Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego piszę...

Redakcja
- Dlaczego dziennikarze obywatelscy piszą? - pyta Jolanta Paczkowska w materiale pod tytułem: "Co dla dziennikarzy obywatelskich jest sukcesem?" Odpowiadam wyłącznie we własnym imieniu.

Nie odpowiem na wszelkie, postawione przez moją Wielką i Znakomitą Koleżankę kwestie. Każda z nich warta jest odrębnej publikacji, potem długiej dyskusji. Skupiam się na problemie zasadniczym: Dlaczego piszę? Dlaczego bawię się w dziennikarstwo obywatelskie? Dlaczego brnę w to pisanie, jak gęś w sadzawkę? Albo lecę, niczym ćma do świecy?

Odpowiem krótko: naprawdę, nie wiem! Nie istnieją bowiem żadne, ale to żadne, racjonalne uzasadnienia mojego nałogu - chyba tak przyjdzie nazwać to, co czynię od 16 miesięcy. W tym czasie popełniłem i opublikowałem w mediach około 360 publikacji. Z tego około 310 w gazecie internetowej Wiadomości24.pl.

Piszę pewnie dlatego, że jestem nieudacznikiem. Gdybym bowiem umiał wykorzystać należycie tę niewielką umiejętność swobodnego, jak mniemam, wysławiania się, pisałbym coś, co by mi - niskopłatnemu emerytowi - zapewniało jakiekolwiek korzyści finansowe. Gdybym powiedzmy, za każdy opublikowany materiał dostał po 10 złotych, a nie jest to, jak sądzę kwota wygórowana, byłbym majętniejszy o jakieś 3600 złotych. No, powiedzmy szczerze, nie ja byłbym bogatszy, ale moje najukochańsze wnuczki. A i Nutka miałaby codziennie nowe gryzaczki. Czyli pisanie dla korzyści finansowych odpada!

Czy piszę po to, by czymś zająć czas? Jako emeryt, od lat ośmiu nie mam w ogóle wolnego czasu. Prowadzę dwa stowarzyszenia. Rudzkie Stowarzyszenie Pomocy Ofiarom Przestępstw - Organizację Pożytku Publicznego i Rudzkie Towarzystwo Przyjaciół Drzew. Nie pora chwalić się dokonaniami; kto chce znajdzie je na stronach internetowych. Kierowanie organizacjami społecznymi to ogromna, trudna i czasochłonna harówka. Można ją porównać z odpowiedzialnym prowadzeniem firmy. Jednak w firmie dobra robota przekłada się na wymierny zysk majątkowy. Tutaj pieniędzy, podobnie jak z mojej pisaniny nie ma! Nie ma też czasu na inne ważne sprawy!
Postawmy trzecie pytanie. Czy piszę dla sławy?

Tytułów do chwały i chwalby własnej, po ukazaniu się 32 książek (39 wydań) i w oczekiwaniu na kilka kolejnych "w drodze", mam aż nadto. Wrodzoną moją próżność zaspokaja też świadomość opublikowania dotąd blisko 2700 materiałów prasowych, w ponad 60 tytułach. Niepublikowanych było przynajmniej tyle samo.

W mojej sytuacji pisanie dla ustanawiania jakichkolwiek rekordów nie ma żadnego sensu. O ile w ogóle ma jakiś sens. Pisanie obywatelskie natomiast istotnie przeszkadza mi w realizacji osobistych celów wydawniczych. U wydawcy jest redagowana "Mitologia śląska", ale nie mam kiedy zabrać się za napisanie wstępu do niej. Mam rozgrzebanych kilka znaczących opracowań. Wydawnictwa dopytują się o kolejne publikacje, a ja rozdrabniam się w dziennikarstwie obywatelskim. Nie, sławy, ani pożytku z tego nie ma!

Czy piszę zatem dla uznania opinii publicznej? Wśród publikacji, które liczbowo wymieniłem było, biorąc orientacyjne blisko 200 poświęconych Rudzie Śląskiej, ukochanemu przeze mnie miastu i ludziom tu żyjącym. Nie doczekałem się żadnych podziękowań, ani wyrazów uznania ze strony tak zwanych "czynników oficjalnych". Nie zasługuję na tytuł "Ambasadora Rudy Śląskiej", mimo że moje informacje czytane są przez setki odbiorców w całym kraju... Nie bywam zapraszany na żadne spotkania dziennikarzy mediów lokalnych. Pewnie traktują mnie jako dziwoląga, wobec którego należy raczej zachować dystans i ostrożność. Bo nie wiadomo czego można się po takim spodziewać. Uprawia jakąś konkurencję, za darmo, nie dla pieniędzy... Podejrzane to jakieś!

Jest oczywiście niewielka grupa ludzi, którzy doceniają moja robotę i są wdzięczni za to, że o nich nie zapominam. I to mi wystarcza. Dla wielu innych natomiast jestem obiektem ataków na różnych lokalnych forach internetowych zdominowanych przez frustratów, malkontentów i oszczerców. Oni nie przepuszczają żadnej okazji, żeby mnie zniesławić, wyszydzić, ośmieszyć.

Jawi się pytanie: po co mi to wszystko? Po co swą pisaniną wystawiam im się na ostrzał? A na marginesie: jak wielu ludzi marnotrawi energię na plucie jadem na wszystkich i na wszystko, na platformach, gdzie fobie i frustracje można ukrywać za nickami.

Powyższymi rozważaniami dowiodłem zapewne, że nie mam żadnych konkretnych powodów, ani też wymiernych korzyści z uprawiania dziennikarstwa obywatelskiego. Po co więc się nim param? Czy jestem jakimś oszołomem, człowiekiem pofyrtanym, powalonym, niespełna rozumu? Pewnie tak!

A teraz wyznam najszczerzej jak potrafię. Otóż piszę, żeby pisać o sprawach bliskich, które mnie interesują, i o ludziach, o których nikt inny, nigdy by nie napisał. I piszę po to, aby być razem z Wami, drodzy Przyjaciele i Znajomi z W24.pl. To jedyna i największa moja korzyść osobista z bycia dziennikarzem obywatelskim. Być z takimi samymi pasjonatami, takimi pomyleńcami, pofytrańcami, jak Wy! Możecie się na mnie obrażać!

Pozostaje jeszcze do podjęcia jedna istotna sprawa. Czy dziennikarstwo obywatelskie jest układaniem cegiełek na budowie społeczeństwa obywatelskiego, jak napisał był Rafał Gdak. Śmiem zaprzeczyć! W polskiej rzeczywistości społeczeństwo obywatelskie jest tylko niespełnioną utopią i czczym hasłem na ustach polityków. Niebawem postaram się tezę ową udowodnić. Oczywiście w następnym materiale "obywatelskim".

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto