-Dania były proste- wspomina mieszkanka Krasewa / lubelskie/ Zofia Bieniek.- Racuchy, kasza jaglana, parowańce, pierogi z grzybami i kapustą, kluski z makiem.
Ojciec po śniadaniu szedł do stodoły i cepami młócił żyto. Później do domu przynosił pęk kłosów żyta, owsa, pszenicy oraz siano pod obrus. Z pierwszą gwiazdką, wypatrzoną przez dzieci rozpoczynał się pośnik. Był to pierwszy posiłek, można było się tylko napić wody.
Ojciec żegnał się, brał do ręki opłatek i rozpoczynał kolędowanie, czyli składanie życzeń i dzielenie się z każdym z domowników opłatkiem.
Po kolacji z kolorowym opłatkiem szedł do obory, a my szykowaliśmy się na pasterkę do kościoła w Ulanie.
- Dopiero następnego dnia , na śniadanie, na stole pojawiała się wędlina i dania mięsne- dodaje Jan Witek. Wyroby robił najczęściej ojciec. Pamiętam, że kiełbasę napychało się palcem przez ucho od klucza od drzwi wejściowych.
Matka przygotowywała pierogi, ciasta, kompot z suszonych jabłek, gruszek.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?