Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Donald Tusk zmienił zdanie – będzie walczył o kolejną kadencję

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Donald Tusk i Grzegorz Schetyna – oto dwa tuzy PO. Była już wojna między nimi i były oficjalne deklaracje o jej zażegnaniu. Teraz może znów nastąpić nowa odsłona wojny. Premier chce powalczyć o reelekcję i kolejną kadencję. A Schetyna mógłby zasilić polityczny "eksport" w Brukseli.

Były już różne spekulacje na temat Platformy Obywatelskiej i jej szefa, po Euro 2012, a zwłaszcza pod koniec bieżącej kadencji. Mówiono i rozpisywano się o tym, że nadchodzi czas przejęcia władzy w partii rządzącej i na funkcji szefa rządu przez kobietę, która jest najbardziej popularna w Polsce i Europie. Może nią być – pisano niedawno – prezydent stolicy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, bo celem premiera Donalda Tuska będzie zdobycie miejsca w Brukseli.

Wbrew wszelkim wcześniejszym spekulacjom mediów, opartym częściowo na ogólnikowych zapowiedziach Donalda Tuska, który mówił o sobie, że po drugiej kadencji nikt już nie zechce patrzeć na jego twarz - zamierza się jednak ubiegać "o reelekcję na stanowisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej".

Tego typu informacje publikują od dwóch dni poważne dzienniki oraz tygodnik "Polska Newsweek". Z najnowszych nieoficjalnych informacji uzyskanych przez tygodnik dowiadujemy się, że premier Tusk "rozważa nawet przyspieszenie tych wyborów. Taki manewr miałby mu ułatwić rozgrywkę z Grzegorzem Schetyną".

"Newsweek" przywołuje wcześniejsze słowa premiera, który we wrześniu 2010 roku powiedział publicznie: "Ile można takiego typa jak ja znosić? Zakładam, że to moja ostatnia kadencja". Te dwa zdania były niczym deklaracja w odpowiedzi na pytanie dziennikarzy, dotyczące jego przyszłości w partii.

Dziś jego współpracownicy twierdzą, że deklaracja sprzed blisko dwóch lat, nie jest już aktualna. Nie jest, bo klimat w Kancelarii Premiera się zmienił. Teraz już nikt nie mówi w otoczeniu premiera o szukaniu następcy, ale przede wszystkim o tym, "jak doprowadzić do reelekcji".

Z nieoficjalnych źródeł "Newsweek" dowiedział się, że premier Tusk rozważa nawet "przyspieszenie wyborów przewodniczącego PO, które według pierwotnego planu miały się odbyć w 2014 roku". Obecnie wydaje się, że bardzo prawdopodobny może być rok 2013, a zgodnie z treścią statutu PO, "wybory władz krajowych" można by odbyć nawet już w 2012 roku.

Im wcześniej Donald Tusk zrobi wybory i "odświeży swój mandat, tym lepiej dla niego, bo podczas kryzysu jego pozycja może słabnąć z każdym miesiącem. Poza tym w 2014 roku odbędą się wybory europejskie i samorządowe. Lepiej, żeby w trakcie kampanii partia nie zajmowała się sama sobą" – mówi jeden z anonimowych rozmówców tygodnika. Zresztą o takim scenariuszu pisał już kilka tygodni temu serwis portalu 300polityka.pl.

Biorąc pod uwagę wciąż rozgrywaną wewnętrznie walkę o władzę, miedzy premierem a Grzegorzem Schetyną, szef partii Donald Tusk nie ma innego większego manewru. Musi coś skutecznego zrobić z konkurentem. W tej sytuacji przyspieszenie reelekcji może mieć istotny powód i atut.

Jeden z posłów PO mówi, że w bliskim otoczeniu premiera "coraz częściej słychać głosy, że wobec rozchwianych sondaży, listy Platformy do europarlamentu będzie musiał zasilić szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna". "Tuskowi będzie go łatwiej wypchnąć, jeśli najpierw sam zapewni sobie reelekcję na szefa partii. Mając odświeżony mandat, o wszystkim zadecyduje w pojedynkę". Gra w pojedynkę to specjalność premiera. Przekonaliśmy się o tym zwłaszcza pod koniec minionej kadencji.
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto