Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat Benfiki Lizbona w trzech aktach

Dominik Lenart
Dominik Lenart
Trener Benfiki Jorge Jesus (na zdj.), nie miał łatwych chwil w końcowej fazie sezonu na ławce portugalskiego zespołu
Trener Benfiki Jorge Jesus (na zdj.), nie miał łatwych chwil w końcowej fazie sezonu na ławce portugalskiego zespołu Alface, CC 3.0
Jeszcze niespełna miesiąc temu wydawało się, że sezon 2012/13 zakończy się dla Benfiki wielkim triumfem. Jednak cały czar prysł niczym mydlana bańka i ostatecznie zespół Jorge Jesusa poniósł klęskę na wszystkich trzech frontach! Dlaczego?

Po pierwsze, za głównego winowajcą niepowodzenia "Lizbońskich Orłów" uznaje się trenera Jorge Jesusa. To właśnie on stał się nim po słowach wypowiedzianych przez największego asa zespołu, Oscara Cardozo. Paragwajczyk najpierw popchnął Portugalczyka, a następnie krzyczał w niebogłosy "To twoja wina". Cała nieprzyjemna sytuacja ujrzała światło dzienne w portugalskich mediach i z jednej strony może szokować, bo 30-letni napastnik należał do "pupilków" Jorge Jesusa. Jeszcze dalej posunęli się kibice Benfiki, którzy w trakcie ceremonii wręczania medali próbowali rzucić się na szkoleniowca, ale na szczęście w porę powstrzymała ich policja.

Po drugie, brak koncentracji i odpowiedniego zaangażowania do ostatnich sekund każdego z kluczowych spotkań. Benfica traciła bramki przesadzające o triumfie rywali kolejno w 93., 93., i 82. minucie. Podopieczni Jorge Jesusa za wcześnie uwierzyli w pierwszą w historii możliwość zdobycia potrójnej korony. Poprzez zbytnią pewność siebie zapłacili za to niezwykle wysoką cenę.

Prześledźmy zatem kolejne decydujące starcia Benfiki, które doprowadziły w ostatecznym rozrachunku do litrów wylanych łez i smutku, który zagościł w zespole rozgrywającym na co dzień swoje mecze na Estadio Da Luz.

Koszmar Benfiki rozpoczął się 6 maja, kiedy to "Orły" w sensacyjnych okolicznościach, zaledwie zremisowały na własnym boisku z Estorilem Praia 1:1. Jak się później okazało, podział punktów w tamtym pamiętnym meczu na dwie kolejki przed końcem rozgrywek, pociągnął za sobą lawinę nieszczęść i odcisnął piętno na całej drużynie już do końca sezonu.

Zaledwie pięć dni później, w ramach przedostatniej kolejki Zon Sagres Ligi, Benfica zmierzyła się w meczu na szczycie z FC Porto, który de facto decydował o mistrzowskim tytule, mimo, że do końca pozostawała jeszcze ostatnia runda spotkań.

Wydawało się, że Lizbończycy w meczu na Estadio Do Dragao przypieczętują tytuł po tym jak w 19. minucie objęli prowadzenie za sprawą niezawodnego Brazylijczyka Limy, dla którego było to 20-ste trafienie w rozgrywkach ligi portugalskiej. Jednak radość podopiecznych Jorge Jesusa nie trwała długo, bowiem siedem minut później samobójczego gola zdobył obrońca Benfiki Maximilano Pereira. Remis dawał Benfice w praktyce 33 tytuł na krajowym podwórku. Do końcowego gwizdka sędziego pozostawały sekundy, kiedy to w doliczonym czasie gry rezerwowy Porto Kelvin pogrążył Lizbończyków, strzelając zwycięską bramkę. Tytuł powędrował w ręce Smoków, natomiast cała Lizbona pogrążyła się w smutku i żałobie. Benfica przegrała mistrzostwo o jeden punkt i jakby tego było mało to była ich jedyna porażka w całych rozgrywkach ligi portugalskiej!

Czytaj dalej-------------->

Kolejną szansą na zrekompensowanie i częściowe zmazanie plamy po porażce w niesamowitych okolicznościach w meczu z Porto, był finał Ligi Europejskiej. 15 maja naprzeciwko "Orłów" stanęła londyńska Chelsea. Po 68. minutach gry był remis 1:1. Podopieczni Jesusa raz po raz stwarzali sobie znakomite sytuacje do zdobycia kolejnych bramek, ale zawodziła skuteczność. Seryjnie marnowane szanse zemściły się na Lizbończykach w okrutny sposób tuż przed końcem meczu. W 93. minucie Branislav Ivanovic zdobył gola dla Chelsea, który dał "Niebieskim" zwycięstwo w Lidze Europejskiej 2012/13.

Był to już siódmy z rzędu przegrany finał europejskiego/kontynentalnego pucharu przez Benfikę od czasu ostatniego triumfu w sezonie 1961/62. Klątwa na portugalskim zespole ciąży już ponad 50 lat, a wszystkiemu winny jest legendarny trener Bela Guttman, który odchodząc wtedy z klubu zapowiedział, że przez najbliższe stulecie Benfika nie zdoła wywalczyć żadnego europejskiego pucharu.

Puchar Portugalii wydawał się być jedynym trofeum, które Benfica wywalczy w sezonie 2012/13. Mierzyła się bowiem z Vitorią Guimaraes, klubem, który dotychczas w całej swojej 90-letniej historii zdobył tylko Superpuchar Portugalii w 1989 roku. Finałowy mecz szybko ułożył się pod dyktando Benfiki i w 30. minucie Lizbończycy objęli prowadzenie po golu Nicolasa Gaitana. Kolejne bramki wydawały się być kwestią czasu. Jednak to co zaserwowali w końcówce podopieczni Jorge Jesusa musiało przyprawić o palpitację serca niejednego kibica "Orłów". Jeszcze na 10 minut przed końcowym gwizdkiem Benfika prowadziła 1:0, ale właśnie wtedy w ciągu zaledwie dwóch minut Vitoria zadała dwa ciosy, które okazały się gwoździem do trumny dla Benfiki, która mając szansę na zdobycie potrójnej korony, nie zdobyła choćby jednej!

Końcówka sezonu 2012/13 w wykonaniu Benfiki pokazała, że futbol bywa nieprzewidywalny i niezwykle okrutny. 32-krotny mistrz Portugalii i 24-krotny triumfator krajowego pucharu miał tragiczny finisz sezonu i zakończył go dramatem, w trzech bardzo bolesnych aktach. Czas pokaże, czy w przyszłym sezonie Lizbończycy otrząsną się po tych porażkach i wyciągną właściwe wnioski z tej lekcji, nie dopuszczając ponownie do takiej sytuacji.

Więcej o europejskiej piłce na blogu Piłkarska Pasja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto