Derby Trójmiasta miały być lepsze niż te, które kibice oglądali na Łazienkowskiej i na Stadionie Ludowym w Sosnowcu. Te spotkania zdecydowanie rozczarowały. Na trybunach pustki, a na boisku zamiast dobrej gry - "kopanina".
W Gdynii od początku było inaczej. Mimo, iż stadion GOSiR-u jest w przebudowie, to kibice nie zawiedli. Zarówno fani "żółto-niebieskich" i "biało-zielonych" na trybunach stworzyli bardzo ciekawe widowisko. A jak było na boisku?
Zaczęło się fantastycznie dla lechistów. Podopieczni trenera Tomasza Kafarskiego zaczęli od wysokiego, agresywnego ataku na obrońców gospodarzy. I to się opłaciło już w 6. minucie! Piłkę przejął Piotr Wiśniewski i zagrał do Pawła Buzały. "Buzi", który ma ewidentnie patent na Arkę, tym razem dogrywał do Jakuba Zabłockiego, a były zawodnik Korony Kielce z kilku metrów umieścił piłkę w pustej już bramce.
Arka mogła wyrównać już dwie minuty później. Jednak strzał Ljubena Lubenova minął o kilka metrów bramkę strzeżoną przez Pawła Kapsę. Arkowcy nie potrafili otrząsnąć się po stracie bramki i w kolejnych minutach grali bardzo chaotycznie.
Kolejną godną zauważenia sytuacją było opuszczenie boiska przez Zabłockiego. Strzelec bramki doznał groźnego wyglądającego urazu i w 21. minucie na placu za niego pojawił się Ivans Lukjanovs. Łotysz okazał się jedną z kluczowych postaci tego spotkania.
W drugiej części pierwszej odsłony trwała wymiana ciosów. Kapsę zaskoczyć się starali Przemysław Trytko i Tomasz Sokołowski, ale ich strzały pewnie bronił bramkarz Lechii. Bledzewski natomiast musiał interweniować po uderzeniach Pawła Nowaka i Łukasza Surmy, który oddał ładny strzał z woleja z ponad 30 metrów.
Po zmianie stron szybko do wyrównania mógł doprowadzić Bartosz Ława. Rozgrywający Arki dostał idealne podanie od Lubenova, jednak nie potrafił go wykrorzystać i trafił tylko w boczną siatkę. Kibice i zawodnicy "żółto-niebieskich" szybko przypomnieli sobie o tym, że niewykorzystane sytuację się mszczą. Już trzy minuty później podanie Surmy wykorzystał Lukjanovs i zdobył swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie.
Kolejne minuty mijały leniwie. Lechiści byli zadowoleni z dwubramkowego prowadzenia, a Arka nie miała pomysłu na rozmontowanie obrony gości. Na boisku pojawił się jednak Marcin Wachowicz. Dariusz Pasieka posłał go w bój w 67. minucie. Już dwie minuty później mógł powiedzieć, że miał nosa. Po szybko rozegranym rzucie wolnym "Wachu" oddał strzał zza pola karnego. Piłka odbiła się jeszcze od jednego obrońców "biało-zielonych" i wpadła do siatki tuż obok Kapsy. Dla napastnika Arki to drugi gol zdobyty przeciwko Lechii w tym sezonie.
Strzelony gol dobrze podziałał na gospodarzy, którzy w końcu zaczęli atakować większą ilością piłkarzy. Zdeterminowani Arkowcy doszli również do sytuacji bramkowych. Jednak najpierw strzał Tadasa Labukasa obronił bramkarz "biało-zielonych", a następnie Ława z rzutu wolnego strzelił tuż obok słupka. Lechiści, choć się wyraźnie cofnęli, to zdołali utrzymać prowadzenie do samego końca.
Czwarte derby Trójmiasta i czwarte zwycięstwo Lechii Gdańsk. "Biało-zieloni" okazali się drużyną lepszą w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Trener Kafarski bardzo dobrze poukładał drużynę z Gdańska, która po tym zwycięstwie ma 22 punkty i zajmuje 7. miejsce.
Arka nie może być zadowolona ze swojej gry. Dopiero po strzeleniu bramki przez Wachowicza "żółto-niebiescy" pokazali charakter. Dla gdyńskiego klubu był to przedostatni mecz na własnym stadionie przed planowaną przebudową i na pewno nie będzie go miło wspominać. Drużyna trenera Pasieki z 14 punktami zajmuje 10. miejsce w lidze.
Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 1:2 (0:1)
0:1 Jakub Zabłocki 6. minuta
0:2 Ivans Lukjanovs 53. minuta
1:2 Marcin Wachowicz 69. minuta
Żółte kartki: Kaczmarek, Surma - Lubenov, Mrowiec, Siebert.
Składy:
Arka: Bledzewski - Kowalski, Sokołowski (46' Budziński), Szmatiuk, Siebert, Wilczyński, Mrowiec, Ława, Lubenov (67' Wachowicz), Trytko, Sakaliev (58' Labukas).
Lechia: Kapsa - Wołąkiewicz, Kaczmarek, Kożans, Cvirik, Piątek, Surma, Nowak, Buzała (79' Pietrowski), Zabłocki (21' Lukjanovs), Wiśniewski (72' Rogalski).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?