Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do trzech razy sztuka, czyli "Księżyc i magnolie" w Teatrze TV

Redakcja
Marcin Dorociński (David Selznick) i Łukasz Simlat (Ben Hecht) w scenie ze spektaklu "Księżyc i magnolie".
Marcin Dorociński (David Selznick) i Łukasz Simlat (Ben Hecht) w scenie ze spektaklu "Księżyc i magnolie". materiały promocyjne TVP
Polska prapremiera sztuki Rona Hutchinsona „Księżyc i magnolie” odbyła się w Teatrze Współczesnym w Warszawie 12 czerwca 2011 roku w reżyserii Macieja Englerta. 9 stycznia 2012 roku telewizyjna Jedynka pokazała inscenizację tej sztuki przygotowaną dla Teatru Telewizji przez Macieja Wojtyszkę.

Premierę tego zrealizowanego w 2010 roku widowiska zapowiadano pierwotnie na 5 grudnia 2011 r., jednakowoż w ostatniej chwili TVP 1 zdecydowała się przypomnieć "Apolla z Bellac" wyreżyserowanego przez zmarłego dzień wcześniej Adama Hanuszkiewicza. Kolejny termin emisji wyznaczono na 19 grudnia 2011 roku. Niestety, w przeddzień zmarł Vaclav Havel i telewizja uznała za stosowne przypomnieć dwie jego jednoaktówki: "Audiencja" i "Protest". Na szczęście, co się odwlecze, to nie uciecze, albo do trzech razy sztuka.

Sztuka Rona Hutchinsona opowiada podobno autentyczną historię, która wydarzyła się w 1939 roku w Hollywood. A była ona udziałem producenta słynnego filmu "Przeminęło z wiatrem", Davida Selznicka (w spektaklu Teatru TV gra go Marcin Dorociński). Niezadowolony z dotychczasowych efektów pracy scenarzysty i reżysera producent zrywa z nimi współpracę i angażuje do pracy nowych ludzi: reżysera Victora Fleminga (w tej roli Redbad Klijnstra) i scenarzystę, Bena Hechta (Łukasz Simlat).

Panowie zamykają się w gabinecie na pięć dni (tak samo długo realizowano ten spektakl Teatru TV) i pracują nad nowym scenariuszem. Selznick zakazuje swojej sekretarce, Miss Poppenghul, granej przez Aleksandrę Bożek, odbierania wszelkich telefonów i wpuszczania kogokolwiek do swojego gabinetu. Każe jej natomiast co kilka godzin dostarczać nową porcję orzeszków i bananów, które w jego opinii wspomagają aktywność ludzkiego mózgu. A prawidłowa i intensywna praca tegoż organu jest niezbędna, bo nie dość, że panowie mają bardzo mało czasu, to jeszcze okazuje się, iż scenarzysta nie zna książki Margaret Mitchell. Dlatego też Selznick i Fleming zmuszeni są odgrywać przed nim sceny z tego dzieła (w tym także te, które rozgrywają się między kochankami, Scarlett O’Harą i Rhettem Butlerem; odgrywają również scenę porodu). Ben Hecht zapisuje te sceny i dialogi. W ten sposób powstaje scenariusz filmu, który w 1940 roku otrzymał 8 Oscarów. Także za najlepszy scenariusz dla ... Sidneya Howarda (nazwiska Hechta próżno szukać w czołówce czy napisach końcowych filmu).

Telewizyjne przedstawienie "Księżyca i magnolii" w przekładzie Klaudyny Rozhin trwało zaledwie godzinę, podczas gdy spektakl w teatrze przy Mokotowskiej w Warszawie - ponad dwie godziny. Ta różnica bierze się zapewne stąd, że Maciej Wojtyszko i jego artyści, co przyznawali w jednym z wywiadów, pozwolili sobie na pewne zmiany w oryginalnym tekście sztuki i improwizację. Wydaje mi się, że kondensacja akcji wyszła sztuce na dobre.
Wojtyszce udało się przez to pokazać prawdę o trudach tworzenia w sytuacji, gdy nie wszyscy są przekonani o ostatecznym sukcesie dzieła (tylko Selznick wierzy, że "Przeminęło z wiatrem" będzie dziełem oscarowym i to się sprawdziło) oraz uzyskać dobre tempo przedstawienia.

Zaangażowani przez reżysera aktorzy, którzy do tej pory przyzwyczaili nas do swoich "sierioznych" kreacji, doskonale odnajdują się w konwencji tragikomedii, jaką jest sztuka Rona Hutchinsona. Szczególnie warta jest odnotowania kreacja MarcinaDorocińskiego jako Davida Selznicka, który w jego interpretacji jest człowiekiem chcącym za wszelką cenę zdobyć uznanie środowiska filmowego Hollywood (w tym swojego teścia) i nie zbankrutować. Dorociński doskonale pokazuje determinację tego człowieka pełnego energii i pasji, świadomego jednocześnie, iż od powodzenia tej produkcji zależy jego dalsze funkcjonowanie w branży filmowej. Ale nie tylko on przeżywa lęki o swoją przyszłość. Podczas wspólnej pracy wychodzą na jaw kompleksy i lęki wszystkich trzech panów, związane z ich żydowskim pochodzeniem czy niską w przeszłości pozycją społeczną.

Łukasz Simlat i Redbad Klijnstra świetnie przekazują emocje targające granymi przez nich bohaterami. Natomiast w scenie policzkowania Prissy przez Scarlett nawiązują do najlepszych tradycji aktorstwa komediowego. To przedstawienie obfituje zresztą w sceny, które są dowodem na olbrzymi talent grającychw nim aktorów, między innymi ta, w której Hecht i Fleming marzą o kąpieli czy zjedzeniu steku lub reakcja scenarzysty na ostatnie zdanie powieści Margaret Mitchell. A sztywna i zasadnicza sekretarka w interpretacji mniej znanej aktorki Teatru Powszechnego w Warszawie, Aleksandry Bożek - czyż można na nią nie zwrócić uwagi?

To bardzo dobre aktorsko przedstawienie dzieje się w interesującej utrzymanej w epoce scenografii Izabeli Chełkowskiej. Warto było czekać, by wreszcie zobaczyć "Księżyc i magnolie" w Teatrze Telewizji!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto