Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czekiści, pożyteczni idioci i "papież Hitlera"

MichalTyrpa
MichalTyrpa
Rewelacje rumuńskiego szpiega na temat kampanii zniesławienia Piusa XII rzucają ciekawe światło na dzieje Europy. Stanowią także ważny przyczynek do analiz historyków literatury.

 

Kiedy
przed laty Gustaw Herling-Grudziński zauważył, że komunizm i nazizm to
jednojajowe bliźniaki totalitaryzmu, jego wypowiedź wzbudziła oburzenie
zachodnich intelektualistów. Pod adresem Polaka padały najróżniejsze zarzuty.
Od „antyradzieckiego” skrzywienia, po ignorancję i złą wolę. Wielu z tych,
których Lenin określił mianem „pożytecznych idiotów” - pisarzy,
intelektualistów, dziennikarzy, którzy korzystając z dobrodziejstw liberalnych
demokracji z pobudek ideowych wspierali interesy „ojczyzny proletariatu”, nie
przebierało w słowach.

W środowiskach marksistów, którzy po Jesieni Ludów na
początku lat 90. nagle przedzierzgnęli się w koryfeuszy ponowoczesności, idee
klasyków (i praktyków) komunizmu pozostają żywe po dziś dzień. Odziedziczone po
poprzedniej epoce dogmaty postępu i historycznego determinizmu każą wielu z
nich z niepokojem spoglądać na „młodszą” Europę, gdzie w dalszym ciągu znaczna
część społeczeństw tkwi w oparach „opium dla ludu”. W sercach wielu
zatroskanych zachodnich intelektualistów (a także ich lokalnych cieni) owo
wschodnie „zacofanie” wzbudza odruch cywilizacyjnej misji, która wszak stanowi
warunek konieczny modernizacji i prawdziwego zjednoczenia Europy. Oczywiście i
tym razem okazuje się, że barierę dla rozwoju demokracji oraz indywidualnej
samorealizacji jej obywateli stanowią relikty patriarchalnej kultury
przednowoczesnej. Jednym z najważniejszych jest Kościół.

Owo
przekonanie dzisiejszych rzeczników wyzwalania z rozmaitych okowów nie jest
niczym nowym. Już w latach 60. XX w. towarzysze radzieccy nie mieli wątpliwości,
że jedno z największych zagrożeń dla budowy świetlanej przyszłości stanowi
właśnie katolicyzm. Moskwa i jej satelici robili co w ich mocy, by w krajach
„demokracji ludowej” ograniczyć wpływy rzymskiego Kościoła. W związku z tym
komunistyczne służby specjalne przedsięwzięły szereg gier operacyjnych. Starano
się coraz głębiej infiltrować środowiska księży. Jak wiemy, niektórzy z nich
zdecydowali się na najdalej idącą współpracę. Ci zaś, którzy okazali się
niepokornymi zapłacili ogromną cenę. Także cenę życia.

Polityka
represji okazała się jednak nie w pełni skuteczna. Dlatego też komunistyczne
władze postanowiły uderzyć w Kościół na płaszczyźnie ideowej. Jednym z celów
było zniszczenie wśród wiernych autorytetu papieża. Temu miała służyć zakończona
wielkim sukcesem akcja skompromitowania Piusa XII jako rzekomego gorliwego
współpracownika Hitlera. Zgodnie z uświęconą zasadą kagiebistów, działania
rozpoczęto już po śmierci papieża. Wtedy nie mógł się już bronić.

Wobec
papieża, któremu życie zawdzięcza ogromna rzesza niedoszłych ofiar niemieckiego
ludobójstwa, wytoczono oskarżenie wspierania hitlerowskiej polityki
„ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Liczne dokumenty i świadectwa
niedoszłych ofiar stały się nagle nieistotne. Jak przypomina rabin i profesor
historii David G. Dalin „Podczas wojny i po niej wielu znanych Żydów —
Albert Einstein, Golda Meir, Moshe Sharett, Rabbi Isaac Herzog i in. —
publicznie wyrażali swoją wdzięczność Piusowi XII. W książce „Three Popes and
the Jews” („Trzech papieży i Żydzi”) z 1967 r. dyplomata Pinchas Lapide (który
pracował jako izraelski konsul w Mediolanie i przesłuchiwał tych, którzy
przeżyli włoski Holocaust) stwierdził, że Pius XII przyczynił się do uratowania
co najmniej 700 tys., a prawdopodobnie nawet 860 tys. Żydów od pewnej śmierci z
rąk nazistów.”
(Pius XII and the Jews, “The Weekly Standard Magazine” nr
23/2001). To właśnie postawa papieża spowodowała również, że w lutym 1945 sam
naczelny rabin Rzymu, Izrael Zolli i jego żona Emma zdecydowali się przyjąć
chrzest. (Zobacz: Eugenio Zolli „Przed świtem: Naczelny rabin Rzymu: Dlaczego
zostałem katolikiem”)

W styczniu 2007 r. na łamach „National Review” Ion Mihai Pacepa, zbiegły na
Zachód w 1978 r. były szef wywiadu „Orła Karpat” ujawnił, że w dwa lata po
śmierci Piusa XII (zm. 9.10.1958) na polecenie Nikity Chruszczowa
funkcjonariusze rumuńskiego wywiadu umożliwili fałszerstwo dokumentów
skradzionych z watykańskiego archiwum. Po odpowiedniej obróbce, dokonanej przez
moskiewskich specjalistów, sowiecki as wywiadu Iwan Agayants przekazał je
młodemu niemieckiemu pisarzowi, Rolfowi Hochhuthowi. W ten sposób fałszywki
stały się kanwą głośnej sztuki pt. „Namiestnik. Tragedia chrześcijan”,
przedstawiającej Piusa XII jako gorliwego współpracownika Hitlera. Samemu
Hochhuthowi sztuka zapewniła rozgłos i opinię bezkompromisowego pisarza, z
odwagą konfrontującego jeden z największych autorytetów moralnych świata z jego
czarną przeszłością. Dzisiaj już wiemy, że Rolf Hochhuth zawdzięcza swą
literacką sławę wyrafinowanej zagrywce czekistów. W realnym życiu hołubiony
autor okazał się nie tyle wybitnym dramaturgiem, co marionetką w rękach KGB.

Z
czasem pewnie dowiemy się, ilu takich bezkompromisowych ludzi pióra o wrażliwym
sumieniu było w rzeczywistości zaledwie pożytecznymi idiotami, którzy swój
autorytet zbudowali na oszczerstwach i kłamstwie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto