Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła?

Robert Butkiewicz
Robert Butkiewicz
Jedna z wielu kapliczek na Podlasiu, napis na niej brzmi: "Przez krzyż i mękę swoją; zbaw Jezu duszę moją".
Jedna z wielu kapliczek na Podlasiu, napis na niej brzmi: "Przez krzyż i mękę swoją; zbaw Jezu duszę moją". Robert Butkiewicz
Kościół i wiara są obecne w życiu każdego człowieka. Nie sposób ich lekceważyć. Wśród nas są gorliwi katolicy, ale są też osoby, którym Kościół jest "nie po drodze". Dlaczego? Powodów jest wiele. Przyjrzyjmy się im!

Słowem wstępu

Temat ten jest dość rozległy i zawsze (jak typowe tematy związane z religią i kościołem) będzie wzbudzał poruszenie. Dając przy tym iskrę do obrzucania się bluzgami pomiędzy wierzącymi i tymi, co nie wierzą. Można tutaj spotkać ludzi, którzy lubią się licytować w tym, kto jest wyższy, mądrzejszy (lub jest większym - mniejszym ignorantem) i który system, jaka doktryna przyniosła więcej ofiar dla ludzkości. Rozrzut wypowiedzi i poglądów, rozpina się od fanatyzmu wierzących do antyklerykalizmu i antychrześcijaństwa jego przeciwników. Z jednej strony atakuje się wyznawców i Boga, a z drugiej księży i kościół jako instytucję. Moim zdaniem należy zwracać uwagę na błędy, ale też trzeba szukać ich rozwiązania. Natomiast nigdy nie popadać w generalizację.

(Nie)święty w sutannie

Jednym z ważnych powodów, dla których ludzie odchodzą od kościoła jest zachowanie osób, którzy w tym kościele pełnią posługę. Księża zawsze będą "na ustach" ludzi. Z racji sprawowanej funkcji oczekuje się od nich czegoś więcej. Zrozumienia problemów ludzkich, otwartości, mądrości, pomocy, dawania pozytywnego przykładu... lista cech jest długa. Tworzymy nieistniejący ideał, mówiąc przy tym "ksiądz to też człowiek". Tymczasem ich zachowanie dotyka szczególnie. Ksiądz alkoholik, mający zaburzenia seksualne, żyjący w konkubinacie i z dzieckiem (podwójne życie). Pazerny, surowy, apodyktyczny, zarozumiały. Nie liczący się ze zdaniem i wolą ludzi, parafian. Jeżeli nie umieją się poruszać w pewnych tematach, potrafią silnie zranić i wręcz wyrzucić daną osobę od kościoła. Każdy z nas zna, słyszał o takich osobach. Zdarza się, że wymagają oni od ludzi, głosząc wyniosłe tezy i postanowienia na kazaniach w stylu "jak należy żyć", sami jednak postępują zgoła odmiennie. Dopuszczają się nadużyć i błędów, które odbijają się echem - i to nie tylko wśród lokalnej społeczności.

Jaka msza, taki przekaz

Msza święta - jej sprawowanie należy do kapłana. Składają się na nią te same elementy, ale jednak msza mszy - nie równa. Dobrze prowadzona i z interesującym kazaniem, zapada na długo w pamięci, skłania do przemyślenia i zastanowienia się nad danym tematem. Jednak sztampowa i nudna bywa stratą czasu. Nie tylko nie spełnia swojego zadania, ale też i zniechęca do uczestnictwa. Zazwyczaj odprawia się msze z podziałem: dla dorosłych, dzieci, młodzieży. W jej trakcie może być specjalnie dostosowane kazanie dla danej grupy, również śpiew chóru itp. Nie jest to jednak regułą. Pamiętam msze, podczas których ksiądz motał się w frazeologii Biblijnej, posługując się utartymi schematami wypowiedzi, niemiłosiernie wydłużał kazania czy mówił je bez większego ładu i składu. Już w trakcie trwania takiej mszy zapominało się, o czym właściwie jest i jaki morał "płynie" z dzisiejszego czytania. Były też msze, gdzie było czuć swoisty klimat, jedność, przesłanie. Fragmenty śpiewane po łacinie przez chór, świadectwa ludzi, odwoływanie się do konkretnych przykładów i doświadczeń na kazaniu (nie raz książek), posługiwanie się rekwizytami, scenkami (gra aktorska danych osób), odpowiednia modulacja głosem. Wszystko dostosowane pod daną grupę oraz wykorzystanie możliwości danego księdza.

Masz chodzić! - niekoniecznie wierzyć

Czyli o byciu "katolikiem na siłę". Nikt nie lubi, gdy się go do czegoś zmusza. Jednak zwłaszcza młodym ludziom, narzuca się chodzenie do kościoła. Narzucają to im rodzice, narzuca też ksiądz. Jeżeli im się nie podporządkowujemy, czekają restrykcje psychiczne, społeczne, formalne, a czasem i fizyczne. Postać tego jest różna: niedopuszczenie do bierzmowania, trudności w sprawach typu: bycie chrzestnym, świadkiem na bierzmowaniu itp, kazanie, napiętnowanie danej osoby - w wypadku księdza. Rodzice mogą stosować zarówno zakazy i nakazy, ograniczanie wolności osobistej, jak i kary fizyczne. Społeczność? Dominuje u nas poleganie na tym "co ludzie powiedzą?", a jak wiemy - ich tezy, słowa i intencje rzadko mają wiele wspólnego z prawdą czy naszym dobrem. Chodzisz do kościoła - jesteś "w porządku", nie - "staczasz się" i nie ważne jak się zachowujesz. Dlatego młodzi kiedy mogą, "uwalniają się od nacisku" i żegnają z kościołem, czasem go odrzucają, czasem buntują. Mogą też chodzić, nie koniecznie wierząc, ponieważ tak zostali "nauczeni od małego".

Cały kler ma jedno za cel...

Jaki? Dobrze żyć za czyjeś pieniądze? Mamić "ciemnogród" wizją nieba i utopii po śmierci albo wiecznych mąk i katuszy? Czy może robić grube interesy i nadużywać swojej władzy, wpływając na politykę, społeczeństwo, media i inne środki? Można tutaj się licytować. Przykładów mamy wiele. Afery z udziałami księży w Polsce, zagranicą np. pedofilia, molestowanie. Sprzedawanie działek i dóbr materialnych dla kościoła o wiele poniżej ich wartości. Pazerność i chciwość tych, co robią interesy, kupują drogie samochody, budują bogate plebanie; zaniedbując przy tym ludzi i parafię. Owszem, wiele "występków" jest tuszowanych, ale i tak te, o których się mówi, wpływają i to negatywnie na obraz samego kościoła. A ludzie nie chcą być w takim kościele - a raczej "instytucji". Na zachodzie kościoły już dawno zaczęły pustoszeć, a jak będzie w Polsce? Na drugim biegunie mamy ludzi, którzy autentycznie dbają o dobro siebie i innych. W ramach programów i dofinansowania z unii, remontują kościoły, budują obiekty użyteczności publicznej (księgarnia, parking, świetlica itp). Dbają o rozwój młodzieży (organizując wycieczki, spotkania rekreacyjne). Nie obnosząc się ze swoim statusem, służąc pomocą, wsparciem.

Gdzie był Bóg?

Zdarzają się sytuacje, kiedy jednak wierzymy. Chodzimy do kościoła, może i nawet udzielamy się w parafii. Sprawy układają się po naszej myśli, mimo pewnych trudności i zdarza się kryzys. Niespodziewane, traumatyczne wydarzenie. Śmierć rodzica, cierpienie i choroba bliskiego członka rodziny, przyjaciela lub nas, wypadek, negatywne zachowanie innych osób, w których pokładaliśmy nadzieję, wiarę, ufność. Powodów jest wiele, tak jak różne są dośw

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto