Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Demokracja po kaszubsku

snaj
snaj
Sesja Rady Miasta w Żukowie
Sesja Rady Miasta w Żukowie Stefania Najsarek
Winston Churchill powiedział kiedyś, że nie ma gorszego systemu niż demokracja. Ale nikt jeszcze nie wymyślił lepszego.

Ustawa z marca 1990 roku o samorządzie terytorialnym uchwalona przez "Sejm kontraktowy", zapoczątkowała zmiany w istniejącym modelu zarządzania państwem. Centralne zarządzanie odeszło w niepamięć. Głęboka reforma administracji publicznej, przeprowadzona w 1998 roku, wyodrębniła trzy segmenty władzy administracyjnej: centralną, regionalną i lokalną, przypisując im równocześnie zakres kompetencji.

Samorządność i jej patologie

Po 19 latach funkcjonowania państwa można uznać, że model aktywności lokalnej się sprawdził. Mieszkańcy biorą czynny udział w kształtowaniu życia społeczno - gospodarczego i mają wpływ na tempo i kierunki rozwoju kraju. Zaś tempo i kierunki rozwoju wyznacza aktywność i stopień determinacji dążeń prorozwojowych elit obywatelskich oraz potencjał intelektualny kadr administracyjnych.

W samorządach lokalnych odpowiedzialnych za zaspakajanie zbiorowych potrzeb miejscowych społeczności, bywa, tworzą się nieformalne grupy interesów. Występuje wówczas zjawisko nepotyzmu, kumoterstwa czy korupcji. Szczególnie dokuczliwe, jeśli członkowie powiązanej ze sobą grupy nie są zainteresowani rozwojem, a utrzymaniem status quo. Takim przykładem oszczędnego gospodarowania obywatelską aktywnością i intelektem, jest kierownictwo gminy, w której obecnie zamieszkuję.

Filozofia lokalnej władzy

Gmina ma charakter miejsko - wiejski o dość jednolitej strukturze etnicznej i silnych związkach rodzinno - towarzyskich. Dewizą tutejszych władz gminnych jest troska o kultywowanie tradycji kaszubskich i religijnych; a to stanowi poważny element gry przedwyborczej i sprawia, że zamieniając się stołkami, te same osoby piastują funkcje w zarządzie gminy i radzie miejskiej z kadencji na kadencję. Rada miasta liczy 21 osób, z czego 15 pochodzi ze ścisłego otoczenia burmistrza.

Świadcząc sobie wzajemne uprzejmości na zasadzie "ty wesprzesz mnie, a ja ci za to...", ignorują głosy opozycyjnego koła radnych. Opozycjoniści zarzucają kierownictwu gminy brak polityki prorozwojowej, zaniechanie starań o pozyskiwanie funduszy unijnych, notoryczne łamanie statutu gminy oraz eliminowanie ich z procesu podejmowania decyzji w ważkich sprawach dla gminy i mieszkańców.

Taktyka sprawowania władzy

Włodarze gminy powołali zespół radców prawnych, którzy korzystając ze swojej fachowej wiedzy, uniemożliwiają mniejszościowym radnym wszelkie próby egzekwowania ich postulatów. Ponadto przewodniczący rady, de facto współrządzący gminą z burmistrzem, jako prowadzący sesje rady dopuszcza się manipulacji regulaminem obrad, przerywając niewygodne wypowiedzi lub niedopuszczając opozycji do głosu. Interpelacje opozycyjnych radnych w sprawach drażliwych dla zarządzających gminą bywają nie rozpatrywane lub rozpatrywane po terminie, a najczęściej spychane na koniec posiedzenia, po opuszczeniu sali przez media.

Materiały na sesje dostarczane są tym radnym krótko przed rozpoczęciem obrad, co uniemożliwia im merytoryczne przygotowanie się do poruszanych kwestii. Próby ułożenia przez opozycję poprawnej współpracy są ignorowane, bowiem burmistrz utrzymuje, że nie widzi potrzeby takich rozmów. I nic dziwnego, bowiem przed sesją, na tajnych spotkaniach ze spolegliwymi radnymi omawiane są wszystkie punkty porządku obrad i tu zapadają decyzje; głosowanie na sesji, to już czysta formalność.

W ten sposób ustalane jest też wynagrodzenie dla burmistrza 25-tysięcznej gminy. Po raz drugi w tej kadencji burmistrz otrzymał 2000 złotych podwyżki. Teraz jego wysokość niemal dorównuje poborom prezydenta Gdańska!

"Kto nie z Mieciem ..."

W myśl powiedzonka odnoszącego się do wpływowej podobno postaci pana M.W. w czasach prezydentury L. Wałęsy "kto nie z Mieciem, tego zmieciem", radni opozycyjni za wytykanie błędów władzy, szantażowani są groźbami pozwania do sądu i karani pozbawianiem środków finansowych na zadania w rejonach zamieszkania swoich wyborców, co ma wykazać, że nie starają się o nich.

Również w ich środowiskach rozpowszechnia się niekorzystne opinie, mające dezawuować ich w oczach
miejscowej społeczności. Zdeterminowani radni opozycyjni sporządzili wniosek o odwołanie przewodniczącego rady, upatrując w tym szansy osłabienia układu. Przed zbliżającą się wrześniową sesją rady zwołali konferencję prasową, na której wobec przedstawicieli mediów wyłuszczyli swoje zastrzeżenia, uzasadniając odwołanie interesem publicznym. Bo - jak powiedział radny Piotr Fikus, - każdy z nas do pracy w radzie został wybrany w demokratycznych wyborach, a pracę w niej się nam uniemożliwia. Jeżeli mam przyjść na sesję, wypić kawę i pobrać dietę, to ja nie chcę tak pracować.

Jak było do przewidzenia, po "praniu mózgów" na tajnym spotkaniu przed sesją, na sesji 15 osób zagłosowało przeciw odwołaniu przewodniczącego rady. Wniosek upadł, a opozycyjni radni w liczbie 6 osób nadal będą - jak wyraził się radny Adam Okrój - figurantami za społeczne pieniądze; a to uwłacza godności.
Natomiast przewodniczący rady Wojciech Kankowski nie ukrywał satysfakcji z wyniku głosowania dowodząc, że społeczeństwo obdarzyło go mandatem zaufania w przecież demokratycznych wyborach. Odpierając zarzuty mówił: - Nigdy nie złamałem zasad demokracji i nie zamierzam łamać.
Rolą przewodniczącego jest czuwanie nad dyskusją, pilnowanie meritum i udzielanie głosu radnym.

Zostaję z pytaniem: czy na układy nie ma rady?

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto