MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dzieci wojny 1939-1948. Wspomnienia

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Z lewej siedzą: Władysław Łąka, Maria Pierzchalska. Z prawej: Józefa Posch-Rakoczy, Krystyna Szpigiel
Z lewej siedzą: Władysław Łąka, Maria Pierzchalska. Z prawej: Józefa Posch-Rakoczy, Krystyna Szpigiel Miejska Biblioteka Publiczna Jaworzno
Pod takim tytułem w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jaworznie odbyło się spotkanie poświęcone osobom, których dzieciństwo wcale nie było przepełnione radością i poczuciem bezpieczeństwa, a strachem o życie własne i najbliższych.

Dzieci tułacze: mordowane, represjonowane, zsyłane do pracy. Widziały wszelkie zło, jakie niosła ze sobą wojna, mimo to nie do końca zdawały sobie sprawę z tego, że znajdowały się w jej centralnym punkcie. Zabierane rodzicom i żyjące w strasznych warunkach. Więzione tak, jak starsi. Nie w ten sposób wyobrażały sobie początkowe lata swojego życia. Stały się ofiarami polityki okupanta, który za wszelką cenę chciał zgermanizować polskie młode pokolenie. Bywało nawet tak, iż w jednej akcji deportowano ponad 40 tys. osób, osadzanych następnie w obozach pracy. Jeden z pierwszych i największych obozów tego typu usytuowany był w okolicach Zamościa. Starsze dzieci wysyłano na roboty do Niemiec, niektóre wcielono do „Hitlerjugend”. Bolesnym skutkiem takich działań jest niestety fakt, że do dziś wiele osób nie wie nic o swoim polskim pochodzeniu. Na szczęście, nawet w Jaworznie, żyją ludzie, którzy przeżyli tamten okres i nigdy nie zapomnieli o tym, że Polska to ich ojczyzna.

Pierwszą bohaterką spotkania była Józefa Posch-Rakoczy. Kto wie, jak wyglądałoby dalsze życie urodzonej w Jaworznie, wtedy młodej dziewczynki, gdyby nie ten feralny dzień, w którym w wyniku jednej z niemieckich akcji aresztowano jej rodzinę. Jej bliscy zostali wywiezieni do Katowic, a potem deportowani do Mysłowic i prawdopodobnie właśnie widziała ich po raz ostatni. Końcowym przystankiem w drodze Józefy na Pomorze był Rybnik: – Oddzielono dzieci od rodziców, wrzucając je do ciężarówek i transportując w okolice Rybnika. Strzyżono je „na zero” - to był szok dla nich – wspomina. A najgorsze było dopiero przed nimi. Warunki życia w jednym z obozów na północy Polski były okropne: dzieci otrzymywały niewiele posiłku; spały na starych, piętrowych pryczach. Na dodatek wszechobecny brud i duża zachorowalność na ciężkie choroby. Pani Józefa przeżyła te straszne cierpienia. Tyle szczęścia, co ona, nie mieli jednak jej bliscy - większość rodziny zginęła.

Następnie oddano głos Krystynie Szpigiel i Władysławowi Łące, którzy opowiadali o tym, czego doświadczyli podczas pobytu w obozie w Łodzi. Pani Krystyna, w odróżnieniu od przedmówczyni, do niewoli dostała się ze zwykłej łapanki. Gdyby jednym słowem miała opisać miejsce i wydarzenia, jakie działy się potem, pewnie wskazałaby na określenie: rygor. Już pierwsze spojrzenie na druty kolczaste zawieszone wzdłuż całego terenu i osoby z karabinami maszynowymi w ręku wywołało w niej strach. Na codziennych apelach dzieci były chłostane i poniżane. Praca dla nich była zbyt ciężka, często ponad ich siły i trwała nawet dwanaście godzin w ciągu dnia. Do tego - głód i częste choroby, które doskwierały młodym. To było trudne przeżycie dla (wtedy) jedenastolatki. Bardzo poruszająca była opowieść o spotkaniu się bohaterki z mamą na widzeniu. Symbolicznym, a zarazem bardzo smutnym akcentem był fakt, iż obie kobiety widząc siebie nawzajem, nie mogły dotknąć swoich rąk. Pewna więź została niejako zerwana przez szklaną szybę. Bardzo ważnym momentem w jej życiu było otrzymanie propozycji pracy w folwarku i jednoczesnego opuszczenia obozu. Jak sama przyznaje, ta praca uratowała jej życie.
Władysław Łąka opowiadał natomiast o pracach, jakie wykonywali młodzi chłopcy (m.in. budowa baraków, szycie ubrań), a także o grach i zabawach organizowanych przez nich. W obliczu tak ciężkich i trudnych sytuacji były chwile oderwania od koszmarnej rzeczywistości. I kto by pomyślał, że „skakanie w worku” – konkurencja bardzo tam popularna – nabierze zupełnie nowego znaczenia.

Na sam koniec swoimi doświadczeniami podzieliła się Maria Pierzchalska. Urodziła się na Kresach Wschodnich, jednakże od sześćdziesięciu lat mieszka w Jaworznie. Już od samego początku los jej nie oszczędził. Gdy miała dwa lata, jej mama zmarła. Opiekowali się nią więc ojciec i dziadek. Jako jedyna z osób, które miały okazję opowiedzieć o swoim dzieciństwie w obliczu wojny, znajdowała się w obozie rosyjskim. Pamięta wtedy, jak dwoje ludzi z NKWD z karabinami w ręku i pięciu cywili zapukali do mieszkania i aresztowali jej rodzinę. Miała dziewięć lat. Dostała się do Archangielska, skąd potem została przewieziona do tajgi. I również w tym przypadku głód zaglądał w oczy każdemu tam się znajdującemu, nie mówiąc już o ciężkich robotach, z powodu których wkrótce potem jej ojciec zmarł. – Dzieci otrzymywały 100g chleba i małą kostkę masła na dobę. Dorośli natomiast 200g. Ponadto dodatkowym pożywieniem była kasza – wspomina. Mimo wyjścia z obozu nie mogła wrócić do kraju. Przebywała w sierocińcu u Hanki Ordonówny, „odwiedzając” jeszcze Uzbekistan, Teheran, Indie, aż w końcu docierając do Ugandy – jednego z kilku miejsc obok m.in. Iranu, Palestyny, Meksyku, do których ewakuowano dzieci tułacze, jak również sieroty. Po likwidacji tego „obozu” pojawiła się okazja wyjazdu do Polski. W naszym kraju spełniły się jej marzenia, związane z pracą nauczyciela. 28 listopada 2006 roku została odznaczona Krzyżem Zesłańców Sybiru przez śp. prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego.

Niedługo będziemy obchodzić kolejną rocznicę wyzwolenia Jaworzna spod okupacji niemieckiej przez Armię Czerwoną. To spotkanie było świetną okazją do wspomnień o ciężkich czasach, jakie przeżywali młodzi ludzie jeszcze przed tym momentem. To świadectwo, jakie złożyli jego bohaterowie zapewne sprawiło, że fakty o tej wojnie stały się bardziej czytelne. Żadna książka nie odda tego, co opowiedziały te osoby.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa kolejowa w Czechach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto