Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dennis Lehane. Wypijmy, nim zacznie się wojna

Tomasz Mazur
Tomasz Mazur
Wypijmy, nim zacznie się wojna.
Wypijmy, nim zacznie się wojna. Dennis Lehane
Bazując na tytule, mógłbym pomyśleć, że książka traktować będzie o alkoholiku, który panicznie boi się wojny. Oczywiście, to duże uproszczenie, na szczęście nie mające nic wspólnego z powieścią Dennisa Lehane’a.

Książkę zacząłem czytać w mroźny wieczór, temperatura za oknem oscylowała w granicach minus 15 stopni Celsjusza. Przyznaję, liczyłem na to, że lektura nieco pobudzi kursowanie krwi w żyłach. Powiem otwarcie, że nie zawiodłem się!

"Wypijmy…" nie można nazwać zwykłym kryminałem, pełnym płatnych morderców, mrożących krew w żyłach policyjnych pościgów, z wplątanym pomiędzy wątkiem erotycznym. Lehane idzie o krok, a nawet trzy kroki dalej. Snuje doskonałą intrygę polityczno-obyczajową, jednocześnie włączając w to kwestie rasowe. Wszystko zamknięte w granicach kilkumilionowego Bostonu.

Otwierając nową powieść Lehane’a, nasze myśli już nieprzerwanie, aż do ostatnich stron, związane będą z biurem detektywistycznym, które prowadzą Patrick Kenzi i Angie Gennaro. Tak, też na początku zadałem sobie to pytanie: czy Patricka i Angie coś łączy oprócz pracy? On, Irlandczyk z pochodzenia, jak przystało na detektywa skrupulatny w swej inteligencji, ze znanym i typowym dla Irlandczyków poczuciem humoru, a do tego romantyczny. Ona, urocza, błyskotliwa w działaniu, ale bacznie chroniona przez zazdrosnego do bólu męża. Czy w takich okolicznościach może się coś wydarzyć?

Wspomniałem o wątku politycznym. Stanowi on główny motyw tej powieści. W biurze Patricka i Angie pojawia się ukradkiem senator Mulkern z workiem pieniędzy. Precyzuje cel zadania - odnaleźć sprzątaczkę Jenny, ale tak, aby nikt nie wiedział po co i dlaczego. Z na pozór prostego, rodzi się wielowątkowe zlecenie, pełne intryg, niejasnych powiązań, działań niezgodnych z prawem w pozbawionym skrupułów świecie bostońskich gangów.

Cenię książki, do których autor wrzuca odrobinę cynizmu, dodaje kilka gramów sarkazmu, zamiesza chochlą humoru i przykryje całość pokrywą tajemniczości. Wszystko to jest w powieści Lehane’a. Tu jeszcze autor dorzuca kilka mądrości życiowych, które można odnieść chociażby do obecnej sytuacji za oknem. Jak słusznie autor zauważa - matka natura płata czasem figla, tylko po to, żeby nam pokazać, jaka z niej świruska.

Lehane to świetny żongler, żongler porównaniami: "jesteś gruszką do lewatywy", "cmentarny chichot", "głos tak czuły i uspokajający, że chce się rzygać", czy "szkoła mająca kształt litery E, bez środkowej kreseczki". Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci refleksja Patricka: -Była jak wszystko, co na tym świecie jest dobre. Jak pierwszy ciepły powiew wiosny i sobotnie popołudnia, kiedy ma się dziesięć lat, i wczesne wieczory na plaży, gdy piasek jest chłodny, a fale mają kolor whisky. O kim ta myśl? Zapraszam do lektury. Naprawdę warto!

Na koniec warto jeszcze dodać, że w książce odnajdziemy polski wątek, niekoniecznie trzeba go szukać w przykościelnej dzwonnicy.

Dennis Lehane
Wypijmy, nim zacznie się wojna
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa, 2010
Stron 256

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto