Po wysokiej wygranej 5:1 nad Maltą, polska reprezentacja do lat 21 stanęła do konfrontacji z niełatwym rywalem znad Morza Śródziemnego. Grecy również okazali się lepsi w ostatnim meczu eliminacyjnym - również wynikiem 5:1 pokonali słabą Szwecję. Trudno nie doceniać rywala, który w czterech meczach zdobył 14 bramek. Atuty Greków są nam dobrze znane, nasz przedstawiciele oglądał ich ostatnie spotkanie – podkreślał w wypowiedzi dla „Przeglądu Sportowego” selekcjoner biało-czerwonych. Podopieczni Marcina Dorna, przez ostatnie miesiące dawali swoim fanom o wiele więcej powodów do radości, niż seniorska reprezentacja. W Krakowie polski zespół pojawił się w najmocniejszym składzie z Dominikiem Furmanem i Arkadiuszem Milikiem na czele. Napastnik FC Augsburg, jeszcze przed początkiem meczu z Grecją, miał na koncie sześć trafień w spotkaniach eliminacyjnych.
Jako pierwsi strzał w światło bramki oddali rywale. W 4. minucie Charis Mavrias trafił piłką wprost w objęcia Szumskiego. Kilka chwil później, Milk w greckim polu karnym popisał się przewrotką, ale futbolówka znalazła się poza bramką. W 13. minucie ponownie w roli głównej wystąpił polski napastnik, ale znów nie potrafił pokonać Dioudisa. Odpowiedz przeciwników w postaci akcji Diamantakosa przyniosła jego kolegom tylko straty – za faul na Szumskim otrzymał żółty kartonik. Podopieczni Marcina Dorna z minuty na minutę budowali sobie przewagę nad drużyną Hellady, której piłkarze zostali zepchnięci do środkowej strefy.
Na sześć minut przed końcem pierwszej połowy, piłka zatrzepotała w bramce gości, choć wynik nie uległ zmianie. Futbolówkę do bramki skierował Zieliński, a chwilę wcześniej sędzia przerwał grę z powodu faulu Pawłowskiego w polu karnym Greków. Jeszcze przed powrotem do szatni, Furman zmarnował stały fragment gry za linii pola karnego. Uderzona przez niego piłka znalazła się ponad poprzeczką. W pierwszych 45 minutach biało-czerwoni stworzyli sobie kilka doskonałych sytuacji, ale zabrakło postawienia kropki nad „i”. Tymczasem Grecy, choć prezentowali w pierwszej odsłonie meczu znacznie mniej finezyjny futbol, kilkakrotnie poważnie nastraszyli Jakuba Szymskiego.
Od mocnego uderzenia, kolejną połowę rozpoczęli gospodarze. W 50. minucie Wszołek podał do dobrze ustawionego w polu karnym rywali Pawłowskiego – w ostatniej chwili piłkę wybił grecki golkiper. Sokratis Dioudis był zmuszony często odpierać ataki Polaków, podczas gdy jego koledzy z drużyny rzadko pojawiali się na naszej połowie. Kilka tysięcy biało-czerwonych kibiców w końcu doczekało się trafienia „Orłów” Dorna. W 60. minucie w stronę bramki rywali piłkę uderzył Janicki, którą trafiła wprost pod nogi ustawionego przy słupku Milika. Grecki bramkarz nie miał szans na obronę tego strzału.
Jednak moment dekoncentracji, mógł kosztować naszych piłkarzy utratą prowadzenia. Na czystej pozycji znalazł się Kolovos, który zbyt mocno uderzył w futbolówkę. Polacy odpowiedzieli zdecydowanym kontratakiem. W 68. minucie znów strzelał Milik – tym razem piłka znalazła się tuż obok słupka. Natomiast sportowy charakter pokazał Wojciech Golla, gdy trafiona przez niego futbolówka mocno odbyła się od poprzeczki. W 79. minucie kolejną bramkę na swoje konto wpisał Milik, gdy zrobił odpowiedni pożytek z dobitki, po niecelnym uderzeniu Lewandowskiego. Po umocnieniu prowadzenia, na trybunach krakowskiego stadionu znów pojawiła się biało-czerwona sektorówka.
W obliczu dwubramkowej straty, greccy piłkarze nie składali broni. Udowodnili to w 84. minucie, gdy kontaktową bramkę zdobył uderzeniem na długi róg Nikos Karelis. Na domiar złego, na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry sędzia spotkania wskazał na „wapno”. Rzut po faulu Golli, ku wielkiemu zdziwieniu swoich kolegów przestrzelił Potouridis. Uderzona przez niego piłka znalazła się ponad bramką Szumskiego. Wynik spotkania, ku uciesze ponad 9 tys. polskich kibiców ustalił Arkadiusz Milik. Pięknym strzałem z dystansu nie zostawił Dioudisowi nic do powiedzenia.
Trzeba uczciwie przyznać, że polskiej reprezentacji we wtorkowym spotkaniu o punkty dopisało wiele szczęścia. Grecy nie zdołali wyrównać stanu gry - nie zmienił tego nawet przyznany im rzut karny w ostatnich minutach meczu. Sukces biało-czerwonych w Krakowie jest rezultatem gry całej drużyny, ale bez Arkadiusza Milika trudniej było by o trzy punkty. Zwycięstwo nad drużyną Hellady umocniła podopiecznych Marcina Drona na pozycji lidera w grupie 7 kwalifikacji do europejskiego czempionatu. Kolejne mecz eliminacyjny młodych "Orłów" dopiero we wrześniu 2014 r. ale już tylko prawdziwa katastrofa może im odebrać awans do MME.
Polska U-21 - Grecja U-21 3:1 (0:0)
Bramki: Arkadiusz Milik (61', 78', 90'), Nikos Karelis (85.);
Polska: Szumski - Janicki, Golla, Kamiński, Dziwniel - Chrapek (90.+3 Dąbrowski), Furman - Wszołek, Zieliński (86. Wolski), Pawłowski (77. Lewandowski) - Milik;
Grecja: Dioudis - Kitsiou, Triantafyllopoulos, Bougaidis, Potouridis - Lagos - Mavrias, Bouchalakis (84. Siopis), Kolovos (78. Karelis), Gianniotas - Diamantakos(75. Vellios);
Żółte kartki: Zieliński, Furman, Janicki - Diamantakos, Mavrias, Bougaidis;
Sędzia główny: Witalij Mieszkow (Rosja);
Widzów: 9128 osób.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?