MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Epizod zaciekłego samozwańca

Izabela Kostun
Izabela Kostun
Rzutowanie czasoprzestrzeni w nadmiarze wrażeń, na czas mający fortyfikację w określonej nieco sceptycznej aluzji do pewnego rodzaju bycia, wprowadza w nieokreśloność ogólnego zarysu.

Podchodząc do sprawy z dystansem taki egoistyczny obraz systemu z góry przyjętego i powszechnie akceptowalnego, może mieć swoje dobre strony i stanowić o wartości. Wszystko jednak bywa zmienne. Dlatego chcąc uwrażliwić potencjał pieczołowicie zbieranego galernika subtelności trzeba dawać mu nieustannie powody do dumy i samozadowolenia przy wtórze konglomeratów jego osobowości wynurzających się spod tafli zaciekłego samozwańca powołanego, by dzielić się sobą. Najpełniejszym dowodem samorealizacji jest szerokie audytorium zbierane podczas celebracji, kryjące niewyrażoną siłę wynalazczej mocy. I do tego jednak trzeba dojrzewać, stawać na piedestale wartości i przykazań bezwiednie rzucanych, by leczyć dusze tych, co zostali. Mających odzwierciedlenie w obrazie wiernych skupiających się, by emanować prawdą wiodącą do bram. Zażegnywanie konfliktów ocalających jego tożsamość, gdy intruz wkroczy na nieprzekraczalne jak dotąd terytorium, odnosząc się do samotności musi wiązać się z podwyższaniem rangi mówiącej o porozumieniu. A dalej jest już tylko trudniej. Spoglądając w przeszłość, kiedy jeszcze droga nie była taka „na łeb na szyję” w dochodzeniu do dojrzałości, nagle odczuwa się niewyobrażalną pustkę, lecz obejmując perspektywą nie swoje życie, ale życie ludzi połączonych przez Boga. To On daje im siłę, by razem stawiać czoła przeciwnościom losu, dodaje otuchy, kiedy brakuje sił i „współweseli” się z prawdą. Najczęściej drobiazgi plądrują serca i duszę, a tej nie ma komu penetrować, by dzielić sekundy wymownego milczenia. Ubożeje bagaż zwany doświadczeniem i pokład ładunku zbieranego, kiedy Cisza trwa. Co nie oznacza, że nie można żyć samemu… Przyznawanie koncesji misterności archetypom może stanowić zarys przerysowanego ich obrazu w przypadku utraty figlarności przez wyrokujących o priorytetowych unaocznieniach ducha. Mircei Eliade twierdził, że bardzo głęboko ugruntowany wzorzec zachowań religijnych i rozumienia tego, co święte stanowi podstawę religii. A życie społeczności jest bardzo głęboko osadzone w archetypach religijnych.
Nie dając szansy wyjścia na światło dzienne skrywanej cząstce „ja” nie można uwzględniać zagadkowego spojrzenia będącego kolebką wzruszeń na temat samotności. Jeden z poetów religijnych pisał: „W krzyku ludzkości można czasem usłyszeć szept poruszający do głębi, który paradoksalnie właśnie poprzez swoją pokorę i wyciszenie dociera do spraw
najważniejszych. Owym szeptem bywa często poezja, która jest jedną z wielu gałęzi sztuki, ale jako jedna z niewielu potrafi skutecznie uderzyć w ludzkie wnętrza […] Poezja metafizyczna w sposób szczegółowy próbuje wniknąć tam, gdzie przedmiot badań i dążeń jest spekulatywny.”
Kiedy perspektywa ulegnie zmianie na emanujące porządkiem pewnego rodzaju balastu spowite myśli, piętrzące się nad marnością, nie sposób ominąć tezy o kruchości i lapidarności człowieczego utajenia. Odnosi się ono do najwyższej rangi struktury konceptu o czasie. Mający wpływ na każde pojawiające się okoliczności zaklęty w swej prostocie i nieposkromiony w wymowie staje się kolekcjonerem najpiękniejszych spektakli mówiących o dalekosiężności bólu. Każde przedsięwzięcie wiąże się z konsekwencjami stającymi się rachunkiem za który trzeba zapłacić. Taka perspektywa oddala możliwość popełnienia błędu i jego egzekucję w wymiarze naturalnego spojrzenia, ale nie niweluje zaistniałych konsekwencji. A te bywają różne i przejawiać się mogą prostotą i lapidarnością, machinalnością i strukturalizmem, zawziętością oraz uporem degradującym bądź ocalającym nietuzinkowość i nieprzeciętność stylu. Oryginałowi prosić nie wypada, gdy w grę wchodzą dywagacje kolaborujące z dysjunkcjami, gdzie jedno ze stwierdzeń jest nieprawdziwe. Prawda natomiast dotyka tak bardzo, że nie sposób nie oblec jej w treść rozumianą przez czołowego przedstawiciela rubasznie uśmiechającego się patriarchy pokolenia wyczekującego powołanego do istnienia aspektu samozadowolenia. Odwołując się do bólu należy rozgraniczać cierpienia duchowe jak np.: tęsknota spowodowana rozłąką, od jego fizycznego wymiaru, zawsze jednak warto podkreślać zbawienny wpływ dziania się na sugestię zmiany. Każde spostrzeżenie, każda wnikliwa analiza świata z innej perspektywy przywołuje różne skojarzenia będące odzwierciedleniem subiektywistycznych wizji powołanych do istnienia, by gloryfikować moment wymownego znaczenia. Zaklęty bowiem jest pozór rzeczywistości, kiedy w grę wchodzą tropy przeznaczenia mamiącego, by stać się siłą przezwyciężenia. Niepotrzebnie wcale i dwoiście werbującego ściśle określony rdzeń zakorzeniony w życie.
Racjonalność sprawia, że bieg wydarzeń nie jest już permanentną sumą założeń o chwilowych ekscytacjach, tylko świadomym wyborem. Przez co, ją oswajamy i czynimy bliską nigdy nie poznając jej we wszystkich wymiarach. Racjonalność stająca się wyrażonym sądem o rzeczywistości gnębiąca rozum, który nie jest jej ostatnią instancją prowadzi do zrutynizowania. Wychodząc naprzeciw perspektywie bardziej wnikliwego spojrzenia na zawartość tekturowej teczki człowiek gubi się w natłoku przemyśleń poddających w wątpliwość kategorię czasu, który biegnie tak samo w każdym punkcie stworzenia. Zatrzymywanie prowadzi do wzbudzania niepewności i zagrożenia. Może jednak zaowocować pozytywnym spojrzeniem odbiegającym od sedna wówczas czas znowu stanie się miejscem narodzin stworzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto