Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Ciemność widzę, ciemność"

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Nie bardzo wiem, co oznacza zwrot używany powszechnie w kontekście doniesień o betankach i ich przełożonej o tzw."prywatnych objawieniach". Ktokolwiek bowiem na przestrzeni dziejów Kościoła Katolickiego miał objawienia, to przecież najpierw były one "prywatne".

Potem dopiero osobnik prywatnie nawiedzony dzielił się tą wiadomością z innymi - władzami kościelnymi, proboszczem, sąsiadami czy z kim tam jeszcze. W tym momencie objawienia stawały się publiczne i od władz kościelnych już zależało, czy uznać je za prawdziwe. Wkraczały kościelne komisje, weryfikowano zjawisko, uznawano je lub nie. Prywatnie każdy może widzieć Matkę Boską w oknie lub zobaczyć Pana Jezusa, który wskazuje palcem gdzie postawić kaplicę. Ciąg dalszy zależy od władz kościelnych, które najczęściej ucinają sprawę możliwie szybko, mając swoje własne sposoby i powody na stwierdzenie czy objawiający się obiekt jest "autentyczny".

Po kościelnym "nie" dalsza działalność nawiedzonego odbywa się już na własny rachunek, często przy pomocy grupki wyznawców, którzy akurat w te bzdury uwierzą i własną piersią bronią przed wrogimi zakusami. No i dobrze. Każdemu wolno wierzyć w co chce - jeżeli mu to pomaga w życiu a innym nie szkodzi. W tym momencie "prywatne objawienia" przełożonej betanek z Kazimierza i tragiczna farsa jakiej jesteśmy świadkami nasuwa pytanie: jak to się stało, że nawiedzona, której objawień KK nie uznał, nie została odizolowana od reszty zakonnic i odpowiednio wcześnie skierowana na egzorcyzmy lub inne leczenie. Przez władze kościelne rzecz jasna. Bo rzecz działa się na terenie i w gestii KK.

Poniższy cytat mówi o zadaniach zakonu betanek. "Zostałyśmy powołane do pomocy kapłanom w pracach parafialnych. W sposób szczególny modlimy się za kapłanów i otaczamy ich duchową opieką. Żyjąc duchem św. Franciszka kształtujemy w swoich sercach i wspólnotach ducha modlitwy, kontemplacji na wzór Marii i ofiarnej posługi na wzór Marty. Poświęcone Chrystusowi Królowi zdążamy do Niego śladami Maryji - Matki Łaski Bożej. Wpatrując się w pełnię życia Niepokalanej i Jej bezgraniczne poświęcenie Bogu uczymy się od Niej czystości, posłuszeństwa, ubóstwa, pokory i służby drugiemu człowiekowi".

Wydaje się więc, że z tej szczególnej ich opieki, poświęcenia, kontemplacji, ducha i ofiarnej posługi skorzystał szczególnie jeden kapłan, opanowując całkowicie psychikę nieszczęsnego babskiego zgromadzenia, w którym biologiczne instynkty znalazły nienaturalne ujście. Tak czy inaczej dopuszczono (kto!) do takiej eskalacji sekciarskiego zjawiska, jakie właśnie obserwujemy. I nie wiem dlaczego niewielka, wewnętrzna sprawa Kościoła zamieniała się w aferę absorbującą czas państwowych sądów i pieniądze podatników. A może jestem w błędzie? Może koszta przewlekłych procesów z grupą tych nieszczęsnych, otumanionych kobiet pokrywają władze kościelne? Ale to już mniej ważne.

Ważniejsze jest, iż cała ta farsa może zamienić się w tragedię. Zamknięty z zakonnicami "przywódca duchowy" zamienia klasztor w twierdzę. Ostatecznie musi nastąpić egzekucja wyroków sądowych i eksmisja. Pozostaje kwestią otwartą, czy do szturmu na zakonne mury zostaną wprowadzone machiny oblężnicze, czy może nastąpi nocny desant cichociemnych. Wszak nieszczęsne w obronie cnót wszelkich oraz ukochanego guru mogą wypić eliksir z bielunia. Albo, wzorem bohaterów sienkiewiczowskiego "westernu" wysadzą się w powietrze. Nikt bowiem nie wie, co jeszcze prócz tłuczonego szkła ten polski Manson zgromadził ku obronie tak pięknie wybujałej na łonie jedynego i prawdziwego Kościoła sekty.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto