Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Długi nos Pinokia - rzecz o segregacji śmieci w Gliwicach

Andrzej Pieczyrak
Andrzej Pieczyrak
Kosze na cmentarzu komunalnym w Gliwicach - stan na 1 listopada 2007
Kosze na cmentarzu komunalnym w Gliwicach - stan na 1 listopada 2007 Andrzej Pieczyrak
To naturalne, że obdarzamy nasze lokalne władze sporym kredytem zaufania. Przecież sami je wybraliśmy. Przecież zakładamy, że będą sumiennie pełnić swoją misję. I nie jest łatwo uwierzyć, że dokonaliśmy złego wyboru.

Dla przeciętnego obywatela wizerunek lokalnej władzy jest z reguły pozytywny. Przecież wybrani przez nas przedstawiciele to ludzie „stąd” i instynktownie wierzymy, że w swoich działaniach będą się kierować naszym wspólnym dobrem. Nasze dobre samopoczucie podbudowuje obraz zmian zachodzących w najbliższym otoczeniu. Po dziesięcioleciach szarości i zaniedbania dziś każdy odnowiony dom, każdy metr nowej drogi, nowy parking czy uprzątnięty plac automatycznie odbieramy jako pozytywny efekt działania władz samorządowych. Całości wizerunku dopełnia lektura lokalnej prasy, w szczególności wydawane biuletyny samorządowe i inne bezpłatne gazetki. Wierzymy bez zastrzeżeń, bo przecież rolą mediów jest informowanie społeczeństwa, a kierowanie się prawdą jest podstawowym przykazaniem dziennikarskim. Często nie przechodzi nam nawet przez myśl, że wydawany przecież za pieniądze z naszych podatków biuletyn samorządowy istnieje właśnie po to, by tworzyć pozytywny wizerunek władzy. Wizerunek, który - niestety - często nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością, jeżeli zechcemy jej się bliżej przyjrzeć.

Wchodząc w temat

Jak wynika z moich doświadczeń, sielankowy obraz sytuacji ulega gwałtownej zmianie gdy tylko zechcemy się głębiej zaangażować w dyskusję z władzami. Początkowo jesteśmy ignorowani, następnie zbywa się nas sztampowymi pismami, które rzadko odnoszą się do poruszanych przez nas problemów. Gdy mimo to nadal chcemy uzyskać od władz odpowiedź na nurtujące nas pytania i otwarcie manifestujemy swoje odmienne zdanie... bardzo szybko stajemy się „oszołomami i wrogami postępu”. Zamiast dyskusji i wspólnej próby rozwiązania problemu, jesteśmy ośmieszani i obrażani przez samorządowy biuletyn i niektórych przedstawicieli władz miejskich. Często do tej walki medialnej przyłączają się występujący anonimowo na forach internetowych „dziennikarze obywatelscy”.

Jedna z wielu historii

W marcu Rada Miejska Gliwic przegłosowała nową uchwałę o utrzymaniu czystości w mieście. Ucieszył mnie zapis o obowiązku prowadzenia selektywnej zbiórki odpadów przez właścicieli nieruchomości i o planowanym stopniowym ograniczaniu objętości wywożonych na wysypisko śmieci mieszanych. Dotąd segregacja odpadów w naszym mieście bardzo kuleje. Prowadzą ją tylko niektóre spółdzielnie mieszkaniowe na swoich osiedlach, a na terenach komunalnych - jak za króla Ćwieczka - wszystko do jednego kubła. Na tle okolicznych gmin wiejskich, które od dawna i zawzięcie segregują - to Gliwice wyglądają pod tym względem „jak wieś”.

Wierząc, że zapisy uchwały są podyktowane ekologiczną troską władz miasta, postanowiliśmy wystąpić z pewną inicjatywą. Uznaliśmy, że najlepszym miejscem, gdzie należałoby szybko wcielić w życie zapisy uchwały będą tereny cmentarzy komunalnych. Cmentarz jest miejscem, gdzie zdobywamy się na chwilę refleksji i gdzie bardziej niż gdziekolwiek indziej dbamy o otoczenie. Tutaj też powstają zaskakująco duże ilości odpadów. Jednak charakter tych śmieci powoduje, że ich segregacja jest wyjątkowo prosta: mamy tu niemal wyłącznie i w czystej postaci szkło, plastik, metal i odpady organiczne. Mieszając to wszystko ze sobą tworzymy nierozdzielną masę, która będzie przez wieki zalegać na miejskim wysypisku bez nadziei na biodegradację czy powtórne wykorzystanie.

Udało nam się zachęcić do naszego pomysłu jednego z radnych, który w kwietniu wystąpił z odpowiednim wnioskiem do prezydenta miasta. Po upływie ustawowego miesiąca prezydent odpisał: „[...] informuję, że w ramach programu pilotażowego na terenie cmentarza Centralnego, Lipowego oraz cmentarza w Łabędach zostaną posadowione pojemniki na tworzywo sztuczne oraz szkło (32 sztuki), celem sprawdzenia efektywności tego projektu. W przypadku sukcesu programu pilotażowego, podobne pojemniki zostaną również posadowione na innych cmentarzach komunalnych”.

Nic, tylko się cieszyć. Jednak minęły kolejne miesiące - i nic się nie zmieniło. Wtedy uświadomiliśmy sobie, że prezydent napisał, że wprowadzi program segregacji, jednak nie napisał - kiedy. Nasz radny skierował więc do prezydenta pisemne pytanie o termin wprowadzenia „programu pilotażowego”. Minął kolejny miesiąc i prezydent odpisał, że kosze do segregacji śmieci pojawią się na przełomie września i października.

Mając świadomość, że samorządowcy pilnie śledzą moją „karierę dziennikarską” postanowiłem i ja nieco pomóc sprawie. W połowie września opublikowałem w tutejszym portalu artykuł Wyborcze obiecanki - cacanki w którym opisywałem problem segregacji śmieci, a nieco później także na naszej stronie internetowej zamieściłem podobny artykuł pt. „Przykład z góry idzie”. Miałem nadzieję, że te publikacje w końcu zdopingują władze miejskie do działania, i że kosze do segregacji zdążą się pojawić na cmentarzach jeszcze przed świętem zmarłych.

Pierwszy listopada na gliwickich cmentarzach

Nadszedł dzień Wszystkich Świętych i jak co roku przez cmentarze przewinęły się tysiące ludzi. Razem z ludźmi pojawiły się tysiące zniczy i kwiatów. Śmietniki na cmentarzach szybko zapełniały się po brzegi. Mimo proekologicznej uchwały Rady Miasta, mimo deklarowanej przez władze miejskie dbałości o środowisko, mimo zapewnień prezydenta, również w tym roku nie segregowane śmieci z gliwickich cmentarzy powiększą masę odpadów gromadzonych na wysypisku.

Trudno wytłumaczyć, dlaczego przez ponad pół roku nie udało się zrealizować prostego projektu. Zdumiewa mnie ten rozdźwięk między deklaracjami, a czynami i to z jakim lekceważeniem władze miejskie traktują inicjatywy „zwykłych mieszkańców” oraz uchwały Rady Miasta i wnioski jej przedstawicieli. Nie zamierzam się szerzej rozwodzić nad „prawdomównością” naszych włodarzy ani rozliczać ich ze składanych obietnic, bo wierzę że tego podejmą się wyborcy przy okazji kolejnych wyborów samorządowych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto