Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Dlaczego dzieją się tylko złe rzeczy?" Recenzja filmu "Broken"

Robert Szymczak
Robert Szymczak
Spectator
25 stycznia do polskich kin wejdzie debiutancki film pełnometrażowy Rufusa Norrisa.

Wyprodukowany przez BBC films "Broken", oparty na powieści Daniela Claya, już zdobył 9 nominacji do brytyjskiej nagrody BIFA oraz został bardzo dobrze przyjęty na festiwalu Plus Camerimage w Bydgoszczy. Na oficjalną polską premierę widzowie będą musieli poczekać do 25 stycznia 2013 roku.

Teoretycznie główną bohaterką filmu jest Skunk (Eloise Laurence), jedenastolatka, mieszkająca na niewielkim osiedlu domków jednorodzinnych w Wielkiej Brytanii, jednak tak naprawdę "Broken" stara się nam równocześnie przedstawić nie tylko historię dziewczynki, ale także jej rodziny (np. ojca Archiego granego przez Tima Rotha) i najbliższych sąsiadów. Występuje tu podobny koncept jak w "Zabić drozda" - relacje między bohaterami są główną osią fabularną produkcji. Tego typu zamysł można bardzo łatwo zniszczyć - wystarczą postacie żywcem wycięte z papieru i przesadne poleganie na kinowych schematach. Na szczęście twórcy nie popełnili tych błędów. Bohaterowie są wyraziści i nietuzinkowi, nie wszystkich da się lubić, ale każdy na swój sposób zapada nam w pamięć. Stąd relacje między nimi stają się dla nas tak interesujące.

Poza tym "Broken" jest wyraźne nastawiony na wywołanie w nas prostych, silnych emocji. Film stawia widza przed pytaniami dotyczącymi miłości (we wszystkich jej aspektach), niewinności i patologii, jednak nie stawia nam prostych odpowiedzi i unika hollywoodzkich klisz. Przede wszystkim twórcy nie stworzyli żadnego prawdziwego antagonisty - rozumiemy każdego z bohaterów, znamy ich motywy i przeżycia, które doprowadziły ich do bycia takimi, a nie innymi ludźmi. Przez to nie można żadnego z nich oceniać w pełni pozytywnie, bądź negatywnie. "Broken" ma kilka naprawdę dobrych scen, które potrafią poruszyć. Niestety, film nie uniknął miejscami zbytnich dłużyzn, ale w ogólnym rozrachunku można je przeboleć.

Wyrazy uznania należą się Eloise Laurence, której "Broken" było debiutem aktorskim. W roli Skunk wypada bardzo naturalnie i ma w sobie na tyle dużo charyzmy, że potrafi przykuć naszą uwagę do ekranu. Razem z Timem Rothem ("Rezerwowe psy", "Magia kłamstwa") tworzą na ekranie bardzo dobry duet. Cała obsada w swoich rolach sprawdziła się świetnie - potrafili stworzyć przekonywujące i wielowymiarowe postacie, które po prostu dobrze się ogląda. Na dodatkową wzmiankę zasługuje Robert Emms wcielający się w Ricky'ego, opóźnionego w rozwoju sąsiada Skunk. Emms w swojej roli potrafi jednocześnie wzbudzać litość, sympatię, zaufanie i strach, a jednocześnie jego bohater nie staje się karykaturalny i wciąż pasuje do wykreowanego w filmie świata.

Za muzykę odpowiedzialny był Damon Albarn (jeden z założycieli Gorillaz, związany z zespołem Blur) i bardzo dobrze wywiązał się ze swojej pracy. Soundtrack nie przepływa gdzieś obojętnie w tle, znacząco podkreśla to, co się dzieje na ekranie. Widać tutaj naprawdę dobrą współpracę między kompozytorem a reżyserem.

Osobiście uważam, że "Broken" to film warty obejrzenia. Artystycznie balansuje pomiędzy realizmem a sposobem narracji typowym np. dla dzieł Jeana-Pierre'a Jeuneta. Wciąga nas w swój świat i pozwala przeżywać wydarzenia razem bohaterami. Krytykuje społeczeństwo, jednocześnie pokazując nam jego jaśniejsze strony. Szczerze polecam.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto