minutą maleją już szanse niemal do zera, na odnalezienie polskich himalaistów żywych. Pierwszy zdobywca Mount Everestu zimą, Leszek Cichy, wyjaśniał w radiowej Jedynce, że w miejscu Broad Peak, w którym zaginęli nasi dwaj wspinacze, jest "dobra widoczność". Podkreślił, że jeśli "nikogo nie zauważono w miejscu zaginięcia przez cały dzień – to prawdopodobnie nikogo już tam nie ma". W tej sytuacji ogłoszono: Koniec czekania na zaginionych himalaistów.

Jasnowidz Krzysztof Jackowski z Człuchowa, na Pomorzu, miał we środę wizję o zaginionych himalaistach: "Młodszy złamał nogę, drugi chciał mu pomóc..." – podaje polskatimes.pl. Jak mówi, oglądając zdjęcia, widział taki moment, że gdy "zaczęli schodzić coś się stało temu młodszemu". Wyglądało "tak jakby nogę złamał, ale spadając gdzieś (…), ten drugi albo go ratując też tam wpadł, albo spadł razem z nim, będąc połączony jakąś liną". Jasnowidz zastrzegł: obawiam się, że to wygląda bardzo źle, choć chciałbym się mylić.

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto