Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Emigracja do Australii na tle religijnym

Jolanta Paczkowska
Jolanta Paczkowska
Ks. Olgierd Banaś, w wypożyczonym stroju pastora, rozmawia z wiernymi o "przygotowaniach do drogi".
Ks. Olgierd Banaś, w wypożyczonym stroju pastora, rozmawia z wiernymi o "przygotowaniach do drogi".
To był akt sprzeciwu luteranów wobec regulacjom wydanym w pierwszej połowie XIX w. przez króla Prus, Fryderyka Wilhelma III von Hohenzollerna, gdyż oznaczały one ustępstwa w sprawach wiary. Pastor August Kavel z Klępska, dzisiaj wsi w Lubuskiem, zainicjował więc w 1838 r. emigrację wiernych do Australii.

Od dwóch lat również duchowny, ks. Olgierd Banaś, proboszcz parafii w Łęgowie, do której należy Klępsk, jest inicjatorem widowiska historycznego "Emigracja z Klępska do Australii w 1838 r." Sam gra rolę klępskiego pastora, który wywiódł parafian do dalekiej Australii. Wszystko zaczyna się od nabożeństwa w kościele w Klępsku (osiem kilometrów od Sulechowa), wsi wtedy noszącej nazwę Klemzig.

Po krótkich przygotowaniach do drogi, załadowaniu dobytku w specjalnie do tego celu przygotowanych skrzyniach podróżnych, pożegnaniach, wierni wyruszają polnymi drogami na kilkunastu wozach konnych do portu rzecznego na Odrze w Cigacicach, wsi, która wtedy nosiła nazwę Tschicherzig. Stamtąd udadzą się w długą podróż na daleki, nieznany kontynent. Z Cigacic do Hamburga barkami, a potem z Hamburga do Australii statkiem "The Catherine".

"The Catherine" był czwartym, ostatnim statkiem. Wypłynęło nim łącznie 125 emigrantów. Wśród nich były nie tylko niemieckie rodziny, ale także polskie, spod Zbąszynia. Podobno podróż na kontynent kangurów - młody ląd, w którym pokładano wiele nadziei, bo życie tu było niedrogie, a w całej Europie panował wówczas głód - trwała cztery miesiące. Miejsce, do którego emigranci dopłynęli, znajdowało się kilometr na północ od dzisiejszego Port Adelaide. Na osiedlenie wybrali ziemię położoną ok. 7 km na północny wschód od centrum Adelaide. Założoną przez siebie wieś nazwali Klemzig, czyli tak jak tę, opuszczoną w Niemczech. Dzisiaj Klemzig jest dzielnicą Adelaide.

Ale wróćmy do lubuskiego Klępska. Wszystko odbywa się zgodnie ze scenariuszem, według dobrze przeanalizowanych źródeł historycznych. Tu nic się nie dzieje przypadkiem. Trzeba pamiętać, ze jest rok 1838. Każdy ma wyznaczoną rolę, do której starannie przygotowywał się m.in. pod okiem ks. Olgierda Banasia, któremu zależy, by widowisko było odegrane wiernie, żeby wyprawa wyglądała prawie jak 170 lat temu, więc poświęca temu wiele czasu.

Źródła mówią, że wśród emigrantów byli przedstawiciele takich zawodów jak stelmach, młockarz, gwoździarz, grzebieniarz, furman, płóciennik, strycharz, siodlarz, winogrodnik, parobek, kolonista, zagrodnik. Ale ponoć byli też złodzieje i pijacy, a także "kobiety niepohamowane".

Wszystko musi być bliskie ówczesnym realiom, więc rolę wsi Klępsk (wtedy Klemzig) gra skansen etnograficzny w Ochli, gdzie przygotowuje się dania z kaszy jęczmiennej, słoninę, piecze chleb na drogę, suszy jagody, kwiat lipowy. Pierze się i przygotowuje ubrania, wcześniej samodzielnie uszyte, a także... zdobyte w lumpeksach.

Widowisko ma swój oddźwięk w Australii, bo dziś przecież nawiązanie kontaktów nawet z tak odległymi miejscami, także dla mieszkańców małej wsi, nie stanowi problemu.
Są już Australijczycy (szóste pokolenie emigrantów), którzy po raz pierwszy przybywają do Polski, w podróż sentymentalną, śladami prapradziadków, by odtworzyć historię swojej rodziny, poszukać korzeni.

Zobacz też: Do Adelajdy! Migawki z widowiska historycznego

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto