Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwa oblicza globalnego ocieplenia

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Satelitarne zdjęcie atolu Marakei, wchodzącego w skład Kiribati (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Marakei_Atoll.jpg)
Satelitarne zdjęcie atolu Marakei, wchodzącego w skład Kiribati (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Marakei_Atoll.jpg)
Przeciętnemu Polakowi termin "globalne ocieplenie" kojarzy się głównie z oszczędzaniem prądu. Natomiast dla mieszkańców Kiribati jest tragiczną konsekwencją przemysłowej działalności człowieka, a dla państw rozwijających się - jednym z głównych hamulców ich postępu.

Ocieplenie klimatu nie wpłynie na wszystkie kraje w takim samym stopniu, ale bardzo ważne są jeszcze powiązania gospodarcze między państwami, co dodatkowo komplikuje sprawę - powiedział w sierpniu 2010 r. Philipp Ehmer, specjalista Deutsche Banki. Trzeba przyznać, że miał sporo racji. W ciągu kilku ostatnich lat, temat globalnego ocieplenia został odmieniony przez wszystkie przypadki i z upływem czasu zainteresowanie nim wcale nie słabnie. Zarówno wśród naukowców jak i polityków ocieplanie się klimatu na naszej planecie budzi skrajnie różne emocje. Zdaniem jednych, przemysłowa działalność człowieka spowodowała nadmierne wydzielanie dwutlenku węgla do atmosfery, przez co temperatura na Ziemi znacznie wzrasta. Natomiast pozostali ocieplenie łączą z wybuchami na Słońcu, a nie industrializacją społeczeństw. Nie zważając na przyczyny tego ogólnoświatowego zjawiska faktem jest, że już dziś obserwujemy jego konsekwencje. Warto przyjrzeć się dokładnie dwóm miejscom, gdzie termin "globalne ocieplenie" wywołuje całkowicie odmienne odczucia.

Do tej pory Kiribati, wyspiarskie państwo na Pacyfiku znane było z tego, że jego mieszkańcy jako pierwsi na świecie witali Nowy Rok. Ale już za około czterdzieści lat, kilkadziesiąt nizinnych atoli koralowych, tworzących kraj, może zniknąć pod wodami Oceanu Spokojnego. Nasi mieszkańcy będą musieli uciekać, gdy fale zaleją ich domy i wioski - zaznaczył w dramatycznym apelu Anote Tong, prezydent Kiribati. Przyznał również ostatnio, że jest po wstępnych rozmowach z wojskowymi władzami Fidżi, by te sprzedały swojemu sąsiadowi 5 tysięcy akrów ziemi, na których w chwili zagrożenia mieszkańcy Kiribati mogliby zacząć życie od nowa. Wyspiarskie państwo o powierzchni 303 kilometrów kwadratowych, skolonizowane przez Brytyjczyków w XIX wieku, dziś jest zamieszkiwane przez zaledwie 113 tysięcy osób. Większość z nich żyje na co dzień na atolu Tarawa, największym z tworzących Kiribati, gdzie również znajduje się stolica kraju - Bairiki. Oglądając kadry z tego miejsca i można dojść do wniosku, że to prawdziwy raj. Prawda jest jednak całkowicie inna.

Według statystyk, jeziora i rzeki na Kiribati zajmują 0% terenów w kraju. To naprawdę zdumiewające, że wyspiarskie państwo położone na Pacyfiku pozbawione jest słodkiej wody, która byłaby zdatna do picia. Poza tym, Kiribati jest narażone na różnego rodzaju klęski żywiołowe m.in. ulewne deszcze.
Do tego wszystkiego dochodzi teraz groźba zniknięcia wysp Kiribati pod bezmiarem Oceanu Spokojnego. Średni wzrost poziomu mórz to 1,8 mm na rok, ale ta tendencja może się zwiększyć, ponieważ pod wpływem wzrastającej temperatury topnieją lodowce.
Pomysł prezydenta kraju o przeniesieniu jego mieszkańców na inny ląd nie jest pierwszą tego typu inicjatywą. We wrześniu 2011 r. Anote Tong zasugerował, aby za dwa miliardy dolarów wybudować na Pacyfiku pływającą platformę, na której miejsce mogliby znaleźć mieszkańcy Kiribati. Także budowa falochronów na wybrzeżach zagrożonych atolów nie dojdzie do skutku.

Nie chcemy 100 tys. osób z Kiribati przenieść na Fidżi za jednym zamachem - sprecyzował ostatnio Anote Tong. http://www.geekweek.pl/dowod-na-globalne-ocieplenie-republika-kiribati-pod-woda/355306/ Powstał również specjalny program międzyrządowy, mający umożliwić studentom pochodzącym z Kiribati uczenie się na Uniwersytecie Południowego Pacyfiku, mieszczącego się w Suvie czyli stolicy Fidżi. Jeśli faktycznie w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat ma dojść do tej niespotykanej dotąd "przeprowadzki", to może się ona wiązać z możliwością wybuchu katastrofy humanitarnej czy wyginięciem tradycji i sztuki mieszkańców Kiribati. Dla ekologów z całego globu przypadek wyspiarskiego państwa to żywy dowód na globalne ocieplenie oraz konsekwencje, jakie w najbliższym czasie ono wywoła.

Podobnego zdania jest Azjatycki Bank Rozwoju, który w swoim raporcie przedstawił szokujące dane - w 2010 r. z powodu wzmożonej aktywności tajfunów, susz i innych zjawisk metrologicznych (przypisywanej globalnemu ociepleniu) swoje domy było zmuszonych opuścić 32 miliony mieszkańców Azji i Pacyfiku. Choć mieszkańcy Afryki również odczuwają już skutki wzrostu temperatury na Ziemi, to mają nieco inne zdanie na jego temat.

Ktoś pragnie zabić afrykański sen, a afrykańskim marzeniem jest rozwój - twierdzi kenijski ekonomista, James Shikwati, który wstąpił w filmie dokumentalnym "Globalne ocieplenie - wielkie oszustwo". Jak sama jego nazwa wskazuje, przedstawione w nim argumenty przeczą kreowanej w mass mediach winie człowieka za wzrost temperatury na błękitnej planecie. Jednym z nich jest ten, że ceną za walkę ze zmianami klimatu jest zahamowanie postępu przemysłowego w Afryce. Innymi słowy - zachodnie rządy mają zachęcać władze państw z Czarnego Lądu do budowania elektrowni wiatrowych i słonecznych, zamiast cieplnych czy jądrowych. Warto przy tym dodać, że Afryka jest bardzo bogata w wiele surowców mineralnych m.in. węgiel, ropę naftową oraz uran. Nie rozumiem jak panel słoneczny będzie zdolny zasilać przemysł stalowy - energia z niego wystarczy zaledwie dla radia tranzystorowego - dodał rozżalony James Shikwati.

Ekonomiczne konsekwencje globalnego ocieplenia są zauważane nie tylko na kontynencie afrykańskim. Kraje Unii Europejskiej dążą do ograniczenia produkcji dwutlenku węgla o 20 proc. do 2020 roku. Wiąże się to z powolnym rezygnowaniem z elektrowni cieplnych na rzecz odnawialnych źródeł energii. Ale nawet jeśli członkom wspólnoty uda się osiągnąć ten cel za osiem lat, to prawdopodobnie środowisko naturalne nawet tego nie odczuje. Powód? Chiny oraz Stany Zjednoczone produkują prawie trzy razy więcej CO2 niż cała Unia Europejska i ani myślą o jego ograniczeniu. Niestety, panele słoneczne czy wiatraki nie dostarczą odpowiedniej ilości energii dla przemysłu, stąd Pekin czy Waszyngton nie traktują tej opcji poważnie. Ale w wyniku globalnego ocieplenia najbardziej ucierpią kraje, których gospodarki w większości oparte są na rolnictwie, czyli kraje Afryki, Azji oraz Oceanii.

Kontrowersje wywołuje również ilość środków przeznaczanych na badania i walkę ze zjawiskiem wzrostu temperatury na Ziemi. Dwa lata temu Komisja Europejska przeznaczyła ponad 6 miliardów euro na finansowanie projektów mających na celu opracowywanie rozwiązań dla problemu globalnego ocieplenia. Natomiast w budżecie na ubiegły rok, opracowanym przez gabinet prezydenta USA - Baracka Obamy, przewidział 2,56 miliarda dolarów na badania zmian klimatu w ramach programu &#8222 W ciągu ostatnich lat, z powodu problemu globalnego ocieplenia był jedną z najbardziej dotowanych dziedzin nauki. Trudno jednak na dzień dzisiejszy ocenić wyniki badań naukowych w tej kwestii - wyraźne skutki globalnego ocieplenia będziemy obserwować dopiero w perspektywie kilkudziesięciu a nawet kilkuset lat.

Czy atole koralowe tworzące Kiribati znikną z mapy świata? Czy mieszkańcy Afryki będą zmuszeni korzystać tylko z odnawialnych źródeł energii? Na te, i mnóstwo innych pytań szybko nie uzyskamy jednoznacznej odpowiedzi. Nie mniej jednak, nie oznacza to, że powinniśmy zrezygnować z wyłączania zbędnych odbiorników prądu czy segregacji odpadów. Nawet jeśli globalne ocieplenie nie będzie miało tak gwałtownych skutków, jak przewiduje to część naukowców, to i tak dbając o naturę oddajemy przysługę również sobie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto