Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ENEMEF: Noc Ekranizacji. Relacja z Warszawy

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
plakat
plakat materiały prasowe
W piątek, 12 kwietnia, w Multikinach w całej Polsce odbył się ENEMEF: Noc Ekranizacji. Wyświetlane były filmy, które powstały na podstawie 4 bestsellerów - "Intruz", "Igrzyska śmierci", "Piękne istoty" oraz "Dziewczyna z tatuażem".

Na potrzeby Nocnego Maratonu Filmowego Multikino Złote Tarasy udostępniło 3 sale projekcyjne. Tym razem tematem przewodnim były ekranizacje światowych bestsellerów. Powodem takiego doboru filmów było to, że 23 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Książki. I właśnie w taki przewrotny sposób twórcy kampanii społecznej "Czytaj! Zobacz więcej" zachęcają do czytania. Nic więc dziwnego, że podczas Nocy Ekranizacji sale były wypełnione po brzegi.

"Intruz"

Maraton zaczął się od filmu "Intruz", który wyświetlony był tydzień po polskiej premierze. Film w reżyserii Andrew Niccol (twórcy m.in. "Truman Show", "Pan życia i śmierci") oparty został na bestsellerowej powieści Stephenie Meyer, autorki "Sagi Zmierzch".

Film z gatunku science fiction pokazuje dość niesamowitą wizję Ziemi skolonizowanej przez obcą rasę zwaną Duszami. Istoty te wnikają w ludzkie ciała i przejmują nad nimi kontrolę. Główną bohaterką jest Melanie Stryder (w tej roli Saoirse Ronan), jedną z nielicznych osób, które nie zostały jeszcze przemienione. Wraz z grupką uciekinierów ukrywa się przed łowcami, którzy podążają ich śladem. W końcu dziewczyna zostaje schwytana, a w jej ciało zostaje wszczepiona dusza - Wagabunda. Jednak Melanie ma silną wolę walki i nie zamierza się poddawać...

Film przedstawia przejmujący obraz ludzi, którzy walczą do końca o swoje człowieczeństwo. Są w stanie poświęcić własne życie, by nie zostać przemienionymi. W ten sposób chronią także swoich bliskich, by dusze nie wniknęły do ich umysłów i nie wydali miejsca pobytu pozostałych uciekinierów. Ważną rolę odgrywa wątek miłosny, oparty na rozdarciu wewnętrznym bohaterki - ukochanym Melanie jest Jared (w tej roli Max Irons), zaś Wagabundzie coraz bardziej podoba się Ian (w tej roli Jake Abel).

Moim zdaniem największym minusem jest to, że użyto mało efektów specjalnych. Nie widzimy kosmitów w ich pełnej krasie, tylko już po przemianie (rozpoznajemy ich po oczach). Kolejny mankament stanowi sama Wagabunda, która została przedstawiona jako trochę głupkowata istota pozaziemska. W książce podobno jest bardziej inteligentna, w końcu żyje już kilka tysięcy lat. Na uwagę zasługują natomiast przepiękne krajobrazy Gór Skalistych, które robią wrażenie oraz superszybkie samochody z lśniącą karoserią, w tym Lotus. Chętnie przeczytam teraz powieść, by porównać obie wizje. Film można zobaczyć, by wyrobić sobie własną opinię.

"Igrzyska śmierci"

Kolejnym filmem były "Igrzyska śmierci" w reżyserii Gary'ego Rossa, oparte na bestsellerze Suzanne Collins (autorki trylogii składającej się z powieści: "Igrzyska śmierci", "W pierścieniu ognia", "Kosogłos").

Film z gatunku science fiction opisuje wizję przyszłości, w której nie ma Stanów Zjednoczonych, tylko totalitarne państwo Panem. Podzielone jest ono obecnie na 12 dystryktów, w którym ludzie żyją w ciągłym ucisku. Co roku władze stolicy zwanej
Kapitolem, zmuszają swoich poddanych do okrutnej daniny. Każdy dystrykt musi wytypować jednego chłopca i jedną dziewczynkę w wieku 12-18 lat, by stoczyli oni śmiertelną walkę podczas Igrzysk Głodowych. Muszą się nawzajem zabijać lub czekać na śmierć przeciwnika. Przeżyć może tylko jedna osoba...

Główną bohaterką jest 16-letnia Katniss (w tej roli Jennifer Lawrence), która pochodzi z Dwunastego Dystryktu - jednego z najbiedniejszych regionów w Panem. Kiedy jej młodsza siostra zostaje wylosowana, Katniss postanawia zająć jej miejsce. Dziewczyna musi opuścić rodzinę, której jest jedyną żywicielką i stoczyć morderczą walkę na śmierć i życie. W niedoli towarzyszy jej Peeta (w tej roli Josh Hutcherson), wytypowany chłopak z jej dystryktu. W oczach publiczności nie mają oni szans na przeżycie.

Film przedstawia wizję państwa totalitarnego, w którym rządzi okrucieństwo i zaspokojenie potrzeb rozrywki dla mas. Dużym plusem jest niesamowita historia autorki powieści, świetna reżyseria i doskonała muzyka w wykonaniu T-Bone'a Burnetta i Jamesa Newtona Howarda. Na uwagę zasługuje także świetna gra aktorska Jennifer Lawrence jako dziewczyny, która stała się symbolem buntu i walki z niesprawiedliwością oraz Josha Hutchersona, zakochanego w niej po uszy chłopaka. Po filmie doszłam do wniosku, że muszę przeczytać tę książkę (mam ją w domu już jakiś czas). A także pozostałe części tej niezwykłej trylogii. Film trzeba zobaczyć, naprawdę polecam.

"Piękne istoty"

Wszystko wskazywało na to, że będzie tendencja zwyżkowa, jeśli chodzi o jakość filmów. Jednak trzecia projekcja okazała się słaba. Chodzi o film "Piękne istoty" w reżyserii Richarda LaGravenese’a, oparty na powieści Kami Garcii i Margaret Stohl (autorek cyklu "Kroniki Obdarzonych").

Film fantasy opisuje historię 16-letniego Ethana Wate’a (w tej roli Alden Ehrenreich), który mieszka w Gatlin, małym amerykańskim miasteczku w Karolinie Południowej. W nowym roku szkolnym poznaje tajemniczą i trochę mroczną Lenę Duchannes (w tej roli
Alice Englert). Chłopak szybko dochodzi do wniosku, że dziewczyna nie zachowuje się jak typowa nastolatka. I zaczyna się nią interesować, co sprowadza na nich same problemy.

Fabuła była trochę naiwna, nie było w niej nic innowacyjnego. Po raz kolejny mamy tu do czynienia z magią. Tylko tym razem nie nazywa się czarodziejami, tylko obdarzonymi. Główni bohaterowie przeciętni, miejscami zabawni. Plusem filmu są znakomite role Jeremy’ego Ironsa (jako Macon, wujek Leny), Emmy Thompson (jako pani Lincoln, mieszkanki miasteczka i Sarafine, matki Leny) oraz Emmy Rossum (jako Ridley, kuzynki Leny, która przeszła na ciemną stronę).

Być może film spodoba się nastolatkom, ale mnie do siebie nie przekonał. Stwierdziłam, że chyba nie będę konfrontować go z książką. Film można zobaczyć, ale nie trzeba.

"Dziewczyna z tatuażem"

Na koniec wyświetlono, moim zdaniem, najlepszy film tej nocy - "Dziewczynę z tatuażem" w reżyserii Davida Finchera (twórcy m.in. filmów "Siedem", "Gra", "Podziemny krąg"), oparty na bestsellerowym kryminale Stiega Larssona "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" (pierwszej części trylogii "Millennium").

Film kryminalny opisuje nietypowe śledztwo prowadzone przez dziennikarza oskarżonego o pomówienie. Mikael Blomqvist (w tej roli Daniel Craig) dostaje zlecenie od właściciela koncernu przemysłowego Henry’ego Vangera, który chce, by rozwiązał on zagadkę zniknięcia jego siostrzenicy Harriet. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że miało to miejsce czterdzieści lat temu. Henry chce poznać prawdę przed śmiercią. Michael ma do pomocy młodą hakerkę Lisbeth (w tej roli Ronney Mara). Wspólnie odkrywają przerażającą i krwawą historię rodziny Vanger...

Na początku warto podkreślić, że to już druga ekranizacja tej powieści. Poprzednia swoją premierę miała w 2009 roku. Nie widziałam poprzedniej wersji, więc trudno mi ocenić, która z nich jest lepsza. Jeśli chodzi o ten film, to reżyser doskonale zbudował mroczną atmosferę poprzez ponure krajobrazy i niepokojącą muzyką. Plusem jest także znakomita gra aktorska Daniela Craiga (jako dziennikarza gotowego na wszystko, by dojść do prawdy), Rooney Mary (jako dziewczyny z problemami, która sama wymierza sprawiedliwość) oraz Warnera Biermeiera (jako perwersyjnego gwałciciela).

W filmie nie brakuje mocnych scen - gwałtu i zemsty ofiary na swoim oprawcy. Zostało to bardzo wiarygodnie przedstawione. Dlatego film nie jest przeznaczony dla wrażliwych widzów. Na pewno znalazło się w nim wszystko, co powinno się znaleźć w dobrym kryminale - stopniowanie napięcia, nagłe zwroty akcji, nieprzewidywalne zakończenie. Po jego obejrzeniu nabrałam jeszcze większej ochoty na przeczytanie całej trylogii. Choć pewnie zepsułam sobie lekturę, gdyż znam finał. Film koniecznie trzeba zobaczyć, jest warty polecenia.

Podsumowując, noc można zaliczyć do udanych. Dwa świetne filmy i jeden dobry na cztery to znakomity wynik. Widzom też się podobało, bo żywo reagowali na niektóre sceny - śmiali się albo bili brawo. Muszę przyznać, że nie był to mój pierwszy maraton filmowy z ekranizacjami w roli głównej. Kilka lat temu byłam na maratonie, w którym wyświetlali "Malowany welon", "Pachnidło" oraz "Miłość w czasach zarazy". Wtedy postawiono na melodramaty, teraz na - fantastykę i kryminał. Oba wydarzenia miło wspominam i nie mogę doczekać się kolejnych odsłon.

Wolisz spędzić wieczór w domu, oglądając dobry film w telewizji? Nie wiesz, co jest emitowane? Sprawdź program tv!

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto