Polacy z przytupem rozpoczęli spotkanie. Najpierw Szmal odbił rzut Kucharika, a kontrę biało-czerwonych na bramkę zamienił Krzysztof Lijewski. Słowacy od pierwszego gwizdka chcieli zaleźć Polakom za skórę, grając bardzo agresywnie, co odbiło im się czkawką, a to przez grę w osłabieniu, a to przez rzuty karne, które skutecznie na gole zamieniał Michał Daszek.
To jednak nie zniechęciło podopiecznych Zoltana Heistera, którzy grali coraz śmielej w ataku. Potrafili kilkakrotnie doprowadzić do wyrównania, choć głównym bombardierem ekipy był Peter Masica, który strzałami z drugiej linii zmuszał raz po raz Szmala do kapitulacji. Słowacy popełniali jednak sporo błędów w rozegraniu, przez co ich akcje kończyły się przechwytami.
Ten sam problem zresztą spotkał naszą drużynę, która nie mogła przez jakiś czas znaleźć sposobu na przeciwnika. Polacy przez błąd w rozegraniu stracili dwa gole, a mogli więcej, gdyby nie bardzo dobrze spisujący się między słupkami Szmal. Kiedy w 22 minucie Duris rzutem z biodra zaskoczył Szmala i doprowadził do remisu 10:10, Michael Biegler po raz pierwszy w tym meczu musiał wezwać swoich zawodników do siebie.
Manewr szkoleniowca biało-czerwonych przyniósł pożądany skutek od razu po wznowieniu gry. Od tej pory to oni nadawali ton rywalizacji, rzucając pięć bramek z rzędu i sprawiając, że kilkutysięczna publiczność w Spodku bawiła się dobrze. Na przerwę obie drużyny zeszli przy stanie 15:10.
W drugiej połowie Biegler dał szansę zawodnikom, którzy w pierwszej połowie nie zagrzali boiska. Początek tej części gry to bramka Piotra Chrapkowskiego, a skutecznością obronionych rzutów Szmalowi nie chciał ustępować Marcin Wichary, który w pierwszych pięciu minutach wybronił dwie bardzo groźne akcje Słowaków.
Biało-czerwoni skwapliwie wykorzystywali błędy Słowaków w ataku i sukcesywnie powiększali prowadzenie w tym meczu. Nie ustrzegli się jednak błędów, gdy kończyli akcje ze skrzydła – dwóch takich sytuacji nie wykorzystał Patryk Kuchczyński. Z biegiem czasu zawodnik Górnika wpasował się w grę drużyny, będąc najskuteczniejszym graczem drużyny. Dużo zamieszania swoimi rzutami z dystansu robi Mariusz Jurkiewicz, który został najlepszym zawodnikiem spotkania.
Słowacy w tym spotkaniu nie mieli nic do powiedzenia. Ponownie w ich ataki wkradła się niefrasobliwość, a szczególnie upodobali sobie szczególnie grę środkiem. Czasem wychodziło im to na dobre, wykorzystując nieszczelność polskiej defensywy, jednak Polacy do końca kontrolowali przebieg spotkania. Wynik spotkania ustalił Piotr Masłowski i podopieczni Michaela Bieglera zwyciężyli Słowację ośmioma bramkami.
Z Katowic dla W24 – Dawid Bożek
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?