Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy jesteś dumny z własnej religii?

Alicja Karłowska
Alicja Karłowska
Zastanowiło mnie jedno zdanie, wplecione w tok niedzielnego kazania. Chrześcijanie zwykle modlą się do Chrystusa, oddają mu cześć… Ale czy są z niego dumni?

W czytaniach liturgicznych można usłyszeć, że Chrystus "jest Głową Ciała – Kościoła" (Kol 1, 18). Jezus z Nazaretu to centralna postać dla chrześcijan, założyciel religii, Syn Boży. Pewnie w codziennych obowiązkach mało się myśli o tym, że wielu z nas należy właśnie do tej wspólnoty ludzi, która gromadzi się w kościołach, przystępuje do sakramentów, modli się. Wyznaje wiarę w Chrystusa. Tak po prostu jest – od niedzieli do niedzieli. Na dłuższe refleksje brak czasu, a może to brak czasu na życzenia samych zainteresowanych? Z pewnością każda chwila zastanowienia nad własną religią wymaga wysiłku, zatrzymania się, wyciszenia. Często też spojrzenia z dystansem na wiele wydarzeń, które obserwujemy w kościele hierarchicznym.

Jak być dumnym z Boga?

Mówi się często, że młodość ma swoje prawa. W przypadku wiary i religijności też można tak powiedzieć. Z czasem tzw. dziecięcy entuzjazm mija, podobnie chęć zadawania pytań, poszukiwania. Wszystko to gdzieś znika, powoli wkrada się stagnacja. Do tego dochodzi zniechęcenie, pytamy: gdzie jest ten Kościół i Bóg, którego znałem kiedyś? Okazuje się w pewnym momencie, że żadna struktura nie jest idealna, że zamiast profesjonalizmu bywa kiepska gra. Przychodzą kolejne rozczarowania. Kościół, Chrystus - coraz bardziej się oddala. Jak tu być dumnym z Boga, skoro traci się Go z horyzontu widzenia?

Na początku jest tęsknota

Wydaje mi się, że pierwszym krokiem wszelkich poszukiwań powinno być uświadomienie sobie faktu, że chcę szukać. A jeszcze wcześniej trudna sztuka sprecyzowania przyczyn moich dążeń. Przytoczę tutaj fragment wypowiedzi Benedykta XVI, który mówił o tęsknocie i pragnieniu poszukiwań:

"W sercu każdego człowieka (…) jest pragnienie domu. To tęsknota za domem, w którym miłość będzie chlebem powszednim, przebaczenie koniecznością zrozumienia, a prawda źródłem, z którego wypływa pokój serca. To tęsknota za domem, który napełnia dumą, którego nie trzeba będzie się wstydzić i którego zgliszczy nigdy nie trzeba będzie opłakiwać” (Kraków, 2006).

O tym, że Kościół jest naszym domem, że Bóg jest Domem – też chyba wiele razy słyszeliśmy. Może część z nas zaczęła już traktować te słowa jako barwną metaforę, która niewiele wnosi. Ale chyba trudno zaprzeczyć tym pragnieniom, które płyną prosto z serca: tworzyć sobie i innym takie życie, którego nikt nie będzie musiał się wstydzić.

„To pragnienie jest niczym innym jak tęsknotą za życiem pełnym, szczęśliwym, udanym. Nie lękajcie się tej tęsknoty! Nie uciekajcie od niej! Niech was nie zniechęca widok domów, które runęły, pragnień, które obumarły” (Benedykt XVI, Kraków 2006).

Widok domów, które runęły to te wszystkie obrazy domów rozbitych małżeństw, domów nieudanego kapłaństwa, życia zakonnego, i tych budowanych przez ludzi w samotności. Dobrze znamy te widoki, które zniechęcają, odbierają zapał i chęć tworzenia czegoś sensownego. Przecież ci, którzy teraz opłakują zgliszcza, też mieli wiele dobrych chęci, szczerego pragnienia. Trudno szukać sensu w historii niepowodzeń i dramatach innych osób.

Czy można być dumnym z Boga, z własnej religii? Można, pod warunkiem, że pamięta się prostą zasadę: „Budowa na skale to nie ucieczka przed żywiołami, które są wpisane w tajemnicę człowieka”. To wieczne powroty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto