Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dobry sąsiad Ukrainiec. "Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia" Witolda Szabłowskiego

Maja
Maja
znak.pl
Recenzja książki Witolda Szabłowskiego "Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia". Lektura, po którą naprawdę warto sięgnąć.

Rzeź wołyńska to jedna z największych zbrodni we współczesnej historii. W ciągu 12 miesięcy zginęło między 50 a 60 tysięcy osób. Ukraińscy nacjonaliści dokonali czystek etnicznych głównie wśród mniejszości polskiej, ale ofiarami mordu byli także przedstawiciele innych narodowości. Po ponad siedemdziesięciu latach te tragiczne wydarzenia wciąż są żywe, ogrom smutku i niesprawiedliwości, będący konsekwencją wydarzeń na Wołyniu w latach 1943-1944, sączy się do dziś. Witold Szabłowski, dziennikarz i reportażysta, przemierzył Wołyń w poszukiwaniu ostatnich żyjących świadków tamtych wydarzeń. Celem jego podróży było poznanie historii Ukraińców, którzy ryzykowali własnym życiem, aby w tym tragicznym okresie pomagać Polakom. W swoim reportażu „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”, zaprezentował wielostronne spojrzenie na historię, udzielając głosu Polakom, Ukraińcom, Czechom i Żydom. Dzięki temu możemy zobaczyć ludzi takimi, jacy byli – bez tuszowania wad i bez marginalizowania zalet.

Książka Witolda Szabłowskiego jest niezwykle wartościowa. Autor unikając idealizowania żadnej ze stron, dotyka szeregu ważnych aspektów budujących relację między Polakami i Ukraińcami zarówno przed pierwszą i drugą wojną światową, jak i dziś. Zachowanie tego historycznego kontekstu jest bardzo zasadne, ale, co ważne, nie oddziałuje ono na odbiór czy ocenę postępowania wielokulturowej społeczności ówczesnego Wołynia. Ten obiektywizm dodaje wartości, bo jak zawsze w życiu, żadna historia nie jest czarno-biała. Nie wszyscy Polacy byli dobrymi sąsiadami, niektórzy mieli na sumieniu grzechy, które choć absolutnie nie usprawiedliwiają zbrodni, wywołują niechęć i zawstydzają. Analogicznie, nie każdy Ukrainiec był mordercą, sprawiedliwych „zdrajców” można było znaleźć w każdej miejscowości. Właśnie o tym, że tam, gdzie jest zło, istnieje też dobro, pisze w swojej książce Szabłowski.

Ukraińcy, którzy pomagali Polakom, narażali nie tylko swoje życie. Konsekwencją pomocy mogła być śmierć członków rodziny czy wieloletni, a nawet dożywotni ostracyzm społeczny. Ta pomoc nie musiała mieć wielkiego wymiaru, wystarczyła rozmowa z Polakiem, a człowiek ginął. A przecież niektórzy Ukraińcy ostrzegali, ukrywali, dzielili się tym, co posiadali, czyli odważyli się na działania całkowicie sprzeczne z kodeksem banderowców. Smutne, że ich bohaterstwo do dziś nie zostało docenione. Wszystko przez to, że ocenia się naród, a nie jednostki. Tymczasem, co mocno podkreśla Szabłowski, „nie morduje nacja ani religia. Mordować może człowiek, i to człowieka należy winić”.

Reportaż Szabłowskiego to lektura przekazująca ogromny ładunek emocjonalny, dlatego książki nie da się szybko przeczytać. Ból, ludzkie cierpienie i złamane istnienia są przedstawione bez zbędnego wartościowania i pogłębionych opisów, autor posługuje się jedynie faktami i relacjami. Zostały one jednak skompilowane w taki sposób, że nie sposób zachować wobec nich obojętność. Gorąco polecam „Sprawiedliwych zdrajców”. Książkę przeczytać trzeba po to, by dowiedzieć się „jak wielkie może być zło i jak wielkie dobro potrafi być”.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto