Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do śmiechu czy do płaczu?

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Przed laty miałam znajomego, który w sytuacjach dwuznacznych mawiał: "no i z czego tu się śmiać? tu nie ma nic do śmiacia". Przypomniało mi się to powiedzonko, bo dzieje nam się wiele rzeczy do "śmiacia". Co nie znaczy, że do śmiechu.

Jedna z moich internetowych znajomych rzuciła we mnie publikowanym na Onecie tekstem, nad którym zadumałam się srodze. Z zainteresowaniem przeczytałam opracowanie, któremu autorka poświęciła wiele czasu i staranności poszukując wiedzy na temat naszego barwnego motyla politycznego, który się objawił pod ożywczym tchnieniem braci. Obu.

Fakt, iż drugi z nich jest prezydentem nie ma w tym wypadku większego znaczenia, ponieważ jest nim dzięki pierwszemu, który de facto rządzi zarówno krajem jak i drugim. Akceptacja owej pani na doradcę prezydenta jest czysto formalnym posadowieniem osoby chociaż, poszerzając nieco niejakiego Majewskiego, doradczyni przydałaby się bardziej temu z kotem, ale bez kobiety, niż temu z kobietą ale bez kota.

Powracając jednak do polityki sensu stricte należy odnotować, wystąpienie owej pani dotychczas najważniejsze, czyli wezwanie Tuska do wspólnego "robienia czegoś dobrego dla kraju". Faktycznie - Tusk z Wybrzeża; co do Krakowa wynika problem. Ze wspomnianego na wstępie opracowania* zasadniczo nie bardzo wiadomo, skąd tak na prawdę pochodzi Rokicina i należy przyjąć że Kraków okazuje się być jednym z jej miejsc pobytu przejściowego. I to właśnie czyni z jej wypowiedzi coś do "śmiacia".

Bo lektura i obserwacja dotychczasowej działalności Rokiciny nasunęła mi porównanie z niejaką Pukie o której Lejzorek Rojtszwaniec w swej mądrej głupocie i głupiej mądrości mówił: "...ona się boi, żeby jej nie zredukowali..., że nawet taka Pukie chce jeść kurę i rybę. To jest zupełnie zrozumiałe i ja myślę, że my nie powinniśmy się gniewać na nią, nie, my powinniśmy wydać jej nadzwyczajne świadectwo jak na wystawie rolniczej".*

I tak przy okazji niejako dochodzimy do osoby Tuska, który okazuje się być - wedle najnowszych kryteriów politycznych - zastępcą Kwaśniewskiego. Powstaje pytanie, czy aby Kwaśniewski nie powinien dyskutować publicznie z niejakim Rydzykiem? Bo niby dlaczego ma dyskutować z zastępcą?

Najlepiej, żeby dla równowagi obaj panowie byli na solidnym rauszu (może być wino mszalne) chyba, że morda ta nasza weźmie na wstrzymanie, co mu w dyskusji jednak na dobre nie wyjdzie.

Póki co, zastępca zastępcy wystartował w licznym a kosztownym gronie w celach patriotyczno - wyborczych za ocean, gdzie propaguje dobrobyt i dobrostan naPiSany w broszurach. Propaguje to wszystko wśród ludzi którzy dobrobyt stanowczo wolą uprawiać w Ameryce, a o ich dobrostanie decydują, a to Pulaski na paradzie, a to Walesa kiedy był młody i podskakiwał, że już nie wspomnę o Kwachu, co się z wiadomych powodów czkawką może odbijać. W końcu 10 lat tak szybko się nie zapomina.

Niektórzy starają się być poprawni politycznie i pana Kaczyńskiego na konwentyklach prezentują bez omyłek. Wszyscy oni jednako mają prawo brać udział w wyborach i decydować kto będzie rządził w kraju, gdzie ich nie ma. No i z czego tu się śmiać? Niestety, tu nie ma nic do "śmiacia" .

* http://wiadomosci.onet.pl/1611078,11,1,1,,item.html
* Ilia Erenburg,"Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca" Czytelnik, Warszawa 1988 1988, str.20

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto