Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ENEMEF 4 x Gosling, czyli kilka słów o nocy spędzonej z Ryanem

Redakcja
Kadr z filmu "Tylko Bóg wybacza"
Kadr z filmu "Tylko Bóg wybacza" Gutek Film
Nazwisko Ryana Goslinga działa jak magnes. Młody aktor słynie z przemyślanego doboru ról i udziału w niesztampowych produkcjach. 14.06.13 w ramach Nocnego Maratonu Filmowego mieliśmy okazję zobaczyć go w czterech bardzo różnych produkcjach.

"Tylko Bóg wybacza" (Only God Forgives, 2013) reż. Nicolas Winding Refn

Film, dla którego w moim odczuciu powinna powstać osobna kategoria - tzw. kino dla ludzi o bardzo, bardzo mocnych nerwach. Od pierwszego kadru widz jest przytłoczony atmosferą, specyficznym klimatem. Z ekranu sączy się przyćmione światło czerwonych neonów i pulsująca, burząca spokój muzyka, a na ulicach i w pomieszczeniach panuje przeszywający półmrok. Tematyka filmu też do lekkich nie należy. Akcja toczy się w Bangkoku, gdzie główny bohater Julien (Ryan Gosling) jest właścicielem klubu organizującego walki bokserskie (i jednocześnie będącego przykrywką dla nielegalnych interesów). W pierwszych minutach filmu, gdy jeszcze nie do końca uspokoiliśmy w sobie wewnętrzny zgrzyt na widok wizualnej oprawy filmu, jesteśmy świadkami dwóch brutalnych morderstw – zamordowany zostaje brat Juliena, Billy. Śmierć Billego sprowadza do Bangkoku ich matkę (Kristin Scott Thomas), kobietę autorytarną, cyniczną i wyrachowaną, która całą swoją osobą kłóci się z wizerunkiem matki, jaki każdy w sobie nosi, albo przeczuwa jego istnienie gdzieś pod skórą. Matka oczekuje, a właściwie żąda, żeby młodszy syn odnalazł zabójców brata i go pomścił – jego własne odczucia w tej kwestii nie mają tu najmniejszego znaczenia.

W ujęciu Refna zemsta nie jest słodka, nie przynosi ulgi ani ukojenia. Julien zostaje do niej niejako przymuszony. Na ekranie demon zemsty szaleje jednak w najlepsze, nakręcając spiralę przemocy. Bohaterowie sięgają po ostateczne rozwiązania i robią to z pełną premedytacją i bezwzględnością. I tak – w tym filmie, jeżeli ktokolwiek wybacza, to chyba tylko Bóg.

Kilkukrotnie podczas seansu miałam ochotę – zgodnie z radą jednego z filmowych policjantów – zamknąć oczy i nie patrzeć. Krew i ból momentami dosłownie wylewały się na mnie z ekranu, ale nie poddawałam się (przecież nie takie rzeczy się oglądało) w nadziei, że gdzieś ponad tym wszystkim istnieje jakiś głębszy sens, przesłanie, jakiś klucz. Niestety film pozostawił poczucie pustki w miejscu, gdzie powinny pojawić się jakieś odpowiedzi, albo chociaż pytania otwarte…

„Tylko Bóg wybacza” nie wbija w fotel, raczej sprawia, że widz się w nim niespokojnie wierci, nie potrafiąc znaleźć odpowiedniej pozycji, by zrozumieć.

"Drugie oblicze" (The Place Beyond the Pines, 2012) reż. Derek Cianfrance

Film kompletny. Obraz mnie pozytywnie zaskoczył i pozostawił poczucie obcowania z dobrym kinem. Mam wrażenie, że każdy opis fabuły będzie niebezpiecznie blisko spoilera, a chciałabym, aby każdy miłośnik talentu Goslinga miał możliwość westchnąć "urzekła mnie ta historia", więc o fabule będzie krótko. Na ekranie śledzimy trzy odrębne, a jednak zazębiające się historie – jednego tzw. złego chłopca, jednego bohatera oraz ich synów. W tej opowieści wszystko jest relatywne, pojęcie bohatera podlega redefinicji i rodzi doskwierające pytanie: Kto tak naprawdę jest dobry, a kto zły i co o tym decyduje? Ten film to wprawnie sportretowane skomplikowane ludzkie losy, które się przenikają – czyli to, co w kinie najbardziej urzekające.

"Drive" (2011) reż. Nicolas Winding Refn

Film kultowy. Sto procent Ryana w Ryanie. W tym filmie jest magnetyczny, seksowny, męski. Główny bohater niewiele mówi, jest opiekuńczy, honorowy, tajemniczy i prowadzi samochód w sposób tak uwodzicielski, że przywodzi na myśl inną kultową rolę – Toma Cruise’a w Top Gun. Muzyka nadaje tempo i buduje klimat filmu. Są szybkie samochody, gangsterskie porachunki i dyskretnie zarysowany wątek miłosny. Warto obejrzeć.

"Idy marcowe" (The Ides of March, 2011) reż. George Clooney

Maraton został przypieczętowany filmowym akcentem politycznym, jednak jest to film polityczny w uniwersalnym wydaniu. Stephen Meyers (Ryan Gosling) pracuje przy kampanii wyborczej kandydata na prezydenta USA. Obserwujemy, jak stopniowo zaczyna rozumieć, że polityka to gra, w której każdy błąd pokutuje i w której ten, kto ma skrupuły – przegrywa. Stoi przed wyborem, czy się wycofać, czy przejść na “ciemną stronę mocy”. Przekonajcie się, jakiego wyboru dokona...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto