Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czarnoskórzy zawodnicy czy niewolnicy?

Redakcja
Do wiadomości redakcji
Do wiadomości redakcji A. Nowak
Nastoletni piłkarz z Senegalu, sprowadzony do Gorlickiego Klubu Sportowego Glinik - Karpatia, z dnia na dzień został wyrzucony na ulicę po scysji z trenerem.

Gorlicki Klub Sportowy Glinik - Karpatia w dość szybkim tempie traci punkty. Myślę jednak, że nie pozycja w tabeli jest jego największym problemem, a etyka, a raczej jej brak.

Jeszcze przed zmianą zarządu, klub angażował piłkarzy z Afryki. Jednemu z nich udało się nawet zrobić karierę. Mouhamadou Traoré jeszcze jesienią ubiegłego roku strzelał bramki dla gorlickiego Glinika, a obecnie jest piłkarzem Zagłębia Lubin, z którym ma kontrakt do końca czerwca 2010 roku. Sukces zawodnika nie znalazł jednak przełożenia na pieniądze dla Klubu, który go promował. Nie wszyscy mają jednak tyle talentu, a może szczęścia, by iść śladem Traoré. Można się o tym przekonać przeglądając strony internetowe, na których podawane są informacje, że od około dziesięciu lat łowcy głów, czy talentów, jak kto woli, sprowadzają do Polski zawodników z krajów afrykańskich.

Jest to biznes, który niewielu przynosi dochody, natomiast na wielu odciska swoje piętno. Młodzi mężczyźni, często jeszcze chłopcy, trafiają w obce wyznaniowo i kulturowo środowisko, w którym najwierniejszym towarzystwem jest samotność. Szczęście mają ci, którym uda się nie tylko zarobić, ale i trafić na ludzkiego pana. Tolerancja nie jest naszą cechą narodową, odczuwają ją afrykańscy piłkarze. Przejawom rasizmu na polskich stadionach poświęcony był kongres FIFA w Buenos Aires w 2001 roku.

Życie pokazuje, że problem nie został rozwiązany, a wręcz narasta, skrywany przez środowisko zainteresowane takimi transferami. Odpowiedź na pytanie czy Afrykańczycy w Polsce są równorzędnymi partnerami w życiu i na boisku do mnie przyszła sama. - Choć cię będą bić, musisz siedzieć cicho, nie możesz się skarżyć, bo nie będzie karty pobytu - powiedział mi młody Senegalczyk, który nie wytrzymał presji psychicznej i pokłócił się z trenerem, z którym zajmował to samo mieszkanie.

Rozumiał, że na boisku to, co powie trener jest święte, nie mógł zrozumieć, że taka sama zasada obowiązuje w mieszkaniu. Podział obowiązków domowych, stał się przyczyną dramatu młodego chłopca, oskarżonego, o zaatakowanie trenera - współlokatora, który kazał mu sprzątać. Chłopak twierdzi, że zapytał jedynie: - Dlaczego ja mam sprzątać, skoro wszyscy tu mieszkamy?

Brak subordynacji i awantura gotowa. Najpierw zaczęła się pyskówka, w której najzabawniejsze było to, że jej uczestnicy przekrzykiwali się w różnych językach. Problem tkwił w drzwiach, które jeden chciał otworzyć, a drugi zamknąć. Może nie byłoby całej sprawy, gdyby ich elementem nie była szyba, która w pewnym momencie nie wytrzymała naporu i posypała się, lekko raniąc jednego lokatora, a drugiemu wbijając się w przedramię. Taki przebieg zdarzeń przedstawił mi bohater tego artykułu, który wylądował w szpitalu, bo potrzebna była interwencja chirurga.

Jeszcze tego samego dnia trener Podczerwiński, który od 1 września szkoli piłkarzy Glinika, wyrzucił Senegalczyka z boiska i dał mu dwa dni na opuszczenie mieszkania. Prezes Rozpłochowski nawet z chłopakiem nie porozmawiał. Nie dano mu możliwości przedstawienia swojej wersji wydarzeń, pewnie dlatego, że ani jeden, ani drugi nie zna angielskiego, francuskiego czy niemieckiego, języków którymi porozumiewa się Seneglaczyk.

Chłopak natomiast nie zna polskiego, do tej pory zdążył opanować podstawowe słowa z boiska i szatni. Bez formalnego postawienia zarzutów, obrony, wypłaty zaległych pieniędzy, wyautowano go z gry, dosłownie i w przenośni. Jeden z telefonicznych menadżerów przekazał mu, że stracił kontrakt dyscyplinarnie. Żadnych papierów, formalności, tłumaczeń, odwołań, tylko dwa słowa get out.
Nikt nawet nie wspomniał o umowie cywilnoprawnej zawartej w dniu 1 sierpnia między nim, jego przedstawicielem Dariuszem Mrozem licencjonowanym przez PZPN menadżerem ds. zawodników, a Klubem reprezentowanym przez prezesa Jarosława Rozpłochowskiego. W kontrakcie jest 7 paragrafów, w tym paragraf 5, w którym zapisano: Wszelkie sprawy sporne dotyczące ważności, istnienia lub rozwiązania kontraktu są rozstrzygane przez właściwy organ PZPN: Wydział Gier oraz w drugiej instancji przez Związkowy Trybunał Piłkarski, działający zgodnie z odrębnymi przepisami. Spory majątkowe wynikające z niniejszego kontraktu są poddawane Piłkarskiemu Sądowi Polubownemu.

Niestety, umowa jest napisana po polsku, chłopak nie zna języka, a wersji obcojęzycznej kontraktu nie dostał. Nie otrzymał też pisma uzasadniającego zwolnienie. W związku z tym nawet gdyby chciał i mógł, nie ma się od czego odwołać. Klub nie przestrzega umowy, którą, osobiście podpisał prezes. Zawodnika natomiast chroni cytowany paragraf i procedury, które określa treść umowy. Można domniemać, że prezes nie zna języka obcego, dlatego nie skorzystał z możliwości rozmowy, nie podjął próby wyjaśnienia sytuacji w mieszkaniu, ale po polsku chyba czytać potrafi.

Tutaj rodzą się pytania: Jest pewny swojej bezkarności? Nie rozumie treści kontraktu, który podpisał? Lekceważy prawo? Myślę, że gdy znajdzie się odpowiedź na postawione pytania, łatwiej będzie rozwiązać powstały problem. GKS Glinik-Karpatia, to tylko jeden z właścicieli piłkarza. Jak pokazuje wcześniej podany przykład kariery Afrykańczyka Traoré, jedni promują, a inni biorą pieniądze za transfer. Nie wiem czy to jest sport, czy już niewolnictwo.

Gdyby nie życzliwość mieszkanki Gorlic, domem młodego Senegalczyka stałaby się ulica. Nikogo nie obchodzi jego dalszy los. Gdy zapytałam o chłopaka w sekretariacie klubu, pani Basia Pawłowska, zdziwiła się, że ten jest jeszcze w Gorlicach. Na pytanie o pana Mroza, który zawodnika reprezentował przy podpisywaniu umowy, po telefonicznej konsultacji z prezesem Rozpłochowskim, rozmawiała z nim w mojej obecności, powiedziała mi , że menadżer wyjechał za granicę i w ciągu najbliższych tygodni nie będzie dostępny. Odmówiła też podania numeru telefonu do niego. Poinformowała mnie, że prezes zakazał udostępnienia mi dokumentów i udzielania jakichkolwiek informacji.
8 września w imieniu chłopaka poszłam ponownie do biura GKS "Glinik- Karpatia", złożyłam pismo do Prezesa i Zarządu o respektowanie warunków kontraktu i wymienionych w nim procedur, upewniłam się, że mają kontakt telefoniczny z zainteresowanym i poprosiłam, by prezes się ze mną skontaktował. Do dnia dzisiejszego brak jakiejkolwiek reakcji.

Kobieta, która wyrzuconemu piłkarzowi dała dach nad głową, starała się porozmawiać z trenerem. Spotkała go na boisku, tuż przed rozpoczęciem treningu. Nie było czasu na dyskusje, jak mi powiedziała, zapytała tylko o stan jego sumienia. Wieść gminna przekształciła to krótkie spotkanie w napaść. Dobrze zbudowany trener tym razem zaatakowany został przez kobietę! Manipulacja słowami i faktami to podstawowa obrona przedstawicieli Glinika.

Chłopak jest wystraszony, dostaje telefony od swoich opiekunów, żeby nie rozwijać dalej sprawy. No i tak naprawdę nic nie robi, boi się jakiegokolwiek ruchu w swojej obronie, nie mówi po polsku, jest czarny. Wie już chyba, że go skreślili, jeżeli nie za domową awanturę, to za tych, co się wtrącili. Może rzeczywiście należało udawać, że nie ma problemu? Poza dwoma kobietami nikt nie chce pomóc. Bezsilność ludzi czy prawa? Może strach?

Dziewiętnastolatek nie jest jeszcze na tyle dojrzały, by radzić sobie z emocjami, zwłaszcza w obcym kraju, innej kulturze i gdy jest zdany tylko na siebie. Niestety, ci chłopcy, mówię tu już nie o konkretnym przypadku, ale o setkach Afrykańczyków grających w różnych klubach, są zupełnie sami, nie mogą liczyć nawet na rodaków. Żaden cudzoziemiec, nie stanie po ich stronie w sporze z trenerem czy prezesem, bo to by było zawodowe samobójstwo. Tutaj nie ma miejsca na solidarność, życzliwość, prawdę. Trzeba mówić i robić jak każą, bo od tego zależy czy dostanie się kartę pobytu.
Represjonowanie niepokornego zawodnika może przybierać różne formy, jedną z nich jest ławka rezerwowych, zwłaszcza na ważnych meczach, podczas, których mogliby zaprezentować swoje umiejętności, być dostrzeżonymi przez menadżerów znanych klubów.

Nawet krzywdzeni siedzą cicho, bo wiedza, o co grają. Ta gra toczy się o całe ich życie. Większość przybyłych do Polski czarnych piłkarzy utrzymuje pozostawione w ojczyźnie rodziny. Niejednokrotnie rodzice zapożyczyli się, by synowie mogli wyjechać w poszukiwaniu pracy, kariery. Głodująca Afryka to nie mit, tak jak mitem nie jest nietolerancja Polska.

Nie wiem jaki przebieg miały wydarzenia owego feralnego dnia. Od pani Basi słyszałam oskarżenia jakie pod adresem Senegalczyka kieruje trener - współlokator. Wiem, że na poparcie swojej wersji wydarzeń ma trzech świadków: dwóch czarnych piłkarzy, a zarazem lokatorów tego samego mieszkania i swojego gościa, też trenera. Siła złego na jednego.

Cała trójka podobno widziała, jak chłopak wybił szybę, a potem z kawałkiem szkła ruszył w kierunku większego i silniejszego trenera. Możliwe, że szedł, bo potrzebował pomocy, gdyż przy przepychaniu się przy drzwiach z kolegą Nigeryjczykiem wywalili szybę będącą ich elementem, ostry kawałek rozpadającego się szkła wbił się mu w przedramię. Tryskającą krew trzeba było zatamować, potrzebna była interwencja chirurgiczna. Tylko bohater tej historii z niej musiał skorzystać.

Mieszkający z trenerem zawodnicy i jego kolega potwierdzają wersję trenera Podczerwińskiego.
Tak czy inaczej, nie oceniając przebiegu zdarzeń, nie orzekając o winie stron, istotne jest to, jak postąpiono z cudzoziemcem, będącym gościem w naszym kraju. Pozbawiono go nie tylko prawa do obrony, dachu nad głową, środków do życia, zaufania do prawa i nas Polaków.

Zlekceważono podpisaną umowę. Czy prezes i trener to naprawdę bogowie? Czy sprowadzani do Polski chłopcy to zawodnicy, czy niewolnicy? Nie wiem, gdzie szukać odpowiedzi na postawione pytania i pomocy dla Senegalczyka.

***

Od redakcji:

Skontaktowaliśmy się z zarządem GKS GLINIK Gorlice i poznaliśmy stanowisko klubu w tej sprawie. Prezes Jarosław Rozpłochowski stanowczo zaprzecza wszystkim zarzutom stawianym przez autorkę powyższego tekstu. Zdaniem klubu Senegalczyk został zwolniony dyscyplinarnie, zgodnie z regulaminem i umową z zawodnikiem. Zarząd klubu oskarża Alicję Nowak o pomówienie - sprawa ma znaleźć finał w sądzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto