Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego odszedłem z Polskiego Radia - mówi Roman Czejarek

Marta Wróbel
Marta Wróbel
Roman Czejarek
Roman Czejarek
Z byłym szefem audycji "Lato z Radiem", twórcą wielkiego sukcesu tej audycji, rozmawiam o jego burzliwym odejściu z Pierwszego Programu Polskiego Radia, zainteresowaniach i pasjach oraz planach.

Jak wyglądała sprawa Pana rezygnacji z pracy w Polskim Radiu i jak to się stało, że tego samego dnia, kiedy złożył Pan rezygnację z pracy w radio, otrzymał Pan zwolnienie z „Pytania na śniadanie”? To dość zaskakujący zbieg okoliczności.
– Kłopoty zaczęły się już pod koniec sierpnia 2006 roku, tuż przed ostatnim wielkim finałem „Lata z Radiem” w Gdyni. I ja, i Zygmunt Chajzer czuliśmy, że coś jest „nie tak”. Nowi szefowie omijali nas z daleka. Na początku września dowiedziałem się, że w Polskim Radiu nie mam już co robić. Formalnie nikt nie postawił mi żadnych zarzutów, ale z dnia na dzień okazało się, że wszyscy szefowie poszczególnych Redakcji w Programie 1 Polskiego Radia skreślili mnie z radiowych grafików. Na Dzień Otwarty Radia, 17 września 2006 roku,
zadbano, bym nie mógł spotkać się ze słuchaczami. Zaraz potem, po 16 latach pracy, wystawiono mi opinię osoby bez umiejętności pracy na antenie! Usłyszałem też, że „Lato z Radiem” kompromitowało Polskie Radio i było reliktem PRL oraz „układu”. I że teraz nowa władza z tym skończy. Najgorsze, że nikt z szefów nie miał odwagi mi tego wprost powiedzieć. Słyszałem to tylko z drugich ust. Prezes Polskiego Radia Krzysztof Czabański kategorycznie odmówił rozmowy ze mną. Podobnie dyrektor Programu 1 Marcin Wolski. Przez 4 miesiące czekałem na jakiekolwiek wyjaśnienie. I nie doczekałem się. Usłyszałem tylko kolejne zarzuty i korytarzowe plotki.
Od września do grudnia 2006 roku nie pozwolono mi zrobić w Programie 1 dosłownie nic! Po tych 4 miesiącach doszedłem do wniosku, że tak dalej być nie może. Na dokładkę widziałem, jak nieprzemyślane decyzje nowych szefów niszczą mój dawny program. Słuchalność Jedynki leciała (i leci) na łeb, na szyję. Przychodziły protesty od słuchaczy ale je skrzętnie ukrywano. W „Sygnałach Dnia” zaczęto sterować tym, kto może, a kto nie może, jako gość, pojawiać się na antenie! Jak za PRL-u. Pod koniec roku powiedziałem więc dość! Po świętach (po raz pierwszy szefowie zadbali też o to, by nikt z nas „niewłaściwych” nie był zaproszony na radiową Wigilię) złożyłem rezygnację. Tego samego dnia podziękowano mi za pracę w TVP. To nie był przypadek.
Co wtedy było wiadomo już o „Lecie z Radiem 2007”?
– Nic. Nikogo nie obchodziły przygotowania do nowego sezonu. Wszystkie plany się rozsypały. I to dziś słychać, niestety, na radiowej antenie Programu 1. To co jest teraz, to prowizorka, bo na sensowne przygotowania nie było czasu. Szkoda, że po tylu latach sukcesów, historia „Lata z Radiem” i Jedynki znów znalazła się na zakręcie.
Nowy prezes Polskiego Radia Krzysztof Czabański w jednym z wywiadów mówi, że Lato z Radiem to chałtura, kicz, beznadzieja... Sprawdzał, czy nie było nieścisłości w czasie organizacji koncertów plenerowych. Jak wypadła kontrola i czy udało się Panu spotkać z prezesem?
– Kontrola niczego złego nie wykazała. To i tak cud, że pokazano mi jej wyniki. Musiały bardzo nowych szefów rozczarować, bo wyraźnie szukali „haka”. A tu nic! Prezes Czabański nigdy nie zamienił ze mną ani słowa, mimo moich wielu próśb. Dziś myślę, ze to może i dobrze. Po tym wszystkim nie chcę być kojarzony z takim człowiekiem. Dziwi mnie tylko obłuda, jaką ci ludzie prezentują. Przecież i prezes Czabański i dyrektor Wolski to byli działacze PZPR! Kiedyś osoby ważne i funkcyjne! Jak im nie wstyd? Mnie to brzydzi.
Po tym jak odsunięto Pana z anteny słuchacze zorganizowali akcję zainteresowania tą sprawą mediów w całej Polsce. Dzięki nim powstał w branżowym dzienniku „Press” artykuł, na który powoływały się inne media. Czy myślał Pan, że jest Pan aż tak rozpoznawany, że dla słuchaczy tak ważny?
– Byłem bardzo zaskoczony siłą i aktywnością słuchaczy, którzy stanęli w moje obronie. Dostałem dziesiątki tysięcy listów. Radio miały spory problem, by ukrywać, jak wielka jest skala protestu. W pewnej chwili zlikwidowano nawet „żywe” telefony na antenie Jedynki, bo ludzie domagali się mojego powrotu. Nigdy nie sądziłem, że tak wiele osób zechce poświęcić swój czas, by o mnie walczyć. To bardzo miłe i w tych trudnych chwilach ta pamięć słuchaczy bardzo mi pomogła. Tak jest do dziś.
W dniu, kiedy odszedłem z Polskiego Radia, napisały o tym wszystkie gazety. Od lewa do prawa. Wszystkie portale zajmujące się mediami itp. Ironia losu, ale chyba takiej fali tekstów na mój temat nie było nigdy wcześniej – nawet w czasie największych sukcesów „Lata z Radiem”! Zabawne, życie płata czasem takie figle.
Wyszedł Pan do słuchaczy, zorganizował stronę Lata..., odpisywał na listy, spędzał godziny na czacie rozmawiając, znajdował czas na rozmowy na koncertach, podczas prywatnych spotkań, organizował wycieczki do radia... Jednym słowem był Pan zawsze do dyspozycji. Znalazłam gdzieś wypowiedz, że „stworzył Pan radio mówiące i słuchające słuchacza”. Kim dla Pana są słuchacze?
- Słuchacz powinien być przyjacielem, bo bez niego nie ma radia. Tego nauczył mnie Tadeusz Sznuk. Mówiąc do mikrofonu, trzeba mówić do konkretnych ludzi. I trzeba ich poważnie traktować. To bardzo ważne, bo ludzie to słyszą. I jak pokazał mój przykład, potrafią w trudnej chwili docenić. Życzę wszystkim radiowcom, by mieli tak wiernych fanów. I życzę, by dożyli czasów, gdy to słuchacze decydują o radiu, gdy ich głos znów się będzie liczył.
Lato z Radiem to ogromne przedsięwzięcie. Czego Pana nauczyło?
- Pracy w grupie. Myślenia o pieniądzach, promocji, nowoczesnym radiu i o słuchaczu. Radio nie powinno być takie, jak wyobraża sobie dziennikarz. Radio powinno być takie, jakiego chcą słuchać ludzie. Inaczej zginie. Dziennikarze często popełniają błąd i robią audycje, jakich sami chcieliby słuchać. A to nie tak. „Lato z Radiem” nauczyło mnie też pokory przed żywą historią. Warto robić coś, co zostawia trwały ślad.
16 lat pracy przy Lecie z Radiem. Masę pracy, pomysły… Gadżety, płyty, strona, maskotki, konkursy. Wszystko Pan stracił, nic nie jest pana własnością… Żal?
- Żal, ale z drugiej strony to przecież zostało. Te setki tysięcy moich płyt CD są w domach słuchaczy. Kubeczki, maskotki, wspomnienia z imprez... Słuchacze potrafią odróżnić prawdę od fałszu. Zrobiłem ponad 760 koncertów! Wiele z nich gościło jednorazowo od 50 do 100 tysięcy ludzi! Tego nikt mi nie odbierze. To radiowy rekord, którego długo (a może nigdy) nikt nie pobije. Do tego tysiące audycji, wywiadów. Wystarczy wstukać w googla nazwisko „Czejarek” albo „Lato z Radiem” i zobaczyć, co wyjdzie. Ile jest wpisów i odpowiedzi. Jestem z tego dumny.
Tegoroczne „Lato z Radiem” rusza za kilka dni…
- Już ruszyło. Nie chcę tego komentować, ani oceniać. Audycje radiowe oceniają słuchacze. A w tym przypadku wystarczy poczytać, co piszą na internetowych forach. Szkoda. Tylu złych ocen nigdy w historii „Lata z Radiem” nie było.
Od kilku miesięcy pracuje Pan w radiu Vox FM Dlaczego ta stacja? Były jeszcze inne propozycje?
- Propozycje były bardzo różne, ale mało „radiowe”. A ja bardzo chciałem pracować na radiowej antenie. VOX dał mi szansę, ale też okazję do pracy nad zupełnie nowym projektem. To radio komercyjne, lecz takie, które „gada” do słuchaczy. To było dla mnie bardzo ważne. Nie chciałem zostać tylko radiowym DJ od puszczania piosenek. VOX zmusza do ciężkiej pracy, a to lubię. Mam też nadzieję, że w czasie tych wakacji da się zauważyć.
Pana plany zawodowe?
- Oj, na przykład bardzo chcę skończyć cztery „rozgrzebane” książki. Sporo robię też dla Pomorza Zachodniego, gdzie się urodziłem. Skoro mam szansę pomóc, myślę, że warto to robić. No i wykładam na kilku wyższych uczelniach.
I pytanie, które zadaje sobie większość czytelników: Zmieniają się władze w Polskim Radio, dostaje Pan możliwość powrotu na to same stanowisko w radio.... Wraca Pan?
- Tak, ale pod warunkiem, że część rzeczy da się „odkręcić”. Zbyt wiele zostało zepsute i teraz ktoś to będzie musiał naprawić. Do tego jednak trzeba mieć warunki. Inaczej to nie ma sensu.
Pochodzi Pan ze Szczecina... Pana pasją jest stary Szczecin i pocztówki... Skąd to zamiłowanie?
- To moje rodzinne miasto. Kiedyś wielkie, dziś zapomniane. Chcę mu pomóc. Zbieram nie tylko pocztówki, ale wszystkie dokumenty związane z dawnym Szczecinem. Może choć trochę da się ocalić? Na pewno mam jedną z największych kolekcji starych kartek pocztowych. To bezcenny zbiór, który tworzę dla Szczecina.
Napisał Pan książki o Szczecinie. Wydaje mi się, że to ciekawa lektura na lato
- Moja ulubiona książka to „Szczecińskie czterofajkowce”. Historia wielkich statków budowanych od 1897 do 1906 roku. Na ich wzór powstał „Titanic”. Były największe, najszybsze i najbardziej luksusowe na świecie. A świat o nich zapomniał. Warto to zmienić.
Kolejną Pana pasją są zamki, duchy, legendy… Lubi pan fotografować. Znajduje Pan czas na wszystko?
- Lubię jeździć i oglądać. Fotografuję, pytam, notuję, potem o tym piszę. Teraz w „Super Expressie”. Co sobota mam tam całą kolumnę „Polska według Romana Czejarka”.
Zwiedził Pan kawał Polski. Co jest warte polecenia na wakacje?
- Akwedukt w Fojutowie w Borach Tucholskich. Zamek z Brunhildą w Niedzicy. Kaplica Templariuszy w Chwarszczanach koło Kostrzyna. Piramida w Rapie koło Gołdapi. Wystarczy?
W wywiadach nigdy Pan nie mówi o rodzinie, niektórzy podejrzewają, że Pan coś ukrywa... Żona, dzieci, dom... Czy był na to czas, czy poświęcił Pan wszystko dla radia?
- Nic nie ukrywam. Prawda – poświęciłem bardzo wiele dla Polskiego Radia i „Lata z radiem”. Ci co mnie znają wiedzą o tym najlepiej. Czy było warto? To już muszą ocenić słuchacze... Może los teraz daje mi znak i szansę, bym coś w swoim życiu zmienił?
Zainteresowanych odsyłam na
stronę: www.czejarek.pl

Współautor artykułu:

  • Magdalena Wróbel
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto